Ciężko się wraca na bloga, po takiej czarnej serii, jaka
stała się w ostatnich 2 tygodniach moim udziałem… Wszystko zaczęło się od
niespodziewanego, dnia wolnego W pracy, choć nie OD pracy, którą
i tak musiałam wykonać w domu. Gdyby nie to, nie włączałabym mojego kompa. A
gdybym go nie włączyła, nie padłabym ofiarą zmasowanego ataku hakerów, podczas
którego najsilniej ucierpiały komputery z systemem Windows XP. Zapracowana do
granic i wciąż omotana masą trudnych sytuacji, nie wiedziałam, że grasuje takie
diabelstwo… Skutek? Rozwalony system, komp do naprawy, a co gorsza 27 folderów
ze zdjęciami, w tym lalkowymi – stracone. Niektóre mają swoje kopie, ale to
mniejszość – nie jestem w stanie teraz dociekać, szukać co jest, a co na zawsze
przepadło. To oczywiście tylko ułamek zbiorów, ale i tak boli. Wszak nie mam
zbyt wielu miłych chwil, a te nieliczne chętnie dokumentuję, ku pamięci.
Poczułam się, jakby ktoś mnie okradł… Kupiłam nazajutrz dysk zewnętrzny, który
okazał się niekompatybilny - więc kolejna komplikacja, którą musiałam odkręcić
;-S. Pusty śmiech... Tymczasem pracuję na nowym laptopie, do którego powoli się
przyzwyczajam… Niestety nie mam tam jeszcze skonfigurowanych blogów. Nie
ochłonęłam po tych stratach, a za tydzień: wypadek Babci (na szczęści już jest
ok.) i choroba Dywki (jeszcze nie wiem, czy będzie ok.). Dwa dni później,
kolejna awaria. Szlag trafił wyświetlacz w komórce, a wraz z nią przyjacielską
korespondencję, zdjęcia i filmiki. Te ostatnie może uda się ocalić, bo już
kupiłam stary typ aparatu, do którego zrzuci się zawartość. Kłopotów nie
koniec, gdyż nowy smartfon nie chce czytać starej karty ;-S, a zastępcza
komórka ma zepsuty głośnik i mogę wysyłać z niej tylko smsy. Ratuję się
służbową i powoli chcę ogarnąć ten Armagedon. Dochodzę do wniosku, że dzisiejszy
post powinien mieć tytuł: „W PUŁAPCE TECHNIKI”.
Dlatego dziś tylko kilka zdań o lalce. Bo chyba zgodnie z
Sowim Kalendarzem jest „Dzień Kelly”. Oto i ona: Liana Teal Happy Birthday
Party, którą Mattel wyprodukował w 2 wersjach: klasycznej i widocznej tutaj
komiksowej – Lemonhead.
Strój, który nosi moja lalka, nie jest jej firmowym.
Sierpniowa sesja pochodzi sprzed 3 lat. Przez moment myślałam, że i ten pogodny folder został utracony...
Dziś to piękne pole zostało już
zabudowane…
Zapraszam, na pozostałe blogi: simran2pl.blogspot.com
Wybaczcie brak odpowiedzi na Wasze komentarze pod poprzednim
postem… Życie podcięło nogi, technika przysypała świeżą glebą.... Gryząc traumę, omijałam ze strachu przed totalną awarią komp stacjonarny w pracowni. Po weekendzie wzywam sprawdzonego fachowca.
Jedna dobra wiadomość jest taka, że Hołota i Belzebub oczekują wybuchowej mieszanki kociąt ;-D
Wysokość: 11
cm
Tworzywo: plastik, guma.
Cechy szczególne: lalka powstała w 2 wersjach, ale w
identycznym ubranku.
Kraj produkcji: Chiny
Data produkcji: 2003.