poniedziałek, 30 grudnia 2013

Hania - rodzinna historia. Przedwojenna lalka na choinkę/Hania - family history. Prewar doll for Christmas.



Choinka była dla mnie zawsze magicznym elementem. Traktowałam ją jak gościa z innego wymiaru, który przychodził do naszego i tak kolorowego, artystycznego mieszkania. A, że liczyło sobie ono niemal 4 metry, to i choinki musiały być odpowiednio pokaźne. Z czasem, żywe do sufitu, zastąpiła nieco mniejsza sztuczna: później, były jeszcze mniejsze, za to aż 3. Nic dziwnego, skoro oprócz lalek, książek i bibelotów, zbierałyśmy także ozdoby choinkowe. Tak, tak. Przez dziesięciolecia, co roku, w zależności od funduszy i mód, a także krajów, które odwiedzałyśmy, napływały pod nasz dach kolejne bombki i zawieszki. Rzadko coś się tłukło, bowiem dzieci były grzeczne, a zwierzęta cywilizowane.
Podczas przeprowadzki, (choć po śmierci Mamy choinek nie zamierzałam już zdobić), krucha kolekcja przyjechała do nowego mieszkania oddzielnym samochodem. Z całym szacunkiem i ceremoniałem, dziesiątki pudeł, zostały przewiezione bez ani jednej straty.
Wszystkie choinki, które pamiętam, a sporo już tego się nazbierało, a także te, których nie pamiętam i nie mogli pamiętać ich moi rodzice, widziała za to Hania z przydzielonej jej gałązki :-). Bowiem od przeszło 80 lat, tj. od końca lat '20 XX, dostaje swą miejscówkę na świątecznym drzewku!
I jak żadna inna zabawka, a jeszcze mam kilka z lat okupacji, poznała wszelkie rodzaje oświetleń choinkowych, począwszy od prawdziwych świeczek, skończywszy na lampkach ledowych. Przeżyła Hitlera i atak myszy, jako jedyna ze swojej lalkowej rodziny...





Moja Prababcia ur. w 1900 r., jak wszystkie panie w tamtych czasach, robiła samodzielnie ozdoby na świąteczne drzewko. Było tego niemało, jak na tak skromne możliwości: bałwanki z waty, aniołki, Mikołaje i lalki obu płci. Z czasem zaczęto robić ze skorupek jajek - łódeczki, balony, ryby i główki pajaców. Mikołaje, aniołki i lalki kupowało się w formie tekturowej. Papier był lśniący, bardzo kolorowy i wytłaczany, a twarze po aktorsku - piękne. Lalki miały głowy z popiersiem oraz kończyny. Resztę dorabiało się z bibułki lub krepiny i zdobiło maleńkimi gwiazdkami. Całość klejono jedynym dostępnym wtedy klejem na bazie mąki.
Pradziadkowie nazbierali przez kilka lat, całą walizkę wypracowanego rękodzieła i trochę bombek. Trzymali ją uwiązaną na grubym sznurze do belki strychowej. Ale w hitlerowską okupację nawet myszy nie miały łatwego życia. Jakieś głodomory weszły po sznurze, wygryzły dziurę w walizce i wszystko z wyjątkiem ulubionej lalki mojej Babci, ochrzczonej Hanią, oraz bombek - zostało zeżarte!
Hania straciła sukienkę, połowę kokardki, jedną rączkę i stopę.





Druga stopa ocalała, choć oddzielnie i znalazłyśmy ją przypadkiem w jakimś pudełku ze starymi ozdobami, dopiero po wielu latach. Już jako uczennica, podjęłam się rekonstrukcji Hani.
Zrobiłam jej spódniczkę z pasem...



... i w miarę poprawnie, odtworzyłam prawą rączkę:



Do tej pory, tekturowa lalka na choinkę, trzyma się dzielnie! :-)      


Na drugim blogu - przedwojenne aniołki. Zapraszam serdecznie :-)
simran2pl.blogspot.com 



Wysokość: 22 cm.
Tworzywo: papier.
Sygnatura: brak.
Cechy szczególne: lalka z lat '20 XX w., zrobiona przez moją prababcię.
Data produkcji: lata '20 XX w.
Kraj produkcji: Polska

Height: 22 cm.
Material: paper.
Signature: none.
Special Features: doll of the '20s of the twentieth century, made by my great-grandmother.
Date of manufacture: '20 years of the twentieth century
Country of production: Poland

czwartek, 26 grudnia 2013

Czarny anioł, biały anioł. Świąteczne lalki Mattela/Black angel, white angel. Christmas dolls Mattel



Świąteczne lalki w historii firmy Mattel, zajmują ważne i bardzo efektowne miejsce. Pierwsza Barbie w czerwonej, wystawnej sukni, w pudełku ze świątecznym motywem, pojawiła się w 1988 r. i od tej pory, ekskluzywne damy, produkowane się rokrocznie, tak w białej wersji, jak i w czarnej (czyli AA).


Również małe (11 cm) Shelly/Kelly, znalazły w tym gatunku swój odpowiednik, jak wszystko, co doczekało się sukcesu finansowego. W świątecznej wersji prezentuje swoje wdzięki także Tommy.
Dziś przedstawiam laleczki, które kupiłam za okazyjne pieniądze kilka lat temu. O ile oryginalny czarnoskóry aniołek Deidre Holiday Angel (2004) był mi niezbędny do kolekcji lalek African American, o tyle białą Christmas Carol Kelly Doll (2008), kupiłam tylko dlatego, bo kosztowała około 6 zł, choć była w idealnym stanie z przyczepionym firmowo instrumentem muzycznym do rączki. To był jednak jej jedyny atut. Stara- malutka anielica z wulgarnymi, czerwonymi ustami, nie podobała się żadnej z osób, której ją pokazałam. W sumie smutno być taką szpetną lalką...



Bronią ją tylko długie włosy w bardzo dobrym gatunku.



A tu już detale: holenderskie chodaki i aureola niczym hula hop. Równie dobrze mogliby przytwierdzić ją na innej części ciała...



No i skrzydełka z włókniny posypane brokatem i przyszyte do sukienki:


Deidre zdaje się dużo subtelniejsza, choć ktoś by powiedział, że czarny aniołek to stworzenie dość niejednoznaczne :-)  





I detale:






To by było wszystko w temacie ściśle świątecznym. Czarny anioł wraca na eksponowane miejsce, biała kokotka w anielskim przebraniu, idzie do pokoju - składziku.

Wysokość (biały anioł): 11 cm.
Tworzywo: guma, plastik
Sygnatura: Mattel INC.
Cechy szczególne: nieudana lalka.
Kraj produkcji: Indonezja.
Data produkcji: 2008.

Height (white angel): 11 cm.
Material: rubber, plastic
Signature: Mattel INC.
Special features: Failed doll.
Country of production: Indonesia.
Date of manufacture: 2008.

środa, 25 grudnia 2013

Paczka rozpakowana po trzech latach. Barbie Bake Shop & Cafe./Pack unpacked after three years.



Trzy lata temu, dokładnie w grudniu, wyszperałam na Allegro zestaw, który zajarz ujrzałam oczyma wyobraźni na moich zaaranżowanych fotografiach. Nic o nim nie wiedziałam, ale ponieważ sama mieszkałam wtedy w dzielnicy kawiarni i lokali rozrywkowych, klimat wydawał mi się swojski, a akcesoria starannie wykonane i dające dużo możliwości kreacji przestrzeni. To był początek choroby Mamy, a przede mną ostatnie w życiu, prawdziwe polskie święta z dwunastoma potrawami i całą tradycyjną oprawą. Nadzieja na spontaniczną remisję nie opuszcza nawet ciężko chorych, więc i my starałyśmy się żyć wtedy jeszcze bardzo normalnie, ciesząc się każdym dniem, każdym gestem, każdym zakupem, nawet lalkowym. Ale gdy przyszła do naszego ciasnego, zapchanego po sufit mieszkania kolejna duża paczka, zaangażowałyśmy kolegę, by wywiózł ją razem z innymi klamotami do Babci. W planach miałyśmy przeprowadzkę i tu nie chciałyśmy już mnożyć bytów nad potrzebę.
Mama umarła. Ja zmieniłam miasto, zmieniłam mieszkanie. Świat sunął przed siebie, ja mechanicznie dotrzymywałam mu kroku, jednak myślami zostałam w innym czasie i innym miejscu. Paczka tkwiła nierozpakowana u Babci aż do zeszłego roku, gdy następny znajomy, został wykorzystany do przywiezienia moich rzeczy. W nowym mieszkaniu, wstawiłam ją do pokoju - składziku i tam stała kolejny rok, przesuwana, aż w końcu ostatecznie wylądowała za regałem, gdzie miała stać zapewne do dnia Sądu Ostatecznego, bowiem nic nie zapowiadało jej rozpakowania. Ale kilka dni temu, przypomniałam sobie o smętnym, zaniedbanym pakunku i pomyślałam, że na dobrą sprawę już nie pamiętam, co zawiera. Pretekst do rozpakowania pudełka wysłanego na mój stary adres, jak kapsuła z przeszłości, nadarzył się dzisiaj. Zobaczcie, co tam tkwiło...





I tu niespodzianka! Akcesoria były zapakowane w świąteczne torebki :-) Czułam się całkiem, jakbym otrzymała prezent.









No, tak - to teraz warto zaprosić gości.





Ten przystojny tata niech nie udaje, że przyszedł z córką tylko na ciasteczka, gdy w kawiarni stoi za ladą taaaaka dziewczyna.  



Babcia uparła się, że do takiej scenki potrzebny jest koniecznie pies, zatem wyszperała w szufladzie kredensu, dalmatyńczyka z modeliny, którego zrobiłam jeszcze w liceum. No i stare psisko też się załapało na zabawę :-)



O Padlince nie wspomnę. Ona uwielbia bawić się lalkami!




Oczywiście Barbie Shop & Cafe z 1999r. Mattela, doczeka się kiedyś profesjonalnej sesji i opisu. Teraz, gdy po trzech latach zestaw opuścił paczkę, wszystko jest możliwe! :-)