Najtrudniej jest działać, nie wtedy, gdy ktoś odsuwa nam horyzont (bo ten nie raz był zbyt mglisty, by go dostrzec: podczas niemieckiej okupacji, czy jeszcze wcześniej: w dekadach zaborów), lecz - gdy inni przestają, popadając w marazm...
I mnie to dotyczy, lecz biorę się raz jeszcze w garść, klecę naprędce tematyczną scenografię, życząc Wam mimo wszystko, na przekór sytuacji: Wesołego Halloween! (tudzież po prostu: ostatniej soboty października) 😀💖
A tak wygląda robocze foto, które udowadnia, że wystarczy faktycznie mały kącik, by wyczarować lalkową historię:
Post factum (czyli po zgaszeniu świeczek): wpuściłam do sypialni moją czworonożną rodzinę ;-)
Pulchny gabaryt na pierwszym planie, to Północ; w środku, szczupły przystojniak to Czarnobyl; w kącie Belzebub; trójkolorowa - Recydywa.
Trzymajcie się zdrowo i odpornie na wszechobecną manipulację oraz prowokację ;-) Do następnego, lalkowego!
Fantastyczny klimat:)))
OdpowiedzUsuńSuper, aż nie do wiary, że na tak maleńkiej powierzchni udało się zrobić taki klimat. P.S. Napisałam do Ciebie maila, nie wiem czy dotarł. Ale jeśli tak to prośba już nieaktualna. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrawda? Specjalnie pokazałam, bo czasem słyszę: u mnie nie ma miejsca na lalkową sesję...
UsuńSówko, nie masz mojego nowego maila, a tamta skrzynka już od dawna nieczynna. Zaraz Ci go wyślę.
Scenografia wyszła bajecznie i jakich kocich pomocników miałaś. Zdjęcia wyszły super :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Ayu. Pomocników musiałam wywalać za drzwi, bo tak chcieli się wspólnie bawić ;-)
UsuńNormalnie: boskie zdjęcia! Wyczarowałaś nieziemską atmosferę! Jestem pod ogromnym wrażeniem!
OdpowiedzUsuńDziękuję, Oleńko. Strasznie mi się nie chciało, ale to moja forma walki z sytuacyjnym marazmem. W sumie, ustawienie trwało 10-15 min., drugie tyle, sama sesja ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo kojąca, kameralna sesja. Dziękuję za ten klimat!
OdpowiedzUsuńA ja Ci dziękuję za komentarz świadczący o tym, że to, co tutaj robię - ma sens :-) !
UsuńPEWNIE, ŻE MA SENS!!!
Usuń♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
O jejku! jestem pod wielkim wrażeniem togo klimatu i całej otoczki <3
OdpowiedzUsuńCzworonożna rodzinka jednak wymiata <3
Rodzinka dodaje mi sił w trudnych chwilach. Choć jej miłość do moich lalek przejawia się często obgryzaniem kończyn i wylizywaniem syntetycznych włosów ;-)
OdpowiedzUsuńAle klimat.
OdpowiedzUsuńFajną masz ta rodzinę. Ja miałem jedną taką czarną bestię przez 18 lat. ;)
Rewelacyjna sesja. Pomysł z miechunką - BOMBA!
OdpowiedzUsuńŻal, gdy po tylu latach, przychodzi się żegnać z Istotą, choćby była tylko czworonożna... Moja rekordzistka (też czarna), rozstała się ze mną po 19. latach...
OdpowiedzUsuń