O 12 - centymetrowych lalkach Rosebud wspominałam przynajmniej 2 razy jako o protoplastach uroczej mattelowskiej serii małych dzieci towarzyszących Barbie i Kenowi w edycjach rodzinnych: "Heart Family". Pulchne maluchy z burzą miękkich włosów z czasem stały się niezależnymi istotami, które w latach 1985 - 1990 można było kupić w oddzielnych pudełeczkach, jako pociechy Barbie i jej koleżanek.
Pierwotnie firma Rosebud - synowska spuścizna po producencie tworzyw sztucznych - wzięła "na taśmę" wyrób lal z tego, co było dostępne od ręki: kopozyty i plastik, później zaś nowinkę technologiczną - winyl. Za datę inicjującą przedsięwzięcie, uznajemy 1947r.
W 1967 r. firmę Rosebud przejęło małżeństwo państwa Handlerów, czyli świeży, rozkwitający na rynkach Mattel. Co z tego wynikło? M.in. ta bladolica, czarnowłosa kruszyna...
W latach 1977-78, 12 - centymetrowych laleczek Rosebud pod szyldem Mattela wyszło 7, z których ja zdobyłam zaledwie 2. W źródłach historycznych doczytujemy, że w 1978r. na rynku pojawiły się jeszcze 3 18-centymetrowe lale - ale to już dygresja... Dwunastki Mattela miały naturalny koloryt fizyczny i sukienki nawiązujące do epoki wiktoriańskiej, którą estetycznie (choć niekoniecznie społecznie) uwielbiam. 😉
Prezentowaną tu dziś postać w stanie ogólnym dobrym (sfatygowane włoski i nieco - sukienka) uważam subiektywnie za najbardziej wyrazistą/urodziwą spośród koleżanek. Lalunia ma w sobie coś z figlarnego elfa ogrodowego. Mnie osobiście jej uroda kojarzy się ze skandynawską artystką Bjork.
Gold Star Rose towarzyszy dziewczynka z zestawu Teacher Barbie (with 2 students) - 1995r. Owi uczniowie w zależności od wersji w pudełku różnili się kolorytem etnicznym, ale obowiązkowo zachowywali parytet: 1 chłopiec z moldowanymi włosami, (a więc różnica względem główek z Heart Family) i 1 dziewuszka. W tamtych czasach mnie - nastolatkę zachwycał taki realizm społeczny. Bardzo cieszyłam się (choć w polskich sklepach ich nie było) że Mattel pomyślał, by odwzorować różne dzieci, które uczy w amerykańskiej szkole biała Barbie. Wtedy było to naturalne, bez agresywnej poprawności politycznej.
Mini sesja na balkonie starego mieszkania powstała ponad rok temu - w czasie, gdy zmiany planowane dopiero ogarniały moje życie, a te nieplanowane, nawet mi się nie śniły. 😉 Wszystkiego dobrego! Bardzo chcę bywać tu w trybie raz na dwa tygodnie. No i oczywiście zaglądać na Wasze blogi! 💖