wtorek, 30 kwietnia 2019

400 POST. Z Himalajów do mazowieckich lasów. Szerpijka(Szerpanka)


I w ten nieoczekiwany sposób, dobrnęłam do 400. posta. Prawie 6 i pół roku, mojej obecności na tym blogu, zaowocowało liczbą wpisów, której nie planowałam. Oczywiście wierzyłam w to, że tematów mi nie zabraknie ;-) Obawiałam się tylko, że ideę pisania o lalkach pokona drapieżne życie, lub przynajmniej zwykłe, ludzkie zmęczenie. No, bo ile można?...

A jednak dzięki różnorodności mojej kolekcji i Waszej obecności, okazało się, że wciąż miałam ochotę tu wracać :-D

Dziękuję tym z Was, którzy byli na "DOTW. BS" w początkowych latach i tym, którzy dołączyli niedawno. Stałym Czytelnikom i jednorazowym Gościom. Tym nielicznym, z którymi połączyła mnie dłuższa relacja na żywo; tym, z którymi nasze drogi i światopoglądy musiały się w końcu rozejść oraz tym, których znam tylko wirtualnie, ale wcale nie umniejsza to wartości kontaktów. Wszystkich z Was noszę w sercu i/lub pamięci. Szczególnie dziękuję tym, którzy zaglądają tutaj nie tylko dla lalek i kolorowych fotek, ale także dla człowieka aranżującego tę rzeczywistość. Wspaniale, że dzielicie ze mną dobre i złe chwile, że macie swoje uwagi do moich społecznych diagnoz, że nie boicie się tematów głębszych niż popkulturowe hobby i kreatywna rozrywka.


Jednakowoż ciepło odnoszę się do Osób, traktujących "DOTW. BS", wyłącznie jako zasób tematycznej wiedzy, czy weekendowy fast food. W myśl zasady: dla każdego coś miłego ;-)


Uzupełnieniem jubileuszowego posta niech będzie ta ręcznie wykonana lalka.







Z kartki przyklejonej do spodu podstawy, wyłaniają się następujące dane:


Hmmm... Nie próbowałam dzwonić ;-) 


Szerpowie to lud tybetański, zamieszkujący Himalaje w Indiach i Nepalu - na te tereny przybył z Tybetu na przełomie XIII i XIV w. Fenomen stanowi fakt, że żyje na wysokości od 3.000 do 6.000 m n.p.m. Szerpom nie przeszkadza, że w tych warunkach tlenu jest mniej o 40% względem nizin...Podróżujący po Himalajach turyści, często uważają ich za lud górskich tragarzy. Faktycznie, udzielali ogromnego wsparcia zachodnim ekspedycjom wysokogórskim. Wypracowali własny system dźwigania ogromnych ciężarów w wiklinowych koszach. W chwilach odpoczynku nie ściągają ich z pleców, ale podpierają drewnianym kijem w kształcie litery T. Nowozelandzki himalaista i polarnik (z zawodu pszczelarz) - sir Edmund Hillary (1919-2008), tak pisał o Szerpach: 
"Radośni, pracowici, zgodni i nie ma w nich żadnego poczucia niższości... Ciepło i gościnność pozostały... Chętnie zapoznają każdego ze swoją kulturą i religią, oczekują niewiele poza uprzejmością i życzliwością i łatwo śmieją się z cudzych i własnych żartów". 



Powyższe fotografie, jak i cytat z Hillary'ego, zaczerpnęłam z przewodnika "Podróże marzeń - Nepal, nr 3", wydanego w cyklu: Biblioteka Gazety Wyborczej w 2007r. 



Wysokość: ok. 23 cm.
Tworzywo: różne rodzaje tkaniny, materiał roślinny, metal
Cechy szczególne: lalka wykonana ręcznie
Kraj produkcji: Nepal

Tych, którzy jeszcze nie zaglądali do moich wpisów na pozostałych blogach, zapraszam TUTAJ: 



rękodzieło i etnografia


Oraz TUTAJ, jeśli nie jest Wam całkiem obojętny los Ziemi. 


- jak możecie, pośljcie linka dalej:


niedziela, 21 kwietnia 2019

Ładna inaczej - cz. 2. Asha i Asha


Katolicy obchodzą najważniejsze święto - Wielkanoc. U mnie chwilowa przerwa na froncie. Biorę oddech... Los śpi. Chyba też zrobił sobie wolne, bo taka cisza. Nic nie muszę robić. Telefony milczą. Każdy zajęty sobą. A ja ... mogę zająć się wreszcie lalkami! ;-)



Kiedyś zadałam sobie pytanie: Jak by wyglądała Asha (mold z 1990r.), gdyby zamiast Afroamerykanki została rudowłosą białą kobietą, albo np. jasną blondynką? Mold, dedykowany ciemnoskórym lalkom z kręgu Barbie, jaki pojawił na rynku w etnicznej serii "Shani Line" i zastąpił ostatecznie w głównych edycjach brązowoskórą Christie (1987), balansował wizualnie pomiędzy różnymi rasami. A jednak musiało upłynąć niemal ćwierć wieku, a sama Asha ustąpiła pola innym etnicznym moldom, by ktoś przypomniał sobie o niej i wydobył bogaty potencjał z tych rysów.
Mój sen się spełnił, po przeszło dwóch dekadach.... :-)




Jedna z pieprzykami/znamionami, druga piegowata. Pewnie Miss Universe by nie zostały, ale serca wielu kolekcjonerów i tak podbiły.






Poniższą sesję zaczęłam jesienią ubiegłego roku. Nie wiedziałam wtedy, że skończę ją dopiero pół roku później ;-S



Sztuka wymaga poświęceń. Przy tych zdjęciach zgubiłam kolczyk, który nosiłam zaledwie tydzień. Na szczęście udało mi się odkupić nowe egzemplarze, tym razem - na zapas ;-)




Fashionistas (Asha) z 2014 r.


Fashionistas nr 16 (Asha) z 2015 r.


A tak wyglądała Warszawa A.D. 2019 w Wielką Sobotę: słoneczna i jak nigdy wcześniej - pełna gości z innych krajów ... ;-)














Zainteresowanych folklorem i historią, zapraszam - TUTAJ:


piątek, 19 kwietnia 2019

Ładna inaczej


Ten post naprawdę nie ma szczęścia ;-) Lepię go z miesiąc wydobywszy wpierw z archiwum. Wciąż wprowadzam jakieś aktualizacje w wolnych chwilach. A później... buuum. Znowu coś się u mnie, albo obok - wali. I klikam tylko: "zapisz". Nie wiem, skąd to fatum, bo nie pokażę Wam nic świeżego - zresztą, dopiero kilka dni temu, zrobiłam pierwsze po przerwie lalkowe zdjęcia (ostatnie robiłam w listopadzie 2018) - ani zbyt oryginalnego... Kto się interesuje lalkami Fashionistas, doskonale zna tą panią z 2016 r. ;-) 

Ale cóż. Czas pędzi, a ja wciąż muszę odpierać ataki ponurej rzeczywistości i walczyć widząc, że człowiek, człowiekowi stał się wilkiem... ;-S Jeden, drugi szpital, Babci wypadek, personel medyczny rodem z rzeźni, który wypuszcza do domu krwawiącą pacjentkę bez przemycia rany (i jeszcze dziwnym trafem śpiącej w korytarzu kobiecie znika z portmonetki 100 zł); pielęgniarka środowiskowa, która wydzwania z awanturą po kilka razy w tyg. dopóki wreszcie się nie obrazi i nie odmówi wizyt, bo wg niej, to moim obowiązkiem jest robić zastrzyki; opiekunka złodziejka; przerzucanie obowiązków urzędowych na obywatela; skargi ustne, skargi pisemne, moje tłumaczenia, wyjaśnienia, a pomiędzy tym zgrzytanie zębów z bezsilności, że tak bardzo zdziczało nasze społeczeństwo, że to już coś więcej niż tylko wygodna moda na egoizm, wynikająca z dobrostanu. A to przecież zaledwie mała cząstka spraw, w których uczestniczę bezpośrednio i pośrednio. Brrrrrrrr. Wrrrr!....
Nic dziwnego, że czasu i sił na ukochane hobby - brak! 

Aż chciałoby się zbuntować i krzyknąć:


Tylko, kto ma być adresatem???

Mikołaj Gogol
O gustach staram się rozmawiać zawsze ostrożnie. To bardzo śliski i niejednoznaczny grunt ;-)
Zresztą od dobrych dwóch dekad, trwa dyskusja na temat zmian kanonu kobiecej urody, który faktycznie pod koniec XX w. powędrował bocznymi drogami i wydobył to, co wcześniej było ukrywane. Z duchem czasu podążył Mattel i od kilku lat w seriach Fashionistas, prezentuje nam całą galerię tych, które nie reprezentują już klasycznej urody, za to są w swej niedoskonałości, wreszcie prawdziwe. Są więc i szczupłe i puszyste; kruszyny i zbyt wysokie; piegowate, z pieprzykami; dziewczynki i chłopczyce; białe, czarne, żółte; przeciętne i bardzo oryginalne. Słowem - przekrój europejskiej, czy amerykańskiej ulicy w każdym większym mieście. I za ten realizm ogromnie cenię Fashionistas, choć nie mogę pogodzić się z nędzną artykulacją cofającą lalkę typu Barbie, do lat 60. XXw.    




Niniejsze fotografie leżały w materiałach roboczych od sierpnia ubiegłego roku... Wtedy to, wracając od lekarza, dostrzegłam niesamowite tło. Nazajutrz, po pracy - budynek znajduje się niedaleko - szybciutko ustawiłam tam modelkę. Wybrałam postać w moim odczuciu najlepiej dopasowaną kolorystycznie...
Poniżej w różowościach floxa szydlastego. Obawiam się, że padł w ciągu zimy, bo nie daje oznak życia, a już powinien...


Jest to zaledwie druga w mym dotychczasowym zbiorze lalka  z ciałkiem typu "curvy". Puszyste kształty świetnie harmonizują z jej pełną buzią o dość dziwnych rysach, które trudno dopasować mi do konkretnego typu etnicznego. Mold zwany "Zig&Zag" (2016), spotkałam po raz pierwszy, ale ponieważ wkręcona w różne sprawy, nie śledzę ostatnio nowych lalek, nie mam pojęcia, czy został użyty od tamtej pory ponownie. A Wy macie jakieś informacje? 
Usta, nieco karykaturalnie pociągnięte jaskrawą szminką, nie wprawiają mnie w zachwyt, ale zdecydowałam się zachować lalkę w oryginale i nie usunęłam farby.  





Jednoznacznie za to zachwyca mnie asymetryczna, modna fryzura. Gdyby ktoś w dzieciństwie powiedział mi, że tak będzie wyglądała kiedyś Barbie, nie uwierzyłabym ;-)

Poniżej Nadzieja, (sprzed mniej więcej roku temu), z czaszką lisa znalezioną kiedyś w lesie.


A to już jej córka - Żywija z dn. 15 IV 2019. 


Która ładniejsza? ;-) 

Ukończony post zapisałam w "roboczych" wczesnym poniedziałkowym popołudniem, nim dowiedziałam się czegoś bardzo smutnego od Osoby, najbliższej mi zaraz po Babci;
 nim prawie na mych oczach, zmarła lokatorka na osiedlowej ławeczce;
 nim radiowe komunikaty i internetowe obrazy nie zmroziły nieoczekiwną, ale jakże symboliczną w aktualnym czasie skalą destrukcji. ;-(((( 



C'est la vie, chciałoby się rzec - z tym, że czasem naprawdę zbyt mocno daje w kość... 

Zapraszam też tutaj na wspaniałą, trwającą do 9 VI wystawę, pozwalającą przenieść się w czasie:





A TU zapraszam tych z Was, którym trudno jest pogodzić się z bezsensownym niszczeniem zieleni...