niedziela, 16 marca 2014
Najmniejsze Indianki w mojej kolekcji/Indians smallest in my collection
Ledwo mi głowa wystaje spośród natłoku spraw trudnych, angażujących i nader przykrych. Coś jednak udało mi się odrobinę pchnąć (do przodu, żeby nie było wątpliwości :-) i Padlinka też, odpukać jakoś zdrowiej dycha.
Nie wiem więc, czy dziś jeszcze gościnnie, czy też wreszcie będę miała możliwości i siły pojawiać się bardziej systematycznie... Tak, czy inaczej, chciałabym przedstawić unikalne laleczki, które kupiłam za 10 zł już miesiąc temu i wtedy też obfotografowałam je entuzjastycznie na potrzeby tegoż bloga. No, i wreszcie maleństwa doczekały się szumnej prezentacji!
Skąd ów entuzjazm? A, no stąd, że trafiłam na nie na Allegro zupełnie przypadkowo, nie miały żadnych wejść, więc chyba tylko dla mnie tam się pojawiły :-); sprzedawca zwlekał miesiąc z wysyłką i jeszcze, choć tak malutkie, wylądowały na poczcie dla wielkich gabarytów. Krótko mówiąc, ich przybyciu do mnie towarzyszyły same niezwykłe przygody.
Wygląd laleczek też sprawił mi niespodziankę, bowiem ich wymiary nie były podane w aukcji, a ja spodziewałam się czegoś znacznie większego. Tymczasem z mikro pudełeczka wysypały mi się na dłoń dwie 7 - centymetrowe kruszyny! :-)
No, czegoś tak maleńkiego w indiańskim podzbiorze nie miałam. A i w całej mojej kolekcji, niewiele znajdzie się takich pchełek. Z tym większą sympatią powitałam je u siebie na półce.
Swoim wykonaniem, matrycą włosów, całą anachroniczną estetyką, przypominają mi bardzo Laleczkę Bez Imienia, z przełomu lat 50/60 XX w. którą mam po Mamie. I ona właśnie jest większa. Niestety, zakopałam ją tak głęboko w moich pudłach, że tym razem nie udało mi się zrobić zdjęć porównawczych.
Co jeszcze mogę powiedzieć o tych konkretnych Indiankach? Nie mają żadnej sygnatury na ciele, ani metki w ubranku. Wykonane są z bardzo sprężystej, miłej w dotyku gumy.
Miały wyjątkowe szczęście, że do ich odzienia nie dobrały się mole, ponieważ taki filc, to ulubiona strawa tych motylków. Chłopiec niestety stracił opaskę, czego dowodem są ślady kleju na głowie. Jeszcze nie próbowałam ich usuwać.
A klimat vintage bije od nich już z daleka, czego chyba nie są w stanie oddać zdjęcia, bo na żywo - uwierzcie - prezentują się dużo piękniej!
Na drugim blogu chwalę się jeszcze starszymi, przedwojennymi zakupami :-) Zapraszam. simran2pl.blogspot.com
Wysokość: 7 cm.
Tworzywo: guma.
Sygnatura: brak.
Znaki szczególne: bardzo dobry stan zachowania przedmiotów.
Czas produkcji: prawdopodobnie lata 50 - 60 XX w.
Kraj produkcji: nieznany.
Height: 7 cm.
Material: rubber.
Signature: none.
Special features: very good state of preservation of objects.
Date of manufacture: probably the 50 - 60 XX century
Country of production: Unknown.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Słodkie maleństwa! Cała Twoja indiańska kolekcja wygląda imponująco!
OdpowiedzUsuńPrzy okazji serdecznie zapraszam na moje Lalove Candy do 30 kwietnia 2014! Szczegóły tu: http://lalovo.blogspot.com/2014/03/wiosenne-porzadki-czyli-candy.html
Duuużo zdrówka Padlince życzę :)))
OdpowiedzUsuńpytałam kiedyś czy nie chcesz jeszcze jednej Indianki,
więc przy okazji postu, ponowię pytanie tak czy nie?
Pozdrawiam :)))
Małe laleczki są bardzo, bardzo sympatyczne a cały Twój zbiór indiańskiego plemienia naprawdę robi duże wrażenie! Gratuluję takiej kolekcji!
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
OdpowiedzUsuńA kolejną Indiankę chcę, jasne! Tylko ja tam miałam wtedy jakiś problem z logowaniem :-( Ale jak ładna, to biorę w ciemno.
Jakie sympatyczne szkraby!
OdpowiedzUsuńNie jestem etniczną entuzjastką, ale doceniam indiański zbiór. Robi wrażenie!