sobota, 31 października 2020

Mimo wszystko: Happy Halloween!

Najtrudniej jest działać, nie wtedy, gdy ktoś odsuwa nam horyzont (bo ten nie raz był zbyt mglisty, by go dostrzec: podczas niemieckiej okupacji, czy jeszcze wcześniej: w dekadach zaborów), lecz - gdy inni przestają, popadając w marazm...





I mnie to dotyczy, lecz biorę się raz jeszcze w garść, klecę naprędce tematyczną scenografię, życząc Wam mimo wszystko, na przekór sytuacji: Wesołego Halloween! (tudzież po prostu: ostatniej soboty października) 😀💖

A tak wygląda robocze foto, które udowadnia, że wystarczy faktycznie mały kącik, by wyczarować lalkową historię: 

Post factum (czyli po zgaszeniu świeczek): wpuściłam do sypialni moją czworonożną rodzinę ;-)

Pulchny gabaryt na pierwszym planie, to Północ; w środku, szczupły przystojniak to Czarnobyl; w kącie Belzebub; trójkolorowa - Recydywa.  

Trzymajcie się zdrowo i odpornie na wszechobecną manipulację oraz prowokację ;-) Do następnego, lalkowego! 



niedziela, 25 października 2020

Czarna Skipper. Zaginione ogniwo: Fashionistas nr 24 i 93.

Dzisiejszy wpis, ma właściwie charakter Post Scriptum do wpisu poprzedniego... 

Nie chciałam tydzień temu zarzucać Was taką ilością zdjęć. Zresztą - wtedy przypomniałam ogólnie sylwetkę ciemnoskórej Skipper, młodszej siostry Barbie w wersji afroamerykańskiej. Dziś chcę mocnej zaakcentować istnienie lalek, które (Bóg jeden wie, czemu), nie powstały wtedy, w 2010 r. kiedy firma Mattel wróciła do starego schematu produkcji i oddała najsłynniejszej lalce świata z odmętów niebytu, jej młodszą siostrę - Skipper. Wprawdzie odwieczna blondynka na ciele nastolatki, stała się brunetką, a na pudełku zamiast "Courtney", wypisano "Skipper". Lecz ten stan rzeczy należało zaakceptować. Delikatny, dziewczęcy mold z zamkniętymi ustami, zdradzał duży potencjał. 


Czemu u licha więc, nie zrobiono na nim analogicznej, ciemnoskórej dziewczynki - nie wiem. Zawsze mi tego brakowało,... 


tak jak dziś, nie mogę pogodzić się z brakiem Stacie w wersji African American, lub choćby dawnej Janet: czekoladowej koleżanki Stacie. Najmłodsza siostra ciemnoskórej Barbie w wieku przedszkolnym, zeszła z taśmy produkcyjnej Mattela aż na 9 lat! Dopiero w ubiegłym roku, przywrócono małą, brązową dziewuszkę: "Team Stacie Stience" z 2019 r. Nie widziałam jej jeszcze w Polsce... 

Ciemnoskóre Skipper na moldzie z 2010 r, mogliśmy zobaczyć dopiero w serii Fashionistas. Oto one:




Flory z projektu Missy Milly firmy Zapf Creation, idealnie zastępuje nieistniejącą wtedy ciemnoskórą Stacie: 

A tak dziś wygląda czarna Skipper ("Babysitters" 2018r.)





Oprócz niej, powstały już 2 dziewuszki na tym samym moldzie...

Zainteresowanych tematem kultury w dobie Covid-19, zapraszam TUTAJ:

https://simran2pl.blogspot.com/2020/10/noc-dla-kultury.html

I dziękuję Wam, że wciąż ze mną jesteście w tych niełatwych czasach...   😘😘😘

Wczoraj, po raz pierwszy od 31 lat, obudziłam się w "Czerwonej Polsce". To więcej niż gra pojęć, słów. Wystarczy poszperać w sieci, posłuchać radia. Smutne sygnały. 




niedziela, 18 października 2020

Czarna Skipper - cz.2/Black Skipper - part. 2

Wybaczcie mi, jeśli ostatnio kontynuuję, lub uzupełniam wątki sprzed lat. Czasem dziwię się, że już tak wielu. Bo o ciemnoskórej Skipper, po raz pierwszy pisałam w 2015 r. TUTAJ: 

http://simran1pl.blogspot.com/2015/10/czarna-skipper-i-jej-podwojne-oblicze.html

I tamże pokazałam mój zbiorek. W temacie młodszej siostry Barbie w wersji AA, od mojego ostatniego wpisu, zmieniło się sporo. Po pierwsze wróciła do produkcji w nowej odsłonie (z lewej), 

a po drugie, całkiem niespodziewanie mold Skipper z 2010 r. w ciemnoskórej wersji pojawia się w edycji lalek Fashionistas. Do tego ma niskie ciałko, jakby firma chciała nadrobić brak afroamerykańskiej nastolatki w tamtym czasie. Spełniło się moje marzenie, bo mold Skipki z 2010 r. ładnie komponuje się z brązową barwą "skóry", a sama laleczka wygląda wdzięcznie i naturalnie. 


("Fashionistas nr 24" - 2015)
("Fashionistas nr 93"- 2017)

Nie rozumiałam więc, czemu Mattel, zrezygnował w tamtych latach zarówno z Nikki - ciemnoskórej koleżanki Skipper, jak też samej Skipper w wersji African American. 

Teraz kilka słów przypomnienia, jak to w ogóle się zaczęło i kiedy nie tylko Barbie, ale też jej młodsza siostra, zyskała ciemnoskóry odpowiednik, czyli lalę w identycznym stroju jak biały oryginał...

Niestety, dopiero w 1987 r. Był to 4 już w historii mold Skipper i 4. ciałko. Najbardziej kreskówkowe, ale też ogromnie kochane zarówno przez dzieci w tamtym czasie, jak dziś przez Kolekcjonerów. Szkoda, że to nie pierwszy mold, z tak dużym potencjałem rysów, pojawił się w ciemnej wersji. Łagodna, spokojna twarzyczka i szeroki nosek, pięknie wyglądałby w czekoladowym odcieniu. Ale widocznie wcześniej nie było takiej potrzeby rynku, bo wierzę, że wtedy faktycznie klient dyktował warunki, a nie nachalna poprawność polityczna, czy wpływowe grupy nacisku. 

Tak więc na buzi w stylu anime, pojawiła się "Homecoming Queen" (1988), baaardzo podobna do mojej pierwszej ciemnoskórej Skipki "Cool Tops" (1989), zdobytej z pomocą ówczesnej Siostrzanej Duszy Lalkowej, na odległym Ebay. Po dziś dzień głoszę teorię, że lalka jednak sprzedawała się gorzej niż szacowano, lub wyprodukowano jej więcej, a nie wszystko poszło na sklepowe półki - gdyż "Cool Tops" i "Queen", zrobione są z tego samego tworzywa, a do ich pomalowania użyto identycznych farb. 

"Pet Pals Skipper" (1991) była w ogóle moją pierwszą Skipką, którą otrzymałam od Babci wtedy, na Dzień Dziecka. Tę, którą widzicie w wersji AA, kupiłam na Allegro golusieńką, w stanie dostatecznym + i odratowałam ją jak mogłam, choć nadal cierpi na przewlekłą odpadliwość główki ;-) (z prawej).

W 1993 r. Skipper nadal ma naturalne ciało nastolatki, ale całkowitej metamorfozie ulega jej twarz. Mattel postawił na realizm. Niestety nie mam żadnej AA z tamtej epoki, bo wyszło ich bardzo niewiele. Już 2 lata później, Skipper znów otrzymuje nowy mold, a do tego dorosłe, choć chude ciało. Brązowa pannica produkowana jest raz jako Skipper African American, a raz jako ciemnoskóra koleżanka młodszej siostry Barbie: Nikki. 

Poniżej: "Cool Sitter Teen Skipper" (1998).




Dziś to by było na tyle. Mam nadzieję, że oderwałam trochę Wasze (i swoje) myśli od szarej, deszczowej jesieni za oknem, a także od bolesnej przemocy informacyjnej, która natrętnie sączy się z telewizyjnych i radiowych głośników. Jak byśmy się czuli, gdyby nam codziennie mówiono, że w Polsce co roku, każdej doby umiera ok. 1200 osób? Po 15-latach pracy w mediach dostrzegam kilogramy obrzydliwej manipulacji informacją i karygodne, okrutne wręcz, sianie paniki, która nikomu nie pomoże zachować zdrowia. 

Do następnego, lalkowego, Kochani! 💖 CDN...     

środa, 14 października 2020

Liddle Kiddle

To już 7 lat, jak pisałam o nich na tym blogu!... Niewiarygodne, jak ten czas leci... 

http://simran1pl.blogspot.com/2013/09/liddle-kiddle-1965-1970-od-mattel-moje.html

Nie licząc małych wyjątków, zmienili się ludzie wokół mnie (jutro po raz pierwszy urodziny Babci, bez Babci); zestaw kotów; miejsca mojej pracy - ze 3, czy 4 razy; trasy moich spacerów(większość ukochanych miejsc zniszczono, lub zabudowano); w Polsce zmienił się rząd, na świecie tak wiele, że nie sposób tego wymienić i wreszcie covid, przesączył się do każdej sfery życia (czas pokaże, co było w tym słuszne, a co nie) - już nie całkiem naszego. 

Pewnie najmniej zmieniłam się ja sama ;-) i moje preferencje lalkowe. Wciąż fascynują mnie te same wzorce estetyczne i firmy, choć zapewne w różnym stopniu. Z pewnością coraz więcej radości sprawiają mi lalki regionalne i vintage.

Maleńkie, bo zaledwie 8-centymetrowe Liddle Kiddle, Mattel produkował w latach 1965-1970. Niemal w tym samym czasie powstały ogromnie zbliżone w estetyce lalki Todd/Tutti, bezpośrednio związane z rodziną Barbie. Ale nie o najsłynniejszej lalce świata dziś mowa, tylko o maluszkach, przypominających elfy. 


Mimo iście krasnoludkowych gabarytów, miały rootowane, nie zaś gumowe włosy, dodatkowo ozdobione kokardką z kwiatkiem, lub nakryciami głowy, zdejmowane ubranka szyte z kilku tkanin na raz, a także malusieńkie buciki. Miały też dodatki, a czasem nawet swoje zwierzątka. Występowały również w wersji mini. W dobie współczesnych, jednofunkcyjnych lalek, taka staranność budzi podziw i tęsknotę za jakością. 

To już moja czwarta, najświeższa w kolekcji Liddle Kiddle. Niestety, kolejna dziewczynka. O chłopcu wciąż marzę. Kupiłam ją równy rok temu na dorocznym Zjeździe Kolekcjonerów Lalek. Cóż, tym razem ta przyjemność nas ominie... Na szczęście, nie miałam czasu wrzucić jeszcze relacji z tamtego wydarzenia, będzie więc jak znalazł na ten rok wszelkiej posuchy;-)

To by było na tyle w temacie. Idę oczyścić zebrane dziś grzybki. Nie jest ich już dużo, ale za to mieszane: kurki, parę podgrzybków i koźlarek, ze dwie żółte gąski i maślaki, sporo sitków, które uwielbiam w postaci marynowanej. Prezentowana dziś sesja powstała w ubiegłym miesiącu, w ostatni gorący dzień.    


niedziela, 11 października 2020

Kolorowa strona PRL-u. Lalki z "Chałupnika" - Spółdzielni Przemysłu Ludowego i Artystycznego w Iłży

Dziś będzie w miarę krótko i konkretnie. Nie mam nastroju. Zdecydowanie zbyt wiele przykrości ostatnio mnie spotyka, a złe emocje ludzi obok, dodatkowo walą jak cep. 

Zaś spiętrzenie absurdów wokół, przywodzi mi na myśl fabuły Barei, tylko takiego w wersji bardziej hardcore. Bo w tamtych czasach, potrafiliśmy się chociaż śmiać. "Miś" jednak wciąż jest ponadczasowy, a poniższy cytat - jak znalazł na dzisiejszą rzeczywistość. 

- Powiedz mi, po co jest ten miś?

- No właśnie: po co?

- Otóż to. Nikt nie wie po co, dlatego nie musisz obawiać się, że ktoś zapyta. 

Prezentowana para, to właśnie lalki z tamtych czasów. Białka Kwiaciarka, nie licząc kurzu, wyglądająca tak świeżo, jest u mnie od 1985 r. O tym, w jakich okolicznościach, dostałam ją w prezencie, piszę TUTAJ: 

https://simran1pl.blogspot.com/2013/01/pamiatka-pierwszego-kinder-party-biaka.html


Chłopaka nabyłam na początku roku za 10 zł na Allegro. Chyba brakuje mu ust, a z pewnością metki pod spodem, ale i tak, zachował świetny stan. Po 35 latach, Białka wreszcie znalazła drugą połowę ;-) 


Słomiane włosy i piłeczka pingpongowa obciągnięta kawałkiem pończochy. To się nazywa kreatywność! Czy ktoś dziś wpadłby na taki pomysł? Aż mnie korci, by zrobić własną impresję...

Ale zainicjowana w 1950 r. Spółdzielnia Przemysłu Ludowego i Artystycznego, zajmowała się również wyrobem przedmiotów dekoracyjnych oraz użytkowych. "Chałupnik" tworzył więc ceramikę i tkał, wyplatał kosze i produkował miotły. Jego produkty, można było znaleźć w licznych sklepach Cepelii. Cóż, dziś już chyba nawet sadownicy nie używają koszy, a z mioteł korzystają jedynie czarownice ;-) 


Jak wiele naszych rodzimych inicjatyw tak i ta, przegrała z przemianami gospodarczymi po 1989 r. A sączący się przekaz "ludowe, to obciachowe", ostatecznie rozproszył klientów. W nowej Polsce, nie było miejsca dla "Chałupnika", który zakończył działalność w 1995r. 

2 lata później, zespół T.Love wydał utwór "Jest super", który stał się hitem i podobnie jak "Miś", wciąż świetnie opisuje nasz świat.