Grypa sprawiła, że mogłam spokojnie zajrzeć do wersji roboczych i wyciągnąć notatkę oraz zdjęcia jakie zrobiłam mojej wymarzonej lalce we wrześniu. W blogowej "poczekalni" jeszcze 3 sesje fotograficzne, ale dziś celowo sięgnęłam po jedną z najukochańszych postaci. Po Mbili, Sugar, Duchu Ziemi, Boginii Azji, FR-ach Kyori i Ishy, paru postaciach vintage i Tonnerkach - Wind Rider - jest jedną z tych lalek, które miały pozostać w sferze marzeń. Lalkowy los (jedyna wersja łaskawego, jakiej czasami doświadczam) - widać chciał inaczej. Jakiś rok po śmierci Mamy, znalazłam tę lalkę okazyjnie na Allegro. Oczywiście była to okazja na miarę lalki kolekcjonerskiej, ale na tyle atrakcyjna, że nie wahałam się ani chwili tym bardziej, że sprzedawała ją osoba, u której nie raz już zrobiłam satysfakcjonujące zakupy.
Co oprócz niesamowitego stroju i stylizacji zwraca uwagę w przypadku tej lalki powstałej w 2006r.? Ciałko Model Muse, które było wtedy nowością. Ponadto uwagę przyciąga charakterystyczna twarz na moldzie "Daria", zaprojektowanym w 2004r. Choć tak klasycznie europejska, w zestawieniu z tą kolorystyką zyskuje nowy wymiar i intryguje. Od razu Wam powiem, że Daria nie jest moim ulubionym moldem, choć tak rzadko się go spotyka. Z pewnością kojarzycie go z ekskluzywnymi, posągowymi blondynkami i paniami z Jamesa Bonda. Przy tej okazji muszę wspomnieć o 2. pozostałych przełomowych moldach - latynoskiej Marisie i afrykańskiej Nichelle, wpisanych w ściśle kolekcjonerski projekt z początku XXI wieku - "Model of the Moment". Miałam wrażenie, że Mattel projektując te twarze, zapatrzył się w niedostępną urodę modelek Jasona Wu. Więcej tu estetyki Integrity Toys niż producenta poczciwej Barbie...
Czy Wam też się wydaje, że tak powinna wyglądać prawdziwa Pocahontas? ;-)
Lalkę zainspirowaną duchem indiańskiego świata, zaprojektowała Sharon Zuckerman, słynąca z bardzo ciekawych, ale niespójnych estetycznie projektów. Nie raz odnoszę wrażenie, jakby jej lalki były wynikiem burzy mózgów kilku różnych projektantów.
Wysokość: 29 cm.
Tworzywo: plastik, guma.
Cechy szczególne: lalka autorska zaprojektowana dla kolekcjonerów.
Data produkcji: 2006.
Mnie się podoba, a na Twoich fotkach jak zawsze super wychodzi :)
OdpowiedzUsuńKiduś trzymam mocno kciuki za Twój powrót do zdrówka,
jakbym była bliżej to wpadłabym do Ciebie z rosołkiem.
A, no widzisz, Ewuniu. Ta moja odległość jest dla wszystkich zaporowa ;-S Tylko dziki i leśne ptaki mają blisko...
UsuńTrochę za fantazyjny ten strój, pewnie nie byłby zbyt wygodny. Te pióra na głowie za bardzo udziwniają. Ale mold jest całkiem do przyjęcia, pooglądałam sobie trochę zdjęć, mogłaby mieć ciut pełniejszy owal twarzy. Ta seria American native w sumie mi się bardzo podoba.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się cieplutko i nie choruj. :)
Oj tam, oj tam, nie jest nazbyt dziwna ;-) Kiedy przeglądałam regionalne stroje Rdzennych Amerykanów to dopiero był karnawał wyobraźni. Pióropusze ciągnące się po ziemi, ogony z piór - szczyt braku funkcjonalności ;-)
UsuńBa, chciałabym mieć lepszą odporność. No, ale może już będzie dobrze :-)
A zdjęcia kotów dotarły?
OdpowiedzUsuńDoszły, doszły. Nawet zapomniałam, że nie odpisałam... Dziękuję Ci serdecznie, Sowo.
UsuńFascynujaca <3 I sama lalka i jej stroj niesamowicie mi sie podobaja <3
OdpowiedzUsuńCałkiem inna niż pozostałe Indianki Mattela...
UsuńTak masz racje, jakas taka dzikosc z niej bije <3 <3
UsuńNie miałam pojęcia, że Mattel wydał na świat taką buzię, choć przy dłuższych oględzinach zdjęć, może faktycznie widziałam tę buzię już, tylko prezentowana tu panna ma tak intrygujący strój i całą stylistykę, że mold ten wydaje się być niepowtarzalny i jakby stworzony wyłącznie dla tej panny. Faktycznie mało mattelowski. W każdym razie bardzo ciekawa panna i warta swojego kącika w kolekcji lalkomaniaka. :-)
OdpowiedzUsuńNo, ona jest po prostu jedyna w swoim rodzaju. To zdecydowanie bardziej lalka dekoracyjna niż funkcjonalna. Musiałam bardzo pilnować, by nie połamać jej piór, nie uszkodzić kolczyków, etc. ;-)
UsuńLalka jest intrygująca pod każdym względem! Szczerze mówiąc wolałabym, aby właśnie tak wyglądała znana wszystkim Pocahontas :-) Strój obłędny i wcale nie wydaje mi się "przedobrzony". Kolorystyka postaci idealnie wtapia się w jesienny krajobraz! Pokazujesz tu wspaniałą lalkę, Kiduś :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i życzę zdrówka ♥
Dziękuję Ci, Oleńko. Chyba już względnie doszłam do siebie, ale co mnie to kosztowało nerwów, smutku i pokazało poczucie własnej bezsilności, to pewnie na zawsze pozostanie w pamięci.
UsuńMnie też ten strój bardzo się podoba i uważam go za jeden z ciekawszych dobranych do tzw. lalki etnicznej.
Cudowna lalka, a ta prezentacja idealnie oddaje jej urok. Twarzyczkę ma piękną, zgadzam się, że bliżej jej do Pocahontas niż jej innym lalkowym wcieleniom. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za te miłe słowa :-)
Usuńniesamowicie wtapia się w tło,
OdpowiedzUsuńchoć rzeczywiście - lalkowo
bliżej Jej do integritek:)
Czyli nie ja jedna mam takie skojarzenia...
UsuńZdecydowanie tak powinna wyglądać prawdziwa Pocahontas- ma przepiękną urodę:)
OdpowiedzUsuńSorry że pozwolę sobie na chwile prywaty ale organizuje wyprzedaż lalek (i wszystkiego co z nimi związane) bo likwiduje kolekcję. Nie chciałabym niczego wyrzucać bo zbierałam od dawna i chciałabym żeby moje skarby trafiły do hobbystów a nie dzieciaków z nożyczkami w rękach dlatego jeżeli chciałabyś wzbogacić swój zbiór o parę lalkowych drobiazgów to zapraszam do mnie na bloga (zakładka wyprzedaż lalek)
Zapuściłam do Ciebie oczko, ale nie ukrywam, że najbardziej zachwyciło mnie to, co zostaje w Twojej kolekcji ;-)
OdpowiedzUsuńWyjątkowo piękna :)
OdpowiedzUsuńDziękuję w Jej imieniu ;-)
OdpowiedzUsuń