środa, 30 września 2020

Barbie Albinoska - cz. 2

Ten miesiąc zaczęłam prezentacją lalki niestandardowej. Na moldzie zdecydowanie etnicznym, w typie African American, powstała biała dziewczyna. Kolekcjonerzy nazwali ją: Barbie AA - Albinoska (z prawej). 

2 lata później (2017r.), Mattel zaprojektował nowy mold noszący cechy afroamerykańskie. Dodatkowo, uraczył tę lalkę bujną, niesamowicie realistyczną fryzurą. Tak narodziła się Albino - istota eteryczna, może nie wpisana w uznane kanony piękna, ale za to: zapadająca w pamięć. 

Podobnie, jak w przypadku urody Agaty Buzek, możemy powiedzieć, że jest śliczna, bądź nieładna. Niemniej, trudno przejść obok niej bez komentarza...  






Czy mam rację - oceńcie sami. (wśród brzóz, na których człowiek, już wystawił maźnięciem farby WYROK ŚMIERCI - jakże częsty w ciągu ostatnich 2 lat!) 



Na tym moldzie zrobiono również typową, bardzo udaną, sympatyczną Barbie ciemnoskórą, opatrzoną numerem: 106. Trzymałam ją kilka razy w ręku, przy okazji zakupów w supermarketach. Różnica jest ogromna, a mold zdradza spore możliwości aranżacyjne, pod warunkiem, że lalka wyjdzie z nurtu tanich, pozbawionych artykulacji, sezonowych zabawek...

Przy okazji, miłośników przyrody, zapraszam TUTAJ: 

http://simran4.blogspot.com/2020/09/malenki-dinozaur-czyli-liczaca-35-cm.html

na spotkanie z miniaturowym Dinozaurem.  



Bohaterkę dzisiejszego posta, otrzymałam na początku lata w prezencie od Porcelanowej Ewuni. 💖 




Życzę Wam słonecznej, spokojnej i zdrowej jesieni! :-)

poniedziałek, 28 września 2020

Brown Eagle - Carlson Dolls

To już bodaj 12-y wpis od początku istnienia tego bloga, dotyczący ikonicznych lalek z Ameryki Północnej, sygnowanych przez istniejącą ponad 50 lat (od 1946r.) firmę Carlsona. Od pierwszej Native American Girl w zamszowym stroju, rozpoczęłam nie tylko moją blogową sagę, ale kolekcję lalek w ogóle! Jak zwykle odsyłam Was do starszych wpisów, gdzie pokazuję jak z wiedzą i zamiłowaniem tematu, można było tworzyć przedmioty pokazujące wszelkie odcienie starożytnej kultury. 

Dziś chcę podzielić się z Wami moim najnowszym nabytkiem, znalezionym na Allegro jakieś pół roku temu. Laleczka ta jest dla mnie cenna potrójnie. Po pierwsze: to raptem drugi chłopak N.A. w moim licznym babińcu. 



Po drugie: trzecia postać na tej formie - unisex - jak widać dziewczyna ma ten sam kształt ciała i twarzy (rozbawiły mnie moldowane włosy pod doklejonym irokezem :-)). 

Po trzecie, wreszcie: lalka ma oryginalną metkę! Musiała przestać kilka dekad u kogoś na półce, jako szanowana pamiątka regionalna...   


Jeszcze w sobotę było u nas +25 st. C, choć już tchnące wilgotnym chłodem w cieniu. Koty nie chciały wracać do domu, Nadzieja, jak zwykle uwaliła się pod tują, 


a ja w bluzce z krótkim rękawem, do wieczora siekałam warzywa na leczo. Rano obudziła mnie ulewa, a temperatura przez cały dzień nie przekroczyła +10 st. Patrzę na to, co dzieje się w Polsce i w świecie. Nieprzewidywalność unosi się niewidoczna, ale namacalna jak czad. A dla mnie koniec września do połowy października, to czas rocznic, martwych urodzin, ciepłych wspomnień... Minione życie w pigułce pamięci. 

Pospieszna sesja powstała ponad tydzień temu, jako skutek uboczny grzybobrania, czego kulminacją, było wdrapanie się na największą znaną mi skarpę w naszym lesie. 

Trzymajcie się zdrowo, Kochani :-) Do następnego! 


Wysokość: 15 cm

Sygnatura: CARLSON MANUFACTIRING CO., Maple Lake, Minnesota

Cechy szczególne: strój lalki wykonano ręcznie

Data: prawdopodobnie lata'70. XX w. 

Kraj produkcji: USA 

wtorek, 22 września 2020

SPRZEDAM 3 Barbie Fashionistas...

Dziewczyny, które Wam zaraz zaprezentuję, nie cieszyły się u mnie bujnym życiem lalkowym...

Pewnie większość z Was, przynajmniej raz w życiu, zorientowała się, że jakiś zakup został dokonany pochopnie - że macie już podobną postać w kolekcji, albo wystarczającą ilość danego moldu i nie potrzebujecie kolejnej sztuki. 

To się zdarzyło również mnie ;-) 

5 lat temu człowiek nie mógł przewidzieć, że seria Fashionistas będzie się rozwijała w takim tempie i dostarczy tyle niesamowitych postaci. Stąd u mnie: Mbili na ciałku petite i Desiree - Nikki.  


Ta pierwsza, ma koloryt niczym Chandra z serii "SIS", a nie jest to moja jedyna Chandra! 

Skusiła mnie niższa od sklepowej cena, bo poprzednia właścicielka sprzedawała ją bez kolczyków, oraz drobne ciałko. I choć z Chandrą wyglądają jak siostry - mogę wygonić ją do nowego domku :-)




Także Desiree-Nikki, to zakup z drugiej ręki, tym razem w pełnym rynsztunku. Ma nawet zegarek! 


Szkoda, że współczesne Fashionistas są już pozbawione tak fajnych dodatków. Podczas porządków, zaczęłam liczyć lalki na tym moldzie, znajdujące się w moim zbiorze. Mimo, że nie mam ich nie wiadomo jak wiele, to i tak zbyt dużo jak na postać z twarzą, którą lubię, ale nie do szaleństwa.   



Obie dziewczyny po raz pierwszy wykorzystałam w sesji, 10 dni temu w bardzo ciepłe jak na tę porę roku popołudnie. 



Sesja z Chandrą powstała 4 dni później, w iście upalny dzień i zakończyła się atakiem kleszczy. Ale o tym przy okazji. 

I wreszcie trzeci, ubiegłoroczny nietrafiony zakup:



Ta piękna Kim/Kassandra, okazała się bardzo podobna do lalki, którą już mam. Niestety, internet w sporym stopniu przekłamał kolory i stąd owa niewiasta znalazła się pod moim dachem. Niepotrzebnie. Jeśli chcecie którąś odkupić, napiszcie na priv. (Mbili: 38 zł, Desiree 39, Kassandra NRFB 40)    

Jak u Was wyglądał Pierwszy Dzień Jesieni? Ja wyszłam w szarawarach, sandałach, bluzce z krótkim rękawem i było mi w sam raz :-) Lecz kalendarz zrzuca kartki nieubłaganie... W minioną niedzielę, gdy spacerowałam leśną drogą, usłyszałam z prawej strony charakterystyczny klangor. 


W samą porę udało mi się wyjąć obolałymi po ostatnim wypadku dłońmi, aparat. Udało się też zrobić zdjęcia. 


Żurawie sunęły dostojnie, prowadząc podniebną konwersację. Ich krzyk bardziej szlachetny od gęsiego klangoru, niósł się jeszcze dłuższy czas, przechodząc w różne tony. Kołowały wśród wierzchołków drzew nad niedużą polaną. Pewnie chciały przysiąść tam na zlotowisko, ale ostatecznie ich jesienna melodia ucichła. Poleciały dalej, w kierunku pól Poniatowa, a ja pomachałam im na pożegnanie, życząc szczęśliwej podróży... bez paszportu, bez maseczek, bez perspektywy kwarantanny ;-)