poniedziałek, 28 września 2015

99% TESTOSTERONU! Spotkanie równouprawnione. Część 1.


Brrrrr. Po tym późnym, krótkim i upalnym lecie, tegoroczna jesień wybitnie mi nie służy pod żadnym względem. Na szczęście lalki nie zaliczają wraz ze mną kolejnych przeziębień. A tym bardziej faceci. Z natury to to bardziej odporne (i toporne ;-)). Ale nie nasi! Ci w większości okazali się romantyczni i waleczni...
Przedstawiam Wam relację ze spotkania pod szyldem: "100% TESTOSTERONU"!
Tym razem Arkadia nie dała rady pomieścić trzech pań z trzema torbami lalek. Jesień, pod ciepły dach ściągnęła tłumy... Wtem, olśnienie! Czary - mary i po krótkiej podróży znalazłyśmy się w miejscu tak magicznym i niejednoznacznym, że równie dobrze, mogłaby je stworzyć wyobraźnia Joan Aiken (znacie jej cudowne opowiadania z tomu "Pokój pełen liści"?). Powoli (czytaj: po godzinie, gdy pobieżnie nasyciłyśmy wzrok nieoczekiwanym) zaczęłyśmy wyciągać z niestandardowych pakunków naszych drogich menów. Potężny czarny tobół Zurineczki nie okazał się ani instrumentem muzycznym, ani ukrytą bazooką, ale tym oto obłędnym gościem o księżycowej karnacji i... czerwonych oczach.


Spojrzałam w nie mimowolnie. I już byłam zakochana! Taki chłop, o matulu...


- Czemu ty nie jesteś skarbeczku, nieco większy?!


- A ty panienko - ciut mniejsza?

Jak widać na powyższym przykładzie, czasem 100% żywicy, mocniej ujmuje pewne serca niż 100% testosteronu ;-)

Taaaak... Poniżej już inna estetyka i standardowe gabaryty.  



Każdy chłop - z innej wsi:


A, że jak słusznie zauważyłam, nie wszyscy panowie złożyli gejowskie deklaracje, trzeba było postarać się też i o niewiasty. Niektóre nieziemskie. Z zachwytu większości zapomniałam sfotografować ;-)




Tymczasem na ladzie odbywała się osobliwa scenka...

- Wypad stąd, to moja kryjówka! Muszę się tu schować i mieć nad wszystkim dyskretną kontrolę.


- No, spadaj ślimak, szybciej, ruchy!


- O żesz, ty uparta skorupo! Jeszcze raz mi pokażesz rogi, a tak cię trzasnę, że się muszlą nakryjesz!    


- Ej, mięśniak! Słyszę, że nie umiesz sobie poradzić z... mięczakiem. Może pomóc?



- Stój, kolego! My weterani Gwiezdnych Wojen, niczym Trzej Muszkieterowie, załatwimy sprawę bez hałasu.


- Muszkietera ktoś wzywał? Ja! Ja sobie z nim poradzę!


- Jaja sobie chyba szanowny pan ze mnie robi.


CDN...
(Zurineczko, Inko - gorąco Wam dziękuję za każdą minutę tego ekstatycznego spotkania! :-))

Zapraszam też TUTAJ:  simran2pl.blogspot.com




sobota, 26 września 2015

Janay i przyjaciele - etniczny projekt Integrity Toys/Janay and Friends - Ethnic Design Integrity Toys.


Janay ikonicznej firmy lalkowej – Integrity Toys (istnieje od 1995r.), producenta z najwyższej półki, pojawiła się po raz pierwszy już w latach ’90. XX w, a więc na samym początku. Wyglądała zupełnie inaczej, niż ta dobrze znana Kolekcjonerom – dostojna, onieśmielająca realistycznymi rysami twarzy, przypominająca modelki o afrykańskim rodowodzie. Ale już wtedy miała swoje przyjaciółki: Jade i Alysę.

(poniższe zdjęcia pożyczyłam z internetu):




Od 2001 roku, „nowa” Janay, była już i rdzenną Afrykanką z południa Czarnego Lądu („Tribal Treasures”; „African Legends”) i afrykańską panną młodą („Royal Heritage Wedding” – to jeszcze na starym moldzie z lat ’90, ale pomysł godny uwagi!) i Egipcjanką („Ancient Legends” – genialna, etniczna seria składająca się z 3. lalek) i divą z Mozambiku; miała także epizodycznie piękną przyjaciółkę Malikę, oczywiście Induskę ;-). W pewnym sensie realizowała wiele wcieleń swych wielokrotnie droższych koleżanek z linii Fashion Royalty. Ale przede wszystkim była sobą – awangardową, ciemnoskórą kobietą o zmiennym kolorycie swoich bajecznych fryzur i smutnych oczu. Sporadycznie partnerował jej seksowny Tariq. Ogólnie w ciągu 5. lat, wyszło ok. 20 odsłon projektu pod szyldem Janay.




O firmie I.T. Nie będę dziś pisać, bo to temat rzeka. Ale kto ma bardziej zasobną kieszeń ten wie, jaka jest jakość produktów: F.R, czy Poppy Parker. Lalki, lalkami, ale ubrania i dodatki, nie mają sobie równych w świecie tej branży. Śmiem twierdzić, że są jeszcze staranniej wykonane niż galanteria i biżuteria dla lalek Roberta Tonnera. I teraz przyszło mi do głowy, że muszę któryś wpis poświęcić właśnie owym dodatkom, bo może nie każda/y z Was wie o czym mówię.
Niestety: coś za coś. Janay większość ciuchów i dodatków ma na poziomie Barbie – często tych najtańszych. Marnej jakości posiada też ciało, stopy najbardziej schematyczne z możliwych. 



Ale wielokrotnie udowodniłam sobie, że przebrana w wysublimowane stroje, wygląda jak super kolekcjonerska produkcja. Koszt takiej Janay na Ebay, to zwykle od dwudziestu kilku dolarów, do pięćdziesięciu. W przypadku ciemnoskórych lalek Fashion Royalty, mowa o 100 – 300$, za ubraną!



Oczywiście w czasach, gdy pierwsza Janay (2009r.) pojawiła się w moim domu, nie mogłam nawet marzyć, że kiedyś będę w posiadaniu innych lalek tej genialnej firmy. Z tą akurat, której nie zmieniałam imienia i na zawsze pozostanie u mnie „Janay”, łączy się dramatyczna historia, ale nie pozbawiona też ciepła. Babcia obiecała mi ją w szpitalu, usiłując pocieszyć zmasakrowane ciało i duszę, po rozmowie z Mamą, że jest na Allegro jakaś lalka, która obłędnie mi się podoba ;-). I tak, po opuszczeniu łoża boleści, kupiłam moją Janay, bowiem był to czas, że całkiem sporo tych lalek z różnych serii, można było spotkać w naszym serwisie aukcyjnym.




Drugą Janay, jak dziś pamiętam - kupiłam za raptem 30 zł. Jej w oryginale ortalionowe ubranko i platynowe włosy z doczepianymi na rzep treskami, widać nie miały wielu amatorów. A przecież to taka ciekawa lalka.





Poniżej Shakira prezentuje ciuch, który sprzedałam bez żalu:



I kilka zdjęć porównawczych:
- z mattelowską Trichelle (S.I.S.) 



- z Nyashą (Fashion Royalty)


A za główną scenografię odpowiada jedna z ulic warszawskiego, starego Śródmieścia, dość blisko mego dawnego domu i obok mojej niedawnej pracy, gdzie parę tygodni temu, buszowałyśmy sobie z Inką, chłonąc atmosferę minionego świata, który odszedł bezpowrotnie, pozostawiając jednakże po sobie ulotną aurę zaklętą w architekturze!             






Wysokość: 30 cm.
Tworzywo: guma, plastik
Sygnatura na głowie: INTEGRITY 2001
Data produkcji: Street Fusion; Stylin' Zone - 2004.
Kraj produkcji: Chiny.   

Height: 30 cm.
Material: rubber, plastic
Signature: INTEGRITY 2001
Date of manufacture: Street Fusion; Stylin 'Zone - 2004.
Country of production: China.

piątek, 25 września 2015

Lalki - kwiaty. Część 2/Dolls - flowers. Part 2.


Wczoraj właściwie napisałam wszystko i konkretnie i osobiście. Zatem dziś jedynie w formie post scriptum, dorzucam pozostałe zdjęcia i ostatnią bohaterkę serii z 2006r. Ruda, podobnie jak i Mulatka ma swoją łodygę ze sprawnie działającym mechanizmem.



Która najpiękniejsza? ;-)




Blondynkę nabyłam bez ustrojstwa, za to z oryginalną kokardką we włosach i bez drobinki kurzu na brokatowej sukni. Pośród zawilców japońskich, których połacie miałam na działce, wygląda jakby wychynęła z pomiędzy płatków, jednego z tych delikatnych kwiatów...



Wysokość: 11 cm.
Tworzywo: guma, plastik.
Cechy szczególne: jedyny tego rodzaju projekt - prezent dla bliskiej osoby.
Data produkcji: 2006.

Height: 11 cm.
Material: rubber, plastic.
Special features: the only such project - a gift for a loved one.
Date of manufacture: 2006.