Staram się ogarnąć zarówno fizycznie, jak i psychicznie po pogrzebie mojego kocura. Po 12. wspólnych latach, w środku lasu, w strugach lodowatego deszczu, nie mającego nic wspólnego z końcem maja, pożegnałam czworonożnego, wiernego przyjaciela.
Urodził się na moich oczach, w moim starym domu, w czasie, gdy świat wydawał mi się dużo bezpieczniejszym miejscem...
Na przekór apokaliptycznej aurze i bolesnemu zdarzeniu, uciekam w ciepłe kolory z pomocą Kiyoni Brown w bardzo południowej stylizacji...
Tak wyglądała w oryginale:
Mattelowska seria FLAVAS pojawiła się na początku XXI w. w 2003 r. Miała być nowoczesna i łączyć elementy wieloetniczne.
Stroje i dodatki, nawiązywały do subkultury hip - hopowej. Lalki, choć posiadały więcej punktów artykulacji niż dotychczasowe produkty Mattela, nie zamierzały udawać realizmu, w przeciwieństwie do wcześniejszych Generation Girls. Charakterystyczne duże głowy Flavas i komiksowe rysy twarzy, przeszły jednak do historii firmy i pozostały rozpoznawalne po dziś dzień.
(poniższa fotografia pożyczona z Internetu)
Niby adresowane do starszych dzieci (8 - 12 lat), w istocie odgrywały świat niemal dorosły. To niezawodnie, musiało spotkać się z nieufnością rodziców. Flavaski miały śmiałe, naturalne ciuchy, dready, warkoczyki, wielkie wisiory i z upodobaniem występowały w sceneriach graffiti. Nie każdy pobożny Amerykanin, chciał by jego niewinna pociecha czerpała takie inspiracje. Innego zdania byli i są kolekcjonerzy. Lalki, choć miały krótki żywot pierwotny (z tego, co obliczyłam chyba każda z 6. postaci, raptem 4 odsłony), dobrze sobie radzą na rynku wtórnym.
Mam zdecydowaną większość, zdobytą naprawdę w pocie czoła. O brakujących pozycjach, póki co - tylko marzę. Pewnie mieszkają sobie w ciepłych, kolekcjonerskich domkach :-)
Dziś przedstawiam Kiyoni Brown, moją pierwszą Flavas i jedną z 4. czarnoskórych o tym samym imieniu. Szczęśliwie te goszczą i u mnie, choć rozproszone po anonimowych kartonach...
W tej Kiyoni urzekają maksymalnie realistyczne włosy afro - żadne tam banalne loczki, ale ten jedyny w swoim rodzaju gatunek, przynależny czarnym dziewczynom. Dla odmiany oczy, zapewne w założeniu kreatora efekt szkieł, śmieszą i dobrze współgrają wyłącznie z zielonym tłem oraz ogonkami papryczek :-)
Ale to nie jedyna czarna postać tej serii o jasnych oczach:
Ciekawą cechą Flavas, jest bez wątpienia wspomniana artykulacja ciałka, umożliwiająca uliczny taniec oraz różny wzrost poszczególnych lalek.
A tak wygląda ruchomy pas pod biustem u Kiyoni:
CDN...
Wysokość: 26 cm
Tworzywo: plastik
Cechy szczególne: włosy - prawdziwe afro
Sygnatura: 2003, Mattel Inc.
Data produkcji: 2003
Kraj produkcji: Chiny
Material: Plastic
Special features: hair - a true African
Signature: 2003, Mattel, Inc..
Date of manufacture: 2003
Country of production: China
Akurat Flavas to ta nieliczna seria której nie trawię. Pewnie za sprawą tak dużych dysproporcji- ta głowa zawsze wydawała mi się zbyt wielka w stosunku do tułowia. Miałam jedną przedstawicielkę gatunku i trochę żałuję, że się jej tak szybko pozbyłam. Następną, jaka do mnie zabłądzi, postanowiłam przesadzić, na większe ciało!
OdpowiedzUsuńTe zielone oczy hipnotyzują!
ja miałam dwie, jedna poszła a druga na all wisi, fajne są, ale to jednak nie moja bajka :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Flvas i kilka z nich juz mieszka u mnie. Twoja Kiyoni jest piękna.
OdpowiedzUsuńU mnie rezyduje aż sześć :) Trochę na początku ich nie trawiłam, z tego samego powodu co Rudy królik, ale teraz nie żałuję, że zostały i nie poszły w świat. Każda była zdobyczą lumpexową, więc nie straciłam majątku. Siedzą sobie teraz wygodnie na szóstym piętrze regału obok "Majsinek". Tam przynajmniej nie rażą ich duże głowy. :
OdpowiedzUsuń;)
No, właśnie, takie są Flavas. Że albo zawładną sercem, albo odrzucą :-) Ale jedno jest pewne - to lalki, które wzbudzają emocje. Jak dla mnie: sukces. Nie ma nic gorszego niż produkt, który przejdzie niezauważony... A z tymi wielkimi głowami, coś jest na rzeczy. Flavas wyprzedziły czas. Teraz prawie każda lalka, prawie każdej firmy, ma wyraźne dysproporcje!
OdpowiedzUsuńcudna, cudna, cudna ta zielonooka! ma to co kocham u lal- zielone patzrałki, malinowe usta i niemalże hebanową karnację MNIAM ... a u mnie zamieszkała też murzyneczka flavas - ale z niebieskimi jak laguna oczętami - jest o dziwo bardziej powyginana niż Kiyoni - niebawem pokażę ją a póki co szykuję taneczne kreacje...
OdpowiedzUsuńzazdrość do sześcianu!