Dzisiejszy wpis, dedykuję w szczególności, ciepłolubnym
Czytelnikom…
Po lodowatym maju i deszczowym czerwcu z temperaturami
poniżej średniej krajowej, optymistycznie liczyłam na to, że jednak lato
przesunie się trochę na dalsze miesiące. Niestety – nie wiem jak u Was, ale u
nas w centralnej Polsce już od tygodnia, na dobre trwa zaawansowana jesień. Z
dnia na dzień jest bardziej szaro, mokro i chłodniej… Synoptycy nie
pozostawiają złudzeń: „Letnie sukienki schowajmy do szafy” – czytam na stronach
popularnego serwisu.
Nie daję zgodny na taki stan rzeczy, ale co zrobić? Jak wiemy – to był epokowo skopany rok!
No, niech mi tylko ktoś powie, że klimat się ociepla. Usłyszy zdecydowane: Wrrrr. Cóż, bez wątpienia, mamy zmiany, ale czy w środkowej Europie JEST CIEPLEJ??? Wierzę, że starsi Czytelnicy, sytuację ocenią według indywidualnych spostrzeżeń…
Żeby nie skrzeczeć więcej, chcę przekazać Wam trochę niedawnego słońca i kolorów. A więc przypominam/kontynuuję refleksję na temat nadzwyczajnej serii Barbie, która zadebiutowała ponad dekadę temu (2009r.), mając wielkie aspiracje rynkowe.
Niestety, szybko okazało się, że nowatorskie ambicje, zostały skurczone do masowego zysku.Zamiast modnych, w pełni plastycznie artykułowanych lalek, mamy masę etnicznych/multikulturowych moldów, zanurzonych we współczesnej estetyce, jednak osadzonych na tanich, sztywnych ciałach…
Plusem projektu, są realistyczne figury lalek. Prawdziwym hitem, okazały się puszyste postacie w typie: curvy... Jedną z nich jest - Barbie nr 144 z br. na moldzie, który pokazałam Wam w ostatnim poście, czyli: "ALEC",
Lalka bardzo zyskała w zmienionym stroju (względem firmowego-pudełkowego).
Kto by pomyślał, że twarze na tej samej matrycy mogą się aż tak bardzo różnić...?...
Zwróćcie uwagę na różnice w makijażu, jakie cechują lalki z poszczególnych lat...
O Lakshmi (jednej z pierwszych Fash, na moldzie "Goddess"- 2015r.), pisałam m.in.: TUTAJ:
Letnią, plażową sesję zaaranżowałam w miejscu, usytuowanym raptem kilkanaście minut spacerem od mojego domu...
Jeszcze rok temu rosły tam wielkie brzozy, połacie wrzosów i w jesiennym sezonie - smakowite kurki. Przez komórkę, informowałam Babcię o statystykach zbiorów. Choć już nie wędrowała z łubianką obok mnie, i tak miałyśmy wielką frajdę z tej telefonicznej relacji... 😀 W końcu od czego jest pamięć i wyobraźnia!?
Niespodziewanie, wystarczył dzień, by las przekształcił się nagle w plażę. Z czasem, siadałam tu z telefonem i pośród miniaturowych sadzonek dębów/brzóz/świerków, rozmawiałam z przyjaciółmi, lub...
fotografowałam lalki.