piątek, 31 stycznia 2020

Lalki na Jarmarku Jagiellońskim 2019


Dziś prezentuję Wam kolejny z zaległych wpisów...
W ramach wyjątku: będzie więcej zdjęć niż słów ;-)
W dn. 16 - 18 sierpnia 2019 r. odbył się doroczny Jarmark Jagielloński, nawiązujący do tradycji z przełomu XV i XVI w.
Aktualnie, to największa polska impreza rdzennego folkoloru ze Wschodniej Europy.
W wydarzeniu, na którym nie mogło zabraknąć również lalek ;-) - uczestniczyłam po raz drugi. 
Jak Bóg da, pojadę do Lublina i w tym roku :-)
Wspomnienia z tej imprezy są bezcenne, a zakupy w różnych cenach, bez wątpienia - niepowtarzalne.
Pamiętajmy, że kupujemy czyjś indywidualny obraz świata, kulturowy styl i wypracowany (czasem latami) warsztat. WARTO!!! :-)








Dzieła Artystek: polskich, krymskich i białoruskich. 






niedziela, 26 stycznia 2020

Barbie Basics Model No. 11 Collection 001 - Black Label - Teresa


Dzisiejszym postem nikogo nie powalę, ani nawet nie zaskoczę ;-). Myślę, że miłośnicy firmy Mattel - dobrze znają tę lalkę... Cóż. Ja tylko zgodnie z obietnicą, przed pożegnaniem blogosfery, uzupełniam wszystkie zaległości. Ze wstydem odkrywam - jaki mam bałagan w kompie! ;-S Ani pomoc domowa, ani informatyk, ani Służby Specjalne - nie ogarną za mnie tego chaosu....
Teresa mimo, że ma swoją nową następczynię, wciąż pojawia się w różnych seriach i projektach. Używano jej twarzy u "Fashion Fever", wcielano w celebrytki, przywrócono w "Basics Collection", odgrzano nawet w "Fashionistas", odwołując się do jej pierwotnego kolorytu. Jak wiecie, była też Indianką i Induską (patrz: inne moje wpisy). Choć Mattel, zwłaszcza w ostatnich latach, zaprojektował wiele pięknych i intrygujących twarzy kobiecych (ale nie zapominajmy o panach! - np. Ken zmieniał się dużo częściej niż jego towarzyszka Barbie) do Teresy mam wielki sentyment.







Widocznie, w czasach, gdy kształtowała się moja wrażliwość na ludzką urodę, typ Teresy, kojarzył mi się z ówczesnymi gwiazdami: supermodelką Cindy Crawford, czy niemiecką piosenkarką - Sandrą, która później, przebiła moje serce projektem muzycznym zrealizowanym wraz z mężem, pt. "Enigma". Plakaty oby pań, wisiały u mnie pomiędzy szkolnym biurkiem, a regałem z książkami, klaserami, maskotkami i nielicznymi lalkami. 


Dziś kończę opowieść o Teresie Mattela, prezentując jedną z dwóch dam umieszczonych w kolekcjonerskiej serii "Barbie Basics". Mold Teresy 001 (2008 r.) z dopracownym, malarskim makijażem i szczupłym, nieartykułowanym ciałkiem w typie Model Muse, pokazuje całkiem inną jakość. 

Druga Teresa z tej serii, długo- i jasno-włosa, wydana ponad rok później, dużo bardziej przypominała swoje poprzedniczki. Niestety, nie trafiła do mojej kolekcji.   
Wtedy myślałam, że już nigdy więcej, nie ujrzę tej twarzy pośród nowych lalek Mattela... 
Ale firma przypomniała sobie o poczciwej Teresie w serii "Fashionistas". 



Model 11, w oryginale, była ubrana w czarną, obcisłą mini. Chcąc odzyskać część kosztów zakupu lalki, sprzedałam sukienkę, która nie do końca trafiała w mój gust. Tereska doskonale się czuje w nowej stylizacji i nie tęskni za firmową odzieżą ;-)

A tych, którzy mieli różne doświadczenia z tzw. hulajnogami elektrycznymi, zapraszam TUTAJ:
http://simran4.blogspot.com/2020/01/hulaj-noga-kary-nie-ma.html


poniedziałek, 20 stycznia 2020

Teresa i Teresa. Część 2.


W dobie dominacji płytkich mediów społecznościowych, nawet w kręgu tak wysublimowanym, jak Kolekcjonerzy Lalek, prowadzenie bloga przestaje mieć sens...
Wiem, że nie ja jedna mam ostatnio takie refleksje i myślę o opuszczeniu blogosfery.
Dziś już nie chodzi o budowanie społeczności, czy gorące, hobbystyczne dyskusje. Era lalkowej edukacji, też już chyba minęła. Na moim blogu, "wychowała się" niemała grupa Kolekcjonerów, znakomicie bawiliśmy się razem i wzbogacaliśmy :-). Jeśli ktoś jeszcze czegoś nie wie o lalkach, zawsze może sięgnąć do stron archiwalnych. Bo sporo wartościowych blogów, zawisło w próżni. Choć nieaktualizowane, wciąż zachowują swoje treści. Za to coraz mniej powstaje nowych blogów, mimo, że Kolekcjonerów rokrocznie przybywa. To też pokazuje ogólną tendencję...
Wystarczy wrzucić fotkę i ją "polajkować". W kulturze "fast food", autorskie, wypracowane blogi, stały się retro... OK. Nie oceniam, ale w to nie wchodzę. Szkoda mi życia. Jest zbyt krótkie na powierzchowność.

Zanim podejmę decyzję, czy odejdę tylko na rok, czy w ogóle zajmę się wyłącznie tym, co robię dla siebie, bez potrzeby dzielenia się i interakcji - wrzucę moje zaległe wpisy.

Dziś konsekwentnie trzymam się opowieści o Teresie, która wśród kolekcjonerów ma wielu sympatyków i dość rozbudowaną historię. Twarz zaprojektowano w 1990 r. Pierwotnie imieniem Teresa, posługiwała się latynoska koleżanka Barbie, produkowana na moldzie Steffie.


"Sun Jewel Teresa" - 1992 i "Glitter Beach Teresa" - 1993. Tu w ubranku od Kiry/Mariny z tej samej serii; w org. miała żółto-pstrokaty kostium, taki jak jej opaska. 
Na szczególną uwagę, zasługuje seria: "Sun Jewel", ponieważ wszystkie lalki mają nie tylko makijaż, ale i oczy wymalowane metaliczna farbą, co przy dobrym oświetleniu, daje lekki efekt trójwymiarowy. Nie przypominam sobie drugiej takiej serii. A Wy kojarzycie?


Nieco kwadratowa szczęka, prosty nos, duże oczy i południowy koloryt - to cechy, które złożyły się na niepowtarzalny charakter Teresy, choć z czasem, to co najbardziej "teresowe", zostało wyparte przez Mattela. I tak z biegiem lat '90 Teresy stawały się coraz mniej wyraziste, a w połowie nowej dekady, prawie w ogóle nie przypominały swojego pierwowzoru.


"Picture Pocket" z bardzo udanego dla Mattela końca wieku 1999/2000, ma jasną cerę, brązowe włosy i malutkie szafirowe oczy w charakterystycznym kształcie:


Ale z dawną Teresą, łączy ją tylko mold.
"Teresa & Mika" z 2006 r. -  ma jasną, północną karnację, mysio-brązowe włosy i małe, zielone oczy:


Zmniejszanie oczu lalkom, to powszechna wtedy cecha, wykorzystywana względem starych moldów. Co ciekawe, te nowe nie dość, że miały większe oczy, to jeszcze szybko powiększono im główki - m.in. następczyni Teresy na moldzie Summer. Czy takie było oczekiwanie nowego pokolenia konsumentów?


Poniżej: "Glam'n Groom Teresa" - 1999 i "Hawaii Teresa", z tego samego roku.
Od kilku dni, nie mogę znaleźć pierścienia macro, więc nie zobaczycie ich drobiazgowo namalowanych oczu w zbliżeniu.




Kolejna sesja była oczywiście skutkiem ubocznym zbierania jadalnych grzybów i podziwiania tych niejadalnych :-)
Nie wiem, co jest takiego w grzybach, że fascynują mnie od dziecka...
Nic na to nie poradzę: uważam te twory Natury, za piękne :-)




I żeby było zabawnie - z różnych źródeł dowiedziałam się, że grzyby, kilka dni temu (UWAGA: mamy STYCZEŃ!!!) pojawiły się w mazowieckich lasach. Niestety, miałam masę pracy i nie dałam rady wypuścić się na spacer, tym bardziej, że od kilku dni, codziennie od 8 rano, ryczą mi piły za oknem. To bardzo zniechęcało i budziło lęk. Ile "moich" miejsc znowu zniszczono?  
:-(((
....
Za to u mnie od tygodnia, na trawnikach pięknie bielą się dorodne stokrotki ;-) 
A tak tydzień temu, bawiła się stolica podczas WOŚP.
Prawie nie było Światełka do Nieba (bo hałas - choć koncert było słychać i na pl. Krasińskich i na Dw. Gdańskim, wiele, wiele kilometrów od sceny) a reklamowany pokaz laserowy, okazał się fikcją. 
Dopisali za to muzycy, zaś pozytywna atmosfera, solidarność pomiędzy Polakami, jak co roku - zasłużyła na szacunek.   





Niestety, po wielu, wielu latach, koncerty zostały przeniesinone z ogromnego Pl. Defilad (pod Pałacem Kultury i Nauki - info. dla tych, którzy w stolicy nie byli) na dużo mniejszy Pl. Bankowy. Spowodowało to, m.in. gigantyczny zator na stacjach metra...


Ledwo wróciłam do domu! 

I jeszcze trochę mojego rękodzieła. Bo choć dawno już niczego nie pokazywałam, nie znaczy, że nic nie robię. Wprost przeciwnie: