Udaję, że wykorzystuję resztkę ubiegłorocznego urlopu. Oczekiwania
rozminęły się z rzeczywistością. Nie miałam pojęcia, że to będzie tak smutna i
pełna niepokoju końcówka karnawału. Ledwo odwołano Zarazę, już ogłoszono Wojnę.
Biologiczną zamieniono na tradycyjną, niegodną XXI w. Choć spodziewałam się
tego od półtora roku (z drżeniem śledząc sytuację geopolityczną na świecie i
ewoluujące nastroje) – człowiek zawsze jest optymistą. Nawet, gdy mówi „nie”,
liczy na „tak”…
Dwa lata temu uległam wielotygodniowej panice. Dziś pulsuje we
mnie wściekłość zwłaszcza, gdy patrzę na działania naszych utrzymanków
podatkowych, na to prężenie ratlerkowych muskułów wobec bernardyna-dyktatora. I
tu postawię kropkę, nie zamierzając ciągnąć tego wątku.
Zastanawiam się za to,
czy warto ciągnąć bloga gdy złamani Zarazą i stłamszeni zamordyzmem, wchodzimy
w kolejne nieszczęście…. Czy chce Wam się jeszcze bawić lalkami?
Tymczasem minęły Walentynki, (to prace „moich” kochanych seniorów)
Dzień Kota, http://simran4.blogspot.com/2022/02/po-co-czowiekowi-kot.html
Tłusty Czwartek.
Zaś przed nami – wczesna wiosna. Dwa tygodnie temu ujrzałam
pierwsze klucze, czekając rano na busa do pracy.
Od kilku dni na trasie Legionowo-Zegrze-Serock, dzikie gęsi już
regularnie suną po niebie. Taki piękny świat, a ludzie wolą dogadywać się za
kulisami, przeliczać wpływy, odmierzać sojusze, które z dużym prawdopodobieństwem
cynicznie złamią… I nie oglądać się na ofiary po każdej ze stron.
Również 2 tygodnie temu, miałam wspaniałą, naszpikowaną
atrakcjami niedzielę. Kino, kawa, spacer po stołecznej Starówce. Tylko do Muzeum
Warszawy nas nie wpuścili (wyczerpał się limit miejsc). W tych przygodach
uczestniczyły także moje 4 lalki i 2 kotki z zestawu od bohaterki dzisiejszego
posta.
To dziewczyna z projektu „Barbie Extra” (pierwsza edycja 2020r.) - jedna z pięciu barwnych, acz niejednoznacznych postaci.
W skład tej serii, będącej alternatywną, a może uzupełnieniem
kultowych już BMR 1959, wchodzi: Afroamerykanka; pastelowa postać na moldzie
Azjatki z kolorowymi włosami; blondynka Barbie (jakżeby inaczej?!) i dwie
panienki o nie do końca europejskiej urodzie, z których jedna otrzymała pulchne
ciałko „curvy”. Właśnie o niej marzyłam szczególnie i ona 2 dni przed sesją
dotarła do mnie metodą wymiany.
Dziś seria ma już trzecią odsłonę. Z Waszych blogów wiem, że
wielu jest sympatykami tego projektu, choć jak zawsze nie brak też krytyków
wykonania. Niektórzy narzekają, że lale mają mniej zaawansowaną artykulację niż
ich kuzynki BMR, a także … na brak facetów 😊
Dla mnie ostatnie 2 lata, były wyjątkowo cienkie finansowo,
zatem wszelkie porównania i wnioski na temat rynkowych nowinek, czyniłam
jedynie na podstawie materiałów z sieci, (w tym Waszych fotografii i opinii) oraz
wyjść do sklepów stacjonarnych.
Gdy wreszcie wymarzone, wybrane postacie zaczynają do mnie powolutku
spływać - mogę sama wyciągnąć własne refleksje. I są one optymistyczne. W w.w.
serii doceniam połączenie współczesności, awangardy i tęsknoty za estetyką disco
lat ’80 – początku ’90. Również pudełka lekko nawiązują do tamtych trendów. Przyjemnie,
że projektant serii zadbał też o dodatki, w tym nieco baśniowe zwierzątka w
stylu tokidoki. Świetnie, że moldy zaczerpnął z multikulturowego, rozwojowego
projektu Fashionistas, a z bujnych, barwnych fryzur, uczynił swoisty target.
Są lalki - każdy Lalkolub to przyzna - które wprost „żądają”
konkretnego imienia 😉 Ta Błękitna, przekornie niczym jakaś
partyzantka pseudonimu, „domagała się” by nazwać ją … Ruby. Nie wykluczam, że
to wciąż pokłosie ubiegłorocznej lektury „Mrocznych umysłów” A. Bracken). Panna
ma mold „Kim” z 2014r. totalne zaprzeczenie standardowej piękności.
W sesji partnerował jej bardzo adekwatnie Liam z „Flavas”.
Choć upłynęły już niemal 2 dekady od odważnego hip-hopowego projektu Mattela,
który zelektryzował rodziców grzecznych dziewczynek i zachwycił Kolekcjonerów
(odsyłam do moich starych wpisów – znajdziecie pod tagiem „Flavas”), trudno
oprzeć się wrażeniu, że właśnie teraz tamte modne, indywidualistyczne, artykułowane
lalki, wpisują się w uliczny, multikulturowy styl BMR i Extra. Wtedy,
wypuszczone „przed czasem”, pod prąd codzienności, nie zostały zrozumiane przez
większość konsumentów.
Dziś Ruby i Liam odnaleźli się bezbłędnie mimo różnicy całego
pokolenia. Lecz, jak wiemy – plastik rozkłada się ok. 300 lat, zatem przed tą
parą, która podczas sesji obok Kina Muranów ujrzała się po raz pierwszy –
jeszcze dłuuugie dekady lalkowego życia, o których człowiek może tylko marzyć.
Przy okazji, chciałabym polecić Wam kojący, mądry film
obyczajowy, z doskonałą grą aktorską. Kto jeszcze nie widział „C’mon C’mon”
Mike’a Millsa, serdecznie polecam. Choć nie ufam historiom z pozytywnym
zakończeniem, ta jest na tyle głęboka, wyważona i wielowarstwowa, że każdy znajdzie
w niej jakiś własny okruch – relację z rodzicem, rodzeństwem, dzieckiem,
współmałżonkiem, z samym sobą… Doskonała pozycja na ten trudny czas.
Bardzo już u Ciebie wiosennie, a te klucze dzikich gęsi są po prostu rozczulające! U nas do tej pory tylko dwa razy je słyszałam, ale nie udało mi się zobaczyć. Czekam wiosny z utęsknieniem, z wielu powodów... Twoja para, wraz z kocim towarzystwem prezentuje się fantastycznie! Ruby na żywo jest o wiele ładniejsza, niż na zdjęciach firmowych. No i wisienka na torcie - Twoje Kociaste! Takie zacne stadko i tyle moich ukochanych czarnuszków...
OdpowiedzUsuńChiriann, u nas oprócz wichur, faktycznie bardzo dużo wiosennego błękitu i ptasiego śpiewu - lecz... jest jeszcze zdecydowanie zimno. Sesję przed Kinem Muranów, co i rusz niszczył silny podmuch, trzeba było od nowa ustawiać lalki. Mimo tego, zdaje się, że wiosna faktycznie w tym roku nastanie szybciej.
UsuńW imieniu Kociastych, serdecznie Ci dziękuję za ciepłe słowa! Czarne to: Północ, Czarnobyl i Żarnowiec/Żarnovia.
Tak, masz rację, że Ruby zdecydowanie lepiej wychodzi na żywo! :-) Teraz, widząc ją na fotkach, mam jednocześnie wdrukowany w pamięć bezpośredni obraz lalki. To dobra uwaga. Kto jeszcze nie widział jej na żywo, a waha się, czy chciałby włączyć tę lalkę do własnej kolekcji, powinien koniecznie poznać pannę naocznie :-)
Serdeczności!
No właśnie, temperatura... Luty się skończył, a dziś rano przywaliło -7, i to na południu przecież :(. Musiałam wywlec z szafy już schowaną "głębokozimową" kufaję i przeprosić się z kozakami.
UsuńKociaste ściskam mocno (oczywiście, w granicach kociej tolerancji :D)!
Od kilku dni odczuwa się niepokój, żal, niechęć do planowania czegokolwiek. To zrozumiałe. Należy pomóc potrzebującym, to także jest zrozumiałe. Smutek, współczucie, obawa - uczucia pobudzane cyklicznie co jakiś czas, ale dopiero teraz w nasileniu, gdy TO dzieje się tuż za ścianą. To bardzo przykre i oby udało się stłumić wszystko jak najszybciej, by nie rozniosło się i nie dało większej ilości ofiar. Należy jednak pamiętać, że w takiej sytuacji jak nasi sąsiedzi są ludzie w innych zakątkach świata, od lat. Ich sytuacja spowszedniała. Na ich potrzeby, jako tych "oddalonych", odwraca się oczy. Nasza granica stała się otwarta na ból, ale wybiórczo. To wszystko to walka dwóch mocarstw - od lat, która wykorzystuje i potrzebuje kolejnych pionków, zbiera kolejne ofiary. Dopóki oba mocarstwa będą czuły się mocarstwami, obawa przed szerszym konfliktem nigdy nie zniknie. Ta obawa zawsze była i będzie. Mam rodzinę na Bliskim Wschodzie. Takie nastroje przeżywam od lat - oni od kilkudziesięciu, bo żyją w centrum wszystkiego. Nie mam oczywiście zamiaru stwierdzać, że ich ból jest większy niż naszych sąsiadów. To ten sam ból. I nigdy nie powinien mieć miejsca. Świat jednak ma tendencję do skupiania się na bólu, który aktualnie jest pożądany politycznie. To wszystko to zagmatwana polityka i zacięta walka. Od pokoleń. Ludzie są felerni. Niestety. Mimo wszystko życzę lepszego nastroju, lepszych dni, lepszego świata.
OdpowiedzUsuńAyu, po pierwsze WIELKI szacunek za Twój odważny komentarz, którym praktycznie uprzedziłaś to, co chciałam poruszyć przy okazji drugiej części walentynkowego wpisu...
OdpowiedzUsuńPo drugie, osobiście cieszę się, że moje społeczno-polityczne wynurzenia, czasem są czytane ;-)
TAK. Widzę to identycznie, ale weź dziś i napisz publicznie, że nie było łez, gdy ginęli i giną Palestyńczycy, Syryjczycy, Jemeńczycy, Irakijczycy, etc. Wtedy nikt nie protestował gremialnie pod ambasadami, nie dodawał danych flag do swoich zdjęć na FB. Widzę jaki hejt spada na niezależnych dziennikarzy, którzy w sieci próbują pisać o tym, o czym Ty napisałaś. Zaraz przypina im się etykietę "ruskiej onucy" i zachęca widzów/czytelników do anulowania subskrypcji. Dlatego i ja zastanawiam się, czy warto... choć prowadzę blog czysto hobbystyczny i mimo wszystko, wciąż o lalkach :-))
Dwa lata temu mówiło się tylko o Zarazie, ale nikt nie wspominał, że odcięto ludzi od badań profilaktycznych na raka, czy inne śmiertelne choroby.
Dziś mówimy tylko o tragedii u naszych sąsiadów, ale milczymy o dziwnych wybuchach na Bliskim Wschodzie i jawnej deklaracji polityków izraelskich, że latem b.r. zmiotą z powierzchni ziemi Iran.
Nie wiem, czy ludzie są felerni, czy po prostu słabi i podatni na manipulację.
Ściskam, życząc zdrowia i pokoju.
Kiduś, otóż to kochana. Otóż to. Trzymaj się. Bądźmy, mimo wszystko, dobrej myśli.
UsuńLovely cats 🥰
OdpowiedzUsuńWe were pleased to read your comment. Thank you very much.
UsuńTrzymaj się. Głaski dla kociarni. :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy, Sówko! Staramy się myśleć pozytywnie. Ty też pogłaszcz swoje kociaste istoty :-)
UsuńCóż, Iga napisała to, co i ja mogłabym napisać. Sytuacja jest trudna nie tylko u naszych bezpośrednich sąsiadów, ale i w wielu miejscach na ziemi.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci pozytywnych myśli i oby wszystko się skończyło jak najszybciej.
Dziękuję Ci serdecznie :-) Oby ludzki rozum, lub chociaż wyrachowany zmysł kalkulacji, wygrał z pierwotną chęcią destrukcji. Pokoju i spokoju dla WSZYSTKICH ludzi! :-)
UsuńMi też odechciewa się lalkować. Czasem uciekam w lalki by do reszty nie zwariować i odpocząć od natrętnych myśli ale się nie da. Po prostu się nie da...
OdpowiedzUsuńMasz rację. Musimy mieć takie hobbystyczne, jasne korytarze dla naszych czasem kipiących, czasem rezygnacyjnych emocji. Lecz i one w trudnych czasach są zbyt wąskie... Oby sączący się koszmar szybko zgasł!
OdpowiedzUsuńKiduś, mnie się nie chce od dawna
OdpowiedzUsuńwielu czynności uskuteczniać - ale
właśnie na przekór wewnętrznej jakże
ustabilizowanej wręcz cieleśnie negacji -
wracam do publicznego lalkowania...
Bardzo mądra decyzja! Cieszę się ogromnie :-D
UsuńPowinnam i ja dojść do podobnych wniosków.
Czas pokaże, co wybiorę.
Ruby i me serce skradła!!!
OdpowiedzUsuńpodoba mi się w Niej wszystko!!!
Prawda?
OdpowiedzUsuńZresztą, ona w jakiś sposób jest do Ciebie podobna duchem i fantazją ;-)
Ooo, teraz spojrzalam ma
Usuńte pannice inaczej 🐦🐦🐦