czwartek, 23 maja 2019

Canadian Exclusive Dynamite Girls - Morticia... w Muzeum Neonów


I tak, po niełatwym tygodniu, który dostarczył mi 4 informacje o ostatecznych rozstaniach z Osobami znajomymi, a także podjęciu decyzji, które nie należały do najprzyjemniejszych, wrzucam tu kolorową relację z sobotniej Nocy Muzeów, gdzie wymknęłam się desperacko w ramach odskoczni od ww. Słowo "desperacki" nie zostało użyte na wyrost, bowiem podczas powrotu z wydarzeń kulturalnych, przeżyłam niepotrzebny dreszcz sytuacyjny - brrr. Ale o tym może przy okazji. Teraz lepiej przyjrzyjmy się lalce, której nadałam imię bohaterki filmowej ;-)...
Lubicie Rodzinę Addamsów?



Pierwsza edycja Dynamite Girls, weszła na rynek w 2007 r. - od razu jednych ostrożnie intrygując, innych „z marszu” zachwycając swym barwnym urokiem, czerpiącym z minionych dekad. Dodatkowym atutem tych osadzonych estetycznie w przełomie lat 60/70 XX w. lalek, była ich plastyczna artykulacja – zabieg konstrukcyjny, nieużywany powszechnie na początku nowego wieku. O Barbie MTM, śnili może co najwyżej wizjonerzy…


Upss! Banał, a jednak... nie mogłam się zdecydować, który kadr, cięcie, dają lepszy wyraz estetyczny... Więcej czerni, czy błękitu? Ostatnio wybierałam fotografie do fotoreportażu. To dopiero była intelektualna masakra ;-(  Mózg skurczył mi się do rozmiaru orzecha włoskiego B-)


Moja Dani (Canadian Exclusive, 2009r. )w oryginale , miała na sobie mini sukienkę w kształcie kwiatu, w kolorze peoni, oraz ażurowe rajstopy.  Absolutnie nie żałuję, że dotarła do mnie jako golaska. Przy pierwszej, nadarzającej się okazji, kupiłam jej tę skromną, elegancką sukienkę od – czarnowłosej, uśmiechniętej Spooki Sooki. Samą właścicielkę stroju, równie chętnie powitałabym w mojej kolekcji J



Kultową, prywatną firmę Integrity Toys, założoną w 1995 r. przez Percy’ego Newsuma, przybliżałam  nie raz, ot, chociażby przy prezentacji egzotycznych lalek z serii Janay, innych Dynamite, czy wyrafinowanych Fashion Royalty. Firma ma na swoim koncie wiele ciekawych projektów, np. pracując z Paramount Pictures, czy Hasbro. Ale dopiero nawiązanie współpracy z wybitnym, wizjonerskim nastolatkiem, Jasonem Wu, pozwoliło jej wspiąć się na najwyższą półkę przemysłu lalkarskiego, adresowanego do współczesnych kolekcjonerów.  Dopracowana seria Dynamite Girls, przypominająca Barbie z lat ‘60, poddane nowoczesnej stylizacji, z tego, co zauważyłam, przestała istnieć ok. 2015/2016 r.
Osobiście bardzo żałuję...





Amatorów czasów minionych, dawnej komunikacji, etc. - zapraszam na pierwszą część fotorelacji z warszawskiej Nocy Muzeów TUTAJ: 





14 komentarzy:

  1. Adamsów uwielbiam. Co do lalek, często mam mieszane uczucia, ale neon z kotem i zawieszką OBUWIE przygarnęłabym natychmiast, bezdyskusyjnie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wolisz film fabularny, czy stary, czarno-biały serial? ;-)

      Ja akurat, jestem fanką Dynamitek, choć zdecydowanie nie muszę mieć wszystkich...

      Koci neon i ja chętnie wkomponowałabym w wystrój mojego mieszkania :-)

      Usuń
  2. Lubię Adamsów, za ich specyficzną estetykę i uwielbienie wszystkiego, co dziwne. Dynamitki też lubię, za nieco komiksowy charakter.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. J.W. - wolisz serial z 1964 r. czy film fabularny z 1991r.? ;-)

      No, właśnie komiks... I mnie ta estetyka ciągnie w kierunku Dynamitek, ale jednocześnie wtórny sentyment za latami '60. XX w. w której to estetyce Dynamite zostały osadzone.

      Choć nie było mnie wtedy na świecie - klimat wpasowuje się w moją wrażliwość.

      Usuń
  3. idealna Przewodniczka!!!

    Kot w butach rządzi!!!

    ale i ubranka na siedziska
    autobusowe - ciekawskie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wszystko to poddane magii ciepłego, majowego wieczoru i dorocznego święta miłośników kultury za tzw. "free" ;-)

      Usuń
  4. Miałam Dynamitki, ale szybko się ich pozbyłam. Nie podobały mi się ich ciałka bardzo podatne na przebarwianie. Na pewno ich zaletą jest to, że mieszczą się w ciuszki współczesnych Barbie bez problemów. Jeśli którejś miałoby mi brakować, to chyba tylko Sooki właśnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co jednemu nie pasuje, drugiemu podbija serce ;-) I tak kręci się handlowa machina...
      A którą Sooki polubiłaś?

      Usuń
  5. Wygląda świetnie na tle tych kolorowych świateł.

    Noc Muzeów była dla mnie świetnym przerywnikiem codzienności jak jeszcze mieszkałam w Warszawie. :)

    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  6. Choć uwielbiam lalki nie będę zaczynać komentarza od nich... pamiętam tamte, prlowskie czasy i serce mi się kraje, kiedy tak poddawane są krytyce. Zapomina się o nas, zwykłych ludziach, którzy w tym czasie żyli, budowali swoje domy, dorabiali się, pracowali i ... kochali! Dzieci były szczęśliwsze niż dzisiaj, piszę to, bo mam porównanie...
    Twoja Dynamitka jest cudowna! To nic, że przyjechała do Ciebie dopiero po swoje nowe życie i po ubranie, bo zarówno jedno jak i drugie zapewniłaś jej wspaniałe!
    Pozdrawiam serdecznie, Kiduś :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję serdecznie, Kamelio! :-)
    Nie miałam pojęcia, że mieszkałaś w Warszawie.
    I jak wrażenia z perspektywy czasu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszkałam prawie 6 lat, bo tam studiowałam. ;)
      Nigdy nie pokochałam Stolicy. Z ulgą wróciłam do mojego małego miasta.

      Usuń
  8. Kiduś jak mogę Cię pocieszyć to pewnie o tym wiesz, że zawsze po nocy przychodzi dzień - i jest już lepiej.
    Cudne fotki z przepiękną przewodniczką <3
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń