No i przypadkową koleją rzeczy, wracam do wątku poruszonego podczas pisania poprzedniego posta - a mianowicie przeuroczych, liczących 6,5 cm laleczek z serii Petites Club. Warto odświeżyć chociaż 2 z nich, bo jak sprawdziłam, pisałam o tych Calineczkach dość dawno temu - w 2013 i 2014 r. Zerknijcie sobie na te stare wpisy i zobaczcie, jak udany i wdzięczny był to projekt...
Czemu przypadkowo sięgam po te miniaturowe lalunie? Z prostej przyczyny. Kilka dni temu kupiłam w jednym z supermarketów, w cenie promocyjnej (1.80) pudełeczko azjatyckich grzybów shimeji.
Do tej pory wiedziałam tylko, że istnieją (widziałam zdjęcia), ale nie znałam ich nazwy. A jeśli wierzyć publikacjom dietetycznym, posiadają wiele właściwości prozdrowotnych... Co ciekawe, w przeciwieństwie do licznych pokarmów wpływających korzystnie na nasz organizm, japońskie shimeji, nie mogą być surowe; aby uaktywniły swój zdrowotny potencjał, muszą zostać poddane obróbce termicznej.
Laleczkom w sesji, partnerują 2 ślimaki, kupione tego lata po złotówce w gminnym sklepie w Chotomowie. Zawsze jestem pozytywnie zaskoczona, gdy odkrywam w różnych miastach i miasteczkach Polski, sklepy typu: "mydło i powidło". Tam faktycznie można było kupić i fartuch kuchenny i szczotkę i garnek i elegancką piżamę i kosmetyki i zabawki i komplet filiżanek i.... grabie.
Szkoda, że miałam zbyt mało zdjęć na karcie, bo korzystając z faktu, wyraźnego zadowolenia pani sprzedawczyni (kupiłam jeszcze plastikowe muchy i osy), mogłam zapytać, czy pozwoli mi udokumentować sklep. Niestety, czekała mnie jeszcze zlecona dokumentacja ważnego wydarzenia. Może sklep zechce poczekać na inną okazję.
A dla tych Czytelników, których dziwią moje niezimowe wpisy,... nuż chcieliby czegoś chłodniejszego - mam zagadkę ;-)
Jaką porę roku przedstawia ta fotografia? (pytałam dziś jednego z naszych fundacyjnych wolontariuszy i b. Kapucyna).
Odpowiedzieli: Wiosnę!
He, he. Zdjęcia zrobiłam dziś na warszawskiej Białołęce, w oczekiwaniu na autobus.
I niech ludzie sobie dalej wpierają, że nie ma żadnej katastrofy klimatycznej. Nie zmienia to faktu, że dzieje się coś bardzo niedobrego... (tym bardziej, że 2 dni temu, było u nas plus 14 st. a ja tylko w samej bluzce sadziłam krzewy w donicach na balkonie, patrząc jednocześnie z niepokojem na cebulki kiełkujące w skrzyniach. No, co mam z nimi zrobić? Do lodówki wpakować???)
A tych, którzy są ciekawi, jak powstają opłatki, zapraszam TUTAJ: https://simran2pl.blogspot.com/2019/12/opatki-z-modlitwa.html
Wysokość: 6,5 cm.
Tworzywo: guma, plastik, tkanina
Kraj produkcji: Chiny
Laleczka słodka.
OdpowiedzUsuńGrzyby mnie bardzo zainteresowały.
I tak, ja też się martwię o rośliny... Wszystko im się rozregulowało... :(
Dziękuję Ci, Kamelio.
UsuńGrzybki polecam, jako ciekawostkę :-)
Taki sklep to naprawdę skarb!
OdpowiedzUsuńPrawda? Gdzie im tam do kilometrowych supermarketów i dłuuugich kolejek ;-)
Usuńbaśniowe foty!!!
OdpowiedzUsuńA to tylko grzyby z supermarketu i ślimaki z gminnego sklepiku ;-)
UsuńGrzybki przypominają nieco nasze opieńki, w początkowym stadium wzrostu, a ślimak jest wprost bajeczny. Co do pogody, takie anomalie zdarzają się co kilkadziesiąt lat. Myślę, że to zupełnie niepotrzebna panika. Życzę Ci spokojnych i zdrowych Świat Bożego Narodzenia. :)
OdpowiedzUsuńNaszych małych opieńków, nie widziałam. A ślimaki tylko w tym jednym sklepie i tylko 2 sztuki ;-)
OdpowiedzUsuńOj, ostatnio, to chyba częściej występują pokaźne anomalie, niż raz na kilkadziesiąt lat...
Z opóźnieniem, Sówko dziękuję za życzenia. Święta były w miarę spokojne, ale ze zdrowiem, totalnie nie wyszło :-(