Dziś kończę relację z naszej wspaniałej przygody: "Doll Tour Poland 2022"...
Jeszcze raz dziękuję Inicjatorkom projektu za zaproszenie!
Następny dzień, w którym dysponowałam wreszcie czasem, okazał się baśniowy pod względem aury. Lepszego kolorytu wynikającego z połączenia perfekcyjnej pogody i najbarwniejszej pory roku - nie można sobie wymarzyć!
Cieszyła się więc Basia znowu i plażą, na której nazbierała muszelek
i lasem,
Zabawa, była przednia. Lalkę, cudownie zaaranżowany przez Was wszystkie Dziennik z podróży przez Polskę, oraz masę (dosłownie!!!) pamiątek wszelakich, postarałam się zabezpieczyć - mimo, że to, co pokazałam Wam w poprzednim poście, to tylko opakowanie wewnętrzne.
Karton, który odebrałam z poczty miał gabaryt kuchenki mikrofalowej 😕😁Gdy pani z okienka podała mi ten kloc, byłam pewna, że to pomyłka. No, w końcu spodziewałam się lalki Barbie, brulionu i jakichś drobiazgów! Bryła była tak wielka, że nawet gdyby nie osłabienie pochorobowe - nie miałam szans dowlec jej do autobusu...
(- A czyj to cień z aparatem, majaczy na tle trawy?)
Niewiele myśląc, wyjęłam z kieszeni klucze i w egipskiej ciemności (bo Urząd Gminy gdzie mieści się poczta, nie oświetla wieczorami swojego terenu!) przecięłam taśmy klejące. Z pancernej tektury wydobyłam nieco mniejszy karton. Ten już udało mi się wepchnąć pod pachę. Resztki pierwotnego opakowania, przeciągnęłam pod gminny kubeł wierząc w urzędową, ekologiczną segregację śmieci. Z pakunkiem wysuwającym się co chwilę spod ręki, jakoś dotelepałam się do celu. 👍Basia odetchnęła z ulgą...
Drepcząc ze mną wąskim paskiem chodnika pomyślała, że chyba musi częściej robić przystanki w swej podróży po Polsce. Tak by zostawić pamiątki/dary serca jeśli nie u siebie, to chociaż w poczekalni na trasie. Dźwiganie rocznego bagażu przygód i przedmiotów przerasta fizyczne siły filigranowej kobietki - co eteryczna, subtelna Basia doskonale czuje... 😉