O tym, jak ważna jest lalka w kulturze, świadczy fenomen teatrów lalkowych, które znane są przynajmniej od czasów Starożytnego Egiptu i co najistotniejsze - rozwijały się równolegle z teatrami aktorskimi. W Polsce historia tego niezwykłego teatru sięga XV wieku i oczywiście łączy się z szopką. Od niej się zaczęło i prawda jest taka, że po dziś dzień większość z nas kojarzy przedstawienia lalkowe tylko z motywami religijnymi.
Ja sama mam nieliczne doświadczenia z tym rodzajem teatru. Pierwsze, najbardziej mgliste, niemal senne wspomnienie, wyniosłam jeszcze z czasów przedszkolnych. Nie wiem, czy to panie wychowaczynie wystawiły spektakl marionetkowy, czy, co bardziej prawdopodobne, ktoś jednak do nas przyjechał na gościnny występ. Treści nie pamiętam, a jedynie własne oczarowanie. Przechowuję też w pamięci przedstawienie z pacynkami. Byłam i w jakimś domu kultury w okresie bożonarodzeniowym, chyba organizowała toTVP, miejsce pracy moich Rodziców. Jedna z niewielu fajnych rzeczy ustroju słusznie minionego - zakłady pracy rutynowo robiły coś dla dzieci swoich pracowników (o koloniach, czy wczasach - nie wspomnę ;-) Za to na początku podstawówki trafiła mi się możliwość 2 - 3 wizyt w warszawskim Teatrze Guliwer, otwartym tuż po wojnie 8 grudnia 1945r. (wtedy jeszcze nosił nazwę Warszawski Teatr Lalki i Aktora). Lalkowe spektakle miały dla mnie magiczny wymiar, inspirowały do tworzenia własnych maskotek/figurek, ale przede wszystkim do rozkładania na środku jedynego pokoju - rozbudowanych scenografii ;-D. Były to niestety scenografie jednodniowe, bowiem, wieczorem należało rozsunąć wersalkę.
Dziś chciałam pokazać Wam oryginalne, sycylijskie rękodzieło - marionetkę, nawiązującą do historycznych, którą kilkanaście lat temu przywiozła mi Siostrzana Dusza Lalkowa. Niestety nie da się takiej lalce zrobić ciekawych zdjęć trzymając w jednej dłoni drucik i sznurek, a w drugiej aparat :-(
Dziś jest również tzw.: "Dzień Wagarowicza". Pamiętam to nowe "święto" z lat '90 XXw. jako dzień bliższy latu niż zimie. Niestety, te widoki nie mają w sobie NIC wiosennego. Ot, klimat zmienia się na naszych oczach...
Zainteresowanych (nie tylko ceramiką) zapraszam TUTAJ:
Gdzie pokazuję m.in. te prace...
Saracen interesujący
OdpowiedzUsuńjako i samo zagadnienie
kukiełkowych historii :)
Cały lalkowy świat jest mega-interesujący. Niemal jak świat Przyrody...
UsuńŚwietny. Marzy mi się prawdziwa teatralna marionetka. :)
OdpowiedzUsuńJeśli Los dopisze, Sówko - dostanę niebawem autorską marionetkę od Przyjaciela...
UsuńZ dzieciństwa pamiętam kilka przedstawień w bielskiej Banialuce i bardzo mi się podobało...
OdpowiedzUsuńTwój Saracen wygląda bardzo poważnie i dostojnie. Prawdziwa Perełka z zbiorze :-)
Nawet nie wiedziałam, Oleńko - jak rzadka to Perełka...
UsuńSaracen jest niesamowity, szkoda ze tak rzadko trafia się na takie cuda ...
OdpowiedzUsuńOj, tam!... Już Ty do cudnych trafień lalkowych, masz nieziemskie szczęście :-D
UsuńRewelacyjny jegomość, prawdziwe cudeńko w kolekcji. :)
OdpowiedzUsuńI ja pamiętam jakieś marionetki z dzieciństwa, a sama robiłam ich na pęczki. Szkoda, że nie uchowała się ani jedna.
Robiłaś marionetki???? BOMBA!!!
UsuńMoże napiszesz o tym coś więcej?...
Bardzo ciekawa zdobycz. Nie mam gdzieś ciągot do marionetek, ale ten pan... Miodzio :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie, Ayu...
OdpowiedzUsuńChoc nie gustuje w tego typu lalkach-kukielkach to uwazam ze jest niezwykly <3
OdpowiedzUsuńI autentyczny :-)
OdpowiedzUsuń