Wybaczcie absencję na Waszych blogach (nadrobię! - jak również zaległą korespondencję prywatną). Musiałam okrzepnąć, złapać zdrowy dystans. Szczęśliwie nawet najgorsze rzeczy i zdarzenia możemy zazwyczaj, choć w elementarnym stopniu - oswoić. Wielu z nas adaptuje się do nowej sytuacji. Ja także, choć ludzkie nieszczęście dotyka mnie ilekroć przyjeżdżam do drugiej pracy w ŚDSS.
Dzieci już ogarnięto edukacyjnie
(zresztą zaobserwowałam, że najlepiej to znoszą), ale uchodźczynie
zakwaterowane w pokojach pracowniczych i domkach dla wczasowiczów, siedzą co
rano na fotelach w głównym hallu zatroskane i żywo dyskutują. W korytarzu na
piętrze wciąż ktoś nerwowo rozmawia przez telefon. W przejściu do drugiego
budynku, panie prasują ubrania. Zrobiło się ciasno, chaotycznie i smutno. Na
potrzeby pierwszej pracy, rozmawiałam dwa dni temu z osobą ze Lwowa. Duch walki nie
opuszcza tamtejszych mieszkańców, a wolontariusze mają niespożyte pokłady
energii… Obiecaliśmy sobie wspólną herbatkę po wojnie.
Czy naprawdę musieliśmy dożyć takich czasów w sercu Europy w 3. dekadzie XXI w. ? Czy w epoce dobrobytu, nowych technologii, nie dało się drogą dyskusji rozwiązać naszych pretensji?
Cóż… Ja wraz z moimi lalkami, które znowu
przygarniam do serducha - postanowiłam być neutralna, choć zawsze kibicuję
słabszym. Ale współczuję jednakowo, bez wyjątku WSZYSTKIM ofiarom tego
szaleństwa. Oraz innych konfliktów trwających aktualnie w świecie.
Ech, nie pojmuję też różnych idiotycznych działań… Nawet plastikowa lalka ma więcej rozumu!
Zakaz prezentacji kotów rosyjskich niebieskich na wystawie zwierząt, czy nowe przepisy Allegro (od 14 marca nie wystawisz ofert z rosyjskimi i białoruskimi produktami) – przypomina bitwę w piaskownicy. Naprawdę systemowe mszczenie się na kocie (niby nie moja broszka, bo Nadzieja jest brytyjką, a Hołota persem (Jezu – znienawidzony Iran 😉))… jeszcze gorzej) ma powstrzymać atak Putina na szpitale? A fakt, że ja, czy Wy nie wystawicie na aukcji lalki białoruskiej serio zaprowadzi pokój????
Powinnam zapytać mojego Czarnobyla, co myśli o tym pudrowaniu bezsilności świata… Póki co spokojnie drzemie na krześle w przedpokoju.
W sesji, która przekornie była zaplanowana jako II część love story na Walentynki udział wziął Ken z pierwszej edycji BMR 1959, uznany za wyautowanego, wyemancypowanego geja, oraz kolejna odsłona Liama, z Flavas Dolls (2003).
Mimo stylu odwzorowującego konkretne środowisko, mężczyźni Flavas, byli wtedy wśród sztywnych Kenów, mistrzami artykulacji z tym ruchomym pasem pod klatką piersiową! Bo rootowane włosy miał w tamtych latach chyba każdy osobnik – od plażowego drętwoty, po księcia w stroju nieudolnie imitującym dawne epoki.
W głowie się nie mieści, że można było tak uwstecznić produkcję. Ale patrząc na plany zubożenia krajów rozwiniętych pod pretekstem ochrony klimatu, dochodzę do wniosku, że człowiek chętniej się cofa, niż kroczy przed siebie.
Ken BMR ma tyle samo zwolenników, co przeciwników. Zważywszy na to, że jest lalką kolekcjonerską, adresowaną do dorosłego nabywcy – makijaż i pomalowane paznokcie, nie budzą aż tak ostrego sprzeciwu rodziców, co ongiś kolczyk w nosie Chelsea (Generation Girls 1999), czy uliczny styl Flavasek. On zresztą świetnie zazębia się z estetyką BMR. Bardziej wyrafinowaną, ale nadal naśladującą współczesne trendy. Nie mam danych na temat, jak ów Ken, którego ochrzciłam Augustynem, jest odbierany w USA poza tęczowymi środowiskami, ale u nas ma najniższą cenę spośród innych lalek BMR.
Wielu Kolekcjonerów kupuje go tylko ze względu na artykułowane ciałko w opalonej barwie, co prowadzi do dość smutnej refleksji. Nie chciałabym być jednostką nawet plastikową, którą ktoś wybiera, przynosi do domu, rozpakowuje i zamiast się bawić lub ustawić w witrynie… dokonuje brutalnej dekapitacji.
Zielonowłosa główka ląduje na pokracznym sztywnym jak manekin ciałku za 30 zł, a prężna reszta otrzymuje nową głowę tego lub owego Kena Fashionistas w tonie dopasowanym do BMR-kowych członków ☹
Obyśmy jednak mieli tylko takie smutki 😊 Chciałbym zrobić kolejny wpis bez wątków dot. Zarazy, wojny, czy głupoty polityków. Niech będzie wreszcie lepiej!
Kochana, trwa jeszcze batalia jedzeniowa, niektórzy bojkotują ruskie pierogi i wprowadzają barszcz ukraiński jako danie niedzielne zamiast rosołu. Dostało się zatem nie tylko kotom. Wszystko rozumiem, tj. że ludzkie emocje przekładają się na codzienne życie, no ale co ma piernik do wiatraka. Trafnie to wszystko ujęłaś. Mnie przeraża, że w tej dezaprobacie i oburzeniu, narastającym w wyniku zaistniałej sytuacji, ludzie się zaplątują w nienawiści, a serca ich kamienieją. A przecież po obu stronach barykady są zwyczajni ludzie i wszystkich dosięga zło. Zaskakuje mnie też mocna potrzeba cielesnej walki współczesnych ludzi. Chęć zagrabienia, ale też chęć zemsty, odwetu. Nie ma przekazów o rozmowach dyplomatycznych, jakichś strategiach niecielesnego rozprawiania się z sytuacją. Jest atak, jest odwet i po obu stronach są poboczni, zrzeszeni "kibice", którzy dokładają materiałów do utrzymywania militarnych działań. Dobrze, że mamy lalki - taki maleńki kącik oddechu od całokształtu. Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńBarszcz ukraiński??? Całkiem się pogubiłam. Kiedyś przeczytałam kilka artykułów na ten temat. Ponoć to, czym karmią nas już od przedszkola z regionalną potrawą nie ma wiele wspólnego... ;-)
UsuńA PIEROGI RUSKIE to nic innego, jak pierogi rdzennie polskie z Galicji Wschodniej. Polacy i Ukraińcy uważają je za własne, narodowe danie. W Rosji ten typ potrawy nie jest znany. O tym wie nie tylko kulturoznawca, ale zwykły mieszkaniec regionu.
W nienawiści, Kochana Ayu, to my już dawno zaplątaliśmy się niczym błędne owce w gigantycznej pajęczynie rodem ze studia filmowego produkującego horrory... Był Smoleńsk, wybory PIS - PO, tęcza, błyskawica, Zaraza, szczepienia... Polak zaczął mieć klanową?/sekciarską mentalność? - kto nie z nami, ten przeciw nam. Bardzo się tego boję, bo sytuacyjne nastroje przeradzają się w styl życia.
Boksując się pojęciami, plując jadem - skłócimy się jeszcze bardziej! :-(((
Masz stuprocentową rację Kidusia. Zdecydowanie <3
UsuńAkurat jestem z tych dekapitujących i tego kena spotkał u mnie taki los. Nie jestem w stanie przyjąć takiej stylistyki. Choć sam mold jest przepiękny i aż szkoda, ze tak potwornie go schrzaniono w tej odsłonie.
OdpowiedzUsuńGCo do restrykcji dotyczących różnych dziedzin powiązanych z rosyjskimi produktami-tu akurat jestem na tak. To co uderzy pośrednio ma moc dotrzeć do celu niejako oddolnie. Nie mam nic przeciw niewinnym i często nieświadomym obywatelom Rosji, lecz ich niezadowolenie jest potrzebne by odniosło skutek. Niewiadomo czy okaże się to choć w części skuteczne, ale lepiej spróbować niż żałować. Zwłaszcza gdy bezpośredni atak na sprawcę tego horroru nie jest możliwy albo zanadto ryzykowny.
O gustach trudno dyskutować, bo to autentyczny, by nie rzec wręcz pierwotny i intymny - wyraz naszej estetyki. Nie chcę nikomu narzucać własnej wrażliwości. Być może podchodzę zbyt personalnie do lalek, ale co to szkodzi? ;-D
UsuńJeśli chodzi o Pana P., to jak nigdy - jestem bardzo radykalna!!Gdy ktoś zachowuje się niczym bestia, nie może być traktowany jak człowiek. Takie niereformowalne potwory należy czym prędzej pozbawić sił decyzyjnych i sprawczych, skoro grożą światu bronią MASOWEJ zagłady. Przerwano życie Saddama, choć śmiercionośnej broni nie miał; ubito groźnego Usamę bin Ladena; Hitlera usiłowano zgładzić ponad 20 x.
Efekty zamachów na dyktatora-zabójcę bywały wręcz komiczne, ale wszak to stare dzieje... (No i mawiają, że Hitler był w komitywie z Szatanem ;-))...
Dziś wszystko jest pod lupą "wielkiego satelitarnego brata". Pan P. rozmawiający z różnymi politykami za pośrednictwem satelitów, jest ustawiony do strzału niczym samotna gęś na brzegu rzeki...
Bardzo ładnie wszystko napisałaś. Zdanie: "Czy naprawdę musieliśmy dożyć takich czasów w sercu Europy w 3. dekadzie XXI w. ? Czy w epoce dobrobytu, nowych technologii, nie dało się drogą dyskusji rozwiązać naszych pretensji?" - powtarzam od początku napaści Rosji na Ukrainę. Ta wojna dotyka tak wiele narodowości, sami, zwykli Rosjanie również płacą wysoką cenę i najprawdopodobniej w najbliższych tygodniach zderzą się z rzeczywistością jak ze ścianą z betonu. Cofamy się cały czas jako ludzkość, a nienawiść wobec siebie nawzajem osiągnęła już najwyższy poziom. Razem z głupotą...
OdpowiedzUsuńMoże lepiej zabiorę głos w sprawie Kenów z Twojego postu. Flavas Kena nie posiadam, ale zawsze uważałam ich za niezwykle interesujących, są ciekawie wystylizowani, twarze w stylu modeli z lat 90tych. No i ta artykulacja absolutnie satysfakcjonująca. natomiast Kena BMR 1959 po prostu musiałam sobie kupić :) Został stworzony dla mnie :) Kolor włosów i wygląd, ten uśmieszek - to 100% lalek Strefowy :) Wiem, że sporo osób zmienia jego wygląd (ja tylko zmieniłam mu ciuszki i buty!) Usuwa włosy, lakier z paznokci, makijaż. I ok - grunt, to dobrze bawić się lalkami, cieszyć się nimi. Dekapitacja boli, ale również to rozumiem. Jego ciałko jest piękne, na pewno kusi na jakiś custom. Natomiast na Instagramie widzę, że ten Ken w swojej oryginalnej formie robi furorę! Jest ubierany w kiecki, szpilki, albo totalnie kosmicznie :) Faktycznie tak jak napisałaś, jest u nas stosunkowo tani. Kontrowersyjny jest, stąd pewnie mniejsze zainteresowanie wśród odbiorców. Pozostali Panowie z BMR 1959 są chyba bardziej ciekawsi.
Pozdrawiam bardzo serdecznie!!!
Eibhlin, gorąco Ci dziękuję za obszerny komentarz w czasach, w których ludzie są jeszcze bardziej podzieleni i tak niewielu Czytelników ma siłę/ochotę do mnie zaglądać, co jednak zmusza do zamknięcia bloga i ulokowania sił w miejscach, w których jeszcze jestem potrzebna...
OdpowiedzUsuńBoję się nie od dziś, że sytuacja zmierza do światowego konfliktu, ale nie łudzę się i nie wierzę, że opór "szarych" jednostek zmieni bieg historii. Oby opamiętali się ci "na górze"...
Ken BMR - Augustyn - w jednakowym stopniu mnie rozbawił, co zachwycił. Doskonale rozumiem, że wielu Kolekcjonerów i nie tylko, przejawia twórczą chęć własnych stylizacji. Ja sama mówiłam wielokrotnie, że gdy wreszcie trafi pod mój dach, uszyję mu fioletowy kostium baletmistrza z cekinami i piórami ;-) Póki co, jak to u mnie zajętej i zmęczonej - cały projekt pozostał w głowie...
Innych Kenów BMR jeszcze nie mam, choć także dostrzegam ich potencjał. Mieści się on jednak w społecznych normach, dziś nawet bardzo, gdy dawniejsze mankamenty urody, np. piegi, uzyskały rangę indywidualnego charakteru modela.
Również bardzo serdecznie Cię pozdrawiam :-D
Kiduś, marzyłam o tym facecie dla jego portek,
OdpowiedzUsuńbo ogrodniczki mogę tonami dla mych pannic!!!
nie razie mnie jego twarz - bo po kilku sezonach
Paul Ru z pretendującycmi do miana królowych
dragu - opatrzyłam się z całym entourażem...
ba! marzy mi się lalka Paula Ru - ale ta cena!!!
No, nie... ;-)
OdpowiedzUsuńNie wiem, co lepsze - być kupionym dla wysportowanego ciałka, czy dla spodni? ;-)
Ineczko, Ru jest niesamowitą, bardzo efektowną lalką, ale mnie w pewnym momencie się opatrzył i gdy miałam możliwość go nabyć - zrezygnowałam. Dużo FR-ek miało i tym bardziej ma specyficzną estetykę trans, nie tylko Ru. Dziś to wszystko już powszednieje.