Zgodnie z propozycją Szarej Sowy, dzisiejszy piątek, został obwołany Dniem "Integritek". Co się kryje pod tym tajemniczym hasłem? Odszyfrowuję: wszystkie lalkowe produkty kultowej dla Kolekcjonerów firmy Integrity Toys! Jest to bardzo pojemny termin, bo łączy różne jakości i różne wielkości, a co za tym idzie - różne pułapy cenowe dedykowane konkretnym adresatom ;-). Ale fakt faktem - to nie są lalki produkowane z myślą o dzieciach.
O paniach i panach, zrzeszonych pod szyldem Integrity Toys i mistrzowskim projektancie Jasonie Wu, pisałam nie raz, dlatego dziś wszystkich zainteresowanych większą ilością konkretów i nieco twardszymi danymi, odsyłam do poprzednich wpisów, opatrzonych stosownymi etykietami. Temat będę oczywiście jeszcze drążyć i poszerzać, bo choć kieszeń aktualnie szczupła, to dziedzina elektryzująca nieodmiennie takiego zbieracza jak ja ;-). Zaliczyłam tydzień nasycony różnorodnymi emocjami: wieściami tragicznymi i nowinami obiecującymi, spotkaniami po latach i... rozstaniami. Nie mam więc wiele energii, by cytować siebie od nowa. Los, a może bardziej ludzkie cechy/słabości/decyzje ? zrządziły, że dzisiejszy wieczór zamiast spędzać w pracowni ceramicznej z grupą artystycznych duszyczek, spędzam z... lalkami. One przynajmniej nie fundują mi towarzyskiego ostracyzmu ze względu na inne poglądy polityczne. Na dobrą sprawę nie robiłam referendum wśród moich Integritek, więc nie wiem, jakie preferencje mają te śliczne bestyjki ;-). Wierzę, że dobrze im w moich witrynach i ciuszkach, jakie im szyję. Że lubią mnie za kreatywność, spacery w plener i smutno by im było, gdybym zamiast nich, postanowiła zbierać... broń myśliwską ;-D
Hasło Sowy, skłoniło mnie do przekopania wszystkich dysków w celu wywleczenia zdjęć moich panienek Integrity Toys. Od kilku dni, światło za oknem nędzne, więc z wyjątkiem tytułowego, nie dałam rady stworzyć nowych fotografii. Poszukiwania owe, uświadomiły mi, że w kolekcjonerskim życiu, zebrałam sporo tych piękności ! (kropla w morzu moich pragnień). To nie wszystkie ślicznotki, ale spora większość. 7 - 10 lat temu, mogłam o nich tylko śnić... FR -ki:
Dynamite Girls , tzw.;" Dynamitki":
Monsieur Z, "Cool It" z 2006, limitowana do 1300 egz. na cały świat. Rzadka również przez to, że Jason Wu, zajmował się tym stylizowanym na lata 50 - 60 XX w. projektem tylko 3 lata. Szkoda, bo lalki miały niezwykły potencjał według mnie. Ale pewnie, jak zawsze zadecydowała sprzedawalność...
Moją damę nabyłam bez oryginalnego ubranka. Uszyłam jej dwie kreacje z butami. Obie szczęśliwie sprzedałam na amerykańskim Ebay kilka lat temu. Ale później weny twórczej zabrakło i dziewczyna do tej pory siedzi golutka w pudełku (jak mniemam - ze wstydu i bezradności; lalki nie potrafią szyć!). Czeka biedna aż skopiuję dotychczasowe zestawy, albo wymyślę coś nowego...
Janay x 2, projekt podstawowy, bez zaawansowanej artykulacji:
Janay i Nyasha Color Infusion I.D (na wiosnę doczeka się indywidualnego, dokładnego wpisu):
Zainteresowanych kulturą i muzyką, zapraszam na drugiego bloga, gdzie przedstawiam niezwykłą Osobę: