sobota, 2 marca 2013
Świat Roberta Tonnera, czyli lalki TYLKO dla dorosłych. Część 2 - Ghost Of Christmas Future
Do Dickensa nie wracałam od dziecka. Jego rzeczywistość zestarzała się w moim umyśle i tylko "Opowieść wigilijna", przetrwała próbę czasu. Nawet mój Najgłupszy Pies Świata, który zresztą pożegnał się ze mną w drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia, uciekając podczas spaceru, tym razem na zawsze, (roztopił się jak duch w śnieżnej bieli, nigdy się nie znalazł, zatem sądzę, że zadbane zwierzę w kagańcu i obroży, zostało przywłaszczone przez jakiegoś "uczciwego" chrześcijanina) zakończył swą konsumpcję dzieł literackich na pierwszym tomie Dickensa. Smakowały mu albumy z malarstwem, Conrad i równie archaiczny Żeromski, ale Dickens ocalał i jeden tylko pies wiedział, dlaczego...
Dzisiejsza bohaterka u progu wiosny, broni się tylko dlatego, że jest Duchem Przyszłych Świąt :-)
Ghost Of Christmas Future, limitowana do 500 egzemplarzy, to jedna z trzech lalek Roberta Tonnera, zainspirowana twórczością Dickensa i jednocześnie moja ulubiona z tej serii. Blada, poważna, o zimnych, smutnych, podkrążonych oczach, osadzona na artykułowanym ciele z małym biustem (2003 r.), ma misternie skonstruowaną, stylową fryzurę.
Tak, wyglądała w oryginale (fotografie z oficjalnej strony R. Tonnera):
A to już Ghost of Christmas Past:
Oraz Ghost Of Christmas Future:
Uroda lalek Roberta Tonnera jest bardzo niejednoznaczna. Choć nie brak u niego wybitnych piękności, nie brak realistycznego odwzorowania postaci znanych z kina (m.in.: seria poświęcona "Piratom z Karaibów", "Harry'emu Potterowi", czy sadze "Zmierzch"), duża część jego lalek ma silniej zaznaczoną osobowość, niż plakatowy kanon urody. To, co mnie osobiście uderza i ujmuje, to smutek, tak inny, od tego, co znam ze światów: Mattela, Disneya, czy kręgu dekoracyjnych lalek regionalnych. Tonnerki nie szczerzą białych zębów i nie mają dołeczków w policzkach. Sprawiają wrażenie żywych postaci: wyważonych, refleksyjnych, może nawet zamkniętych w sobie, podpatrzonych w momencie zadumy i w takiej chwili, zatrzymanych w kadrze artysty.
Myślę, że wpływ na taki, a nie inny rodzaj ekspresji, miało dzieciństwo Roberta Tonnera, które zdecydowanie nie należało do łatwych. Obserwacja cierpienia schorowanej matki, musiała ukształtować wrażliwość małego chłopca, który uciekał w świat telewizji, komiksów i własnych rysunków. Ale rzeczywistość dzieł, bo tak śmiało można nazwać jego lalki, tego najbardziej rozpoznawalnego kreatora, niesie też ponadczasowe piękno, które jest źródłem inspiracji i radości. Tonnerki, jak modelki, mają cieszyć oczy wybiegiem w kolekcjonerskiej witrynie, pobudzać właściciela do własnych zabaw stylizacyjnych i jak żadne inne lalki, sprawdzają się w obiektywie nawet słabego aparatu!
A to już moja stylizacja Ghost Of Christmas Future, której partnerują w tej rodzinnej sesji lalki Roberta Tonnera z mrocznej serii Agnes Dreary.
Wysokość: 40 cm.
Czas powstania: po roku 2000.
Tworzywo: mieszanka tworzyw sztucznych.
Cechy szczególne: lalki adresowane do kolekcjonerów.
Sygnatura: na głowie: ROBERT TONNER DOLL CO. INC, 2006
Kraj produkcji: oczywiście Chiny.
Height: 40 cm.
Period: the year 2000.
Material: A mixture of plastics.
Special features: dolls addressed to collectors.
Signature: on the head: ROBERT TONNER DOLL CO., LTD. INC, 2006
Country of production: China, of course.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jest naprawdę ciekawa, i chociaż nie mam zamiaru (możliwości też nie) kupować żadnej Tonnerki, to ta akurat mnie zainteresowała. Jest mroczna w nie przerysowany sposób, piękna, ale niebanalna.
OdpowiedzUsuńNajgłupszy Pies Świata? Nie widziałaś mojego Psa Kosmicznego...
Takiego zestawu Najbrzydszym Szczeniaczkiem Świata nie przebiję. ;) Tonnerki lubię, coś nienazwanego mnie w nich przyciąga.
UsuńCóż... Może pies, gdyby jednak zjadł tego Dickensa, nie byłby aż taki głupi :-). A tak, leciał do każdego, kto na niego choćby spojrzał. Szczególnie umiłował pijaków. Raz podbiegł towarzysko do dilerów dokonujących pod osłoną nocy transakcji, a za dnia tak się doczepił do pijaka w parku, że ten zachęcony sympatią zwierzaka, łaził później za mną od ławki do ławki, a ludzie chyba myśleli, że to jakiś mój tatuś, czy wujo :-). Doprawdy - wolałabym i Brzydala i Kosmitę!
OdpowiedzUsuńMnie w Tonnerkach przyciąga spokój, jakim emanują. Ale wybieram najczęściej te mroczne, bo odkąd sama mroczna się stałam - mrok płynie do mnie, a ja do mroku :-) A tak całkiem serio: Tonner pięknie ów cień z duszy wydobywa.
Gdybyś chciała wypuścić w świat jedną z Tonnerek to proszę daj znać :)
OdpowiedzUsuńJuż nie wypuszczam, bo w sumie mało mi ich zostało. Chętnie przygarnę, jeśli znowu będę bogatą kobietą ;-) Pomarzyć - wolno ;-)
OdpowiedzUsuń