Traf chciał, że całe swoje warszawskie życie, (to jest prawie całe, dotychczasowe w ogóle), przemieszkałam niemal vis a vis Cepelii. Była ona drugim, tak atrakcyjnym sklepem dla małej dziewczynki, oprócz Veritasu, z jego połyskliwym sprzętem liturgicznym, budzącymi respekt ikonami i gipsowymi aniołkami, które chętnie potraktowałabym jak zabawki.
I w jednym i w drugim, robiłyśmy czasem z Babcią zakupy. Veritas działał na wyobraźnię, Cepelia na zmysł artystyczny. Trudno było odciągnąć mnie od wystaw z dioramami wiejskich chałup, ceramicznych wazoników, na nabycie których pozwalał czasem, zawsze skromny budżet domowy, drewnianych koników (o, ludzie, ale o takim bezskutecznie marzyłam!), czy szopek krakowskich.
Obiecałam sobie nawet, że szopkę taką, po pierwsze kiedyś kupię, po drugie, spróbuję zrobić. Co ciekawe, gdy teoretycznie mogłam pozwolić sobie na podobny zakup, nie miałam już potrzeby. A na działalność artystyczną z takim rozmachem, może i znalazłby się już ślad jakichś umiejętności, ale czasu nadal brak. No i skąd zdobyć teraz barwną folię aluminiową?
W Cepelii, było jeszcze coś, doprowadzającego mnie do obłędu: stroje ludowe dla dziewczynek. Nie mogłam się zdecydować, który zachwyca mnie bardziej: krakowski z kwiecistą spódnicą i kamizelką upstrzoną cekinami? Czy łowicki z pasiastą zapaską, obszytą u dołu czarną aksamitką ze zdobieniami? Doszłam do wniosku, że góra bardziej podoba mi się w wersji krakowskiej, a dół - w łowickiej. Dlatego też, zapytałam w domu, czy można by nabyć taki zlepek na zabawę karnawałową. Dowiedziałam się, że trzeba by, kupić oba, a dla nas zakup nawet jednego, stanowił wydatek z innej galaktyki ekonomiczej. Poddałam się i zaproponowałam kompromis: "Kupcie mi chociaż, lalkę w stroju ludowym". Usłyszałam bezlitosne: "Przecież ty nie bawisz się lalkami". Nie drążyłam więc tematu. Zabrakło mi rzeczowych argumentów...
Niespodziewaną rekompensatą, stały się zerówkowe występy artystyczne w specjalnie wypożyczonych na tę okazję, strojach krakowskich. Z niecierpliwością odliczałam dni i zanim nastał ten właściwy, z przerażeniem wyplułam dwie górne, mleczne jedynki. No, też nie miały kiedy wypaść! Taka niegodziwość!
I to by było na tyle historii.
Lalkę w stroju łowickim, kupiłam, niespełna 2 lata temu. Swoją estetyką, przywodzi na myśl te, które pamiętam z przełomu podstawówki i liceum (lata '90 XXw.). Cała ta komiksowość twarzy, przypomina grafikę "firm polonijnych", królującą zwłaszcza na opakowaniach słodyczy, okładkach zeszytów, czy naklejek, wzorowanych na wczesnym Disney'u.
Dla przykładu: Pinocchio z 1940 r.
Nie można jednak odmówić mojej laleczce, dobrze wykonanych detali stroju, mimo pewnego ich uproszczenia. Trudno się jednak dziwić. Jest niedużą postacią - liczy tylko 16 cm. Jak na taki drobiazg, ma prawdziwą jedwabnicę, czyli kwiecistą chustkę wiązaną do tyłu; bielunkę, to znaczy koszulę z rękawami w kształcie dzwonów, które jednak powinny być ozdobione haftem, a nie tasiemką; korale, niestety nie naturalne, a z plastikowych perełek; oraz zapaskę, czyli spódnicę z pasiastego samodziału, wykończoną aksamitką. Najgorzej, wprost po partacku, wypadła góra: aksamitny stanik, zwany kiecką, lub wełniakiem - powinien być ozdobiony barwnym haftem. A, że lalka przyszła do mnie z drugiej ręki, za pośrednictwem Allegro, brak jej trzewików; dla porządku dodam, wysokich do połowy łydki.
Pierwsza warstwa, z wierzchu i ze spodu:
Druga warstwa:
I to, co pod nią :-)
Laleczka wykonana jest z plastiku, a głowę ma z miękkiej gumy.
Jak, napisałam, jej estetyka trąci już myszką. Podobnie, jak i opis aukcji, w którym przeczytałam: "Lalka, którą każda polska dziewczynka powinna mieć w domu".
Dziś w domu jest zazwyczaj tylko Barbie, lub Monster High. Oba rodzaje lalek są oczywiście w mojej kolekcji i bardzo je lubię. Ale ja stawiam na różnorodność. Zawsze można było i nadal można, znaleźć u mnie wszystko. Prawo porównania i wyboru.
Jestem z rocznika, pamiętającego jeszcze, jak wygladał świat, w którym wyboru nie było...
Wysokość: 16 cm.
Czas powstania: lata '90 XX w.
Tworzywo: plastik, guma.
Cechy szczególne: estetyka wczesnej animacji Disney'a.
Sygnatura: brak.
Kraj produkcji: Polska.
Height: 16 cm.
Period: '90 years of the twentieth century
Material: plastic, rubber.
Special features: the aesthetics of early Disney animation.
Signature: no.
Country of production: Poland.
Jaka śliczna Pyza ;)
OdpowiedzUsuńMoje wspomnienie ludowych lalek z dziciństwa, to nie cepelia, której w moim rodzinnym mieście zabrakło, albo nie dane było mi tam trafić, lecz rząd cepelnianych figurek na półce u ciotki. Dziś już tam nie stoją i jakoś nie było okazji spytać cioci co się z nimi stało....
Łowicki folklor jest niesamowity! Mamy się czym chwalić, dlatego powinniśmy być dumni z polskiej kultury ludowej.
OdpowiedzUsuń