Zanim zasypię Was licznymi zaległościami z lata i jesieni - wrzucę spontanicznie tzw. "bieżączkę" ;-), czyli sesję z minionej środy i piątku. Kto jest jej bohaterką? Lalka o jak dla mnie ogromnie uroczej powierzchowności, z którą zetknęłam się po raz pierwszy kilka lat temu. I jak do tej pory nie namierzyłam jej nowych wcieleń...
Wbrew aurze, dziewczyna nosi letnie imię - Summer ;-) Ma ciałko w typie "fashionistas" i jak już wspomniałam: nową, unikalną twarz wzbogaconą o rootowane rzęsy. Kupiłam ją z drugiej ręki, bez oryginalnego ubranka.
Choć jako rysowniczka-ilustratorka, kocham filmy animowane, o tej produkcji nic nie wiedziałam. "Barbie in the Dreamhouse", to osobliwy znak XXI wieku. Historia, że tak powiem w stylu "meta". Jest to animowana opowieść o lalkach; jednakże znane w większości ze sklepowych półek postacie, mają "żywą", filmową mimikę twarzy. Z tymi uśmiecham i grymasami, odtworzył je producent zabawek. Tak więc mamy film o znanych lalkach, które grają w serialu, z którego zrobiono nowe lalki... celebrities? Do historii przeszła Raquelle, ze swym nieco sprytnym, szelmowskim, asymetrycznym skrzywieniem ust. To bardzo ciekawa postać i mam nadzieję, że kiedyś ją zdobędę.
"Barbie in the Dreamhouse", nie odznacza się wysublimowaną animacją i porywającą fabułą, ale wyprodukowany przez Mattela serial internetowy, dostępny na You Tube, musiał znaleźć licznych odbiorców wśród dzieci, skoro twórcy ciągnęli go od stycznia 2012 do listopada 2015 r. Według mnie, to forma bardziej rozbudowanej, kreatywnej reklamy produktu, niż samorodny twór komercyjny o ambicjach rozrywkowych. Niestety, nie mam danych, nie wiem więc, czy koszt produkcji serialu przyniósł oczekiwane zyski w sektorze sprzedaży lalek i gadżetów...
(śnieg tego późnego popołudnia, praktycznie tuż przed zachodem słońca, był tak zmrożony, że lalka stała bez najmniejszego problemu; termometr wskazywał -7 stopni Celsjusza)
Pozdrawiam Was serdecznie i jeśli zdrowie, będzie nadal dopisywało, obiecuję częstsze wpisy i odwiedziny na Waszych wspaniałych blogach :-D
A tak dzisiaj, w strugach deszczu bawiła się stolica, nieświadoma wypadków z Gdańska...
Wysokość: 29 cm
Tworzywo: guma, plastik
Cechy szczególne: lalka stworzona na potrzeby filmu animowanego
Data produkcji: 2012.
Z Dreamhouse mam Midge i tym wydaniem jestem zachwycona. Na Raquelkę trafiłam, ale nie wzbudziła ona we mnie zainteresowania. Co do Gdańska ochrona dała d... Zwyrodnialec powinien resztę życia spędzić za kratkami ciężko pracując abyśmy nie musieli go utrzymywać.
OdpowiedzUsuńKiedyś bardzo marzyłam o tej Midge, ale nie udało mi się jej zdobyć. Dziś pragnienie jest już dużo słabsze, lecz nie odpuszczę gdy mi się okazyjnie trafi :-)
UsuńDokładnie: DOŻYWOCIE i praca!
Ochrona powinna też ponieść jakieś konsekwencje. Co z tego, że miał plakietkę "media", skoro zamiast apartu/kamery/dyktafonu - trzymał w ręku nóż? To się w głowie nie mieści.
Tak, jak kontrolują "pokoje zagadek" po tragedii z Koszalina, tak powinni skontrolować wszystkie agencje ochrony. Obawiam się, że wyniki mogłyby mocno zaniepokoić...
Zawiódł też system resocjalizacji i kontroli psychiatrycznej w zakładach karnych. Jak można było wypuścić takiego groźnego psychopatę?
kocham takie Summer z tych ich
OdpowiedzUsuńcharakterystycznym noskiem do
schrupania - o Midge marzę do
pary, bo Summer w kilku odsłonach
już mam i na razie wystarczy :DDD
Ale czy masz jakąś inną Summer z tym moldem z 2012 r.???
Usuńmiałam więcej niż teraz,
Usuńale nie wiem, zjakich
lat są - pokażę Je przy
najbliższej okazji...
Ja na tym moldzie, kojarzę tylko tę jedną JEDYNĄ ;-)
Usuńaaa - już chyba rozumiem -
Usuńchodzi Ci pewnie o Summer
zamkniętoustą?! no tak, Tę
oczywiście również posiadam,
polowałam kilka lat i MAM!!!
(ale u mnie się Jej przytyło...)
Jestem wstrząśnięta, byłam wczoraj w Gdańsku, mimo brzydkiej pogody wszyscy byli tacy radośni, czuło się jakąś więź miedzy ludźmi. Wróciłam około 15, dowiedziałam się dopiero rano.
OdpowiedzUsuńTak sobie pomyślałam Sowo, że mogłaś tam być... Chyba aktualnie jesteś jedyną Osobą, którą znam, z tamtej części mapy.
OdpowiedzUsuńA ja dowiedziałam się już po 21, gdy Babcia zadzwoniła...
Przed 20, gdy skostniała czekałam jak co roku na światełko do nieba, patrząc w zegar na PKiN, na chwilę ogarnął mnie straszny smutek, wynikający być może z subiektywnych refleksji. Myślałam o sobie sprzed lat, jak wystarczyło mi jakieś 8-10 minut, by wyjść z domu i dojść w to miejsce, a teraz podróż trwa półtorej godziny, o tym, że to już 27 lat, że czas tak nieubłagnie mija, a świat tak niewyobrażalnie się zmienił przez te niespełna 3 dekady. I raptem, tak krótko po zrobieniu tych zdjęć, telefon Babci, który wydał się czymś z innego wymiaru.
27 - letni zabójca-recydywista, sztyletuje na oczach tłumu człowieka, który nic mu nie zrobił, podczas kulminacyjnego momentu 27. odsłony największej akcji charytatywnej w Europie.
Tak, to jest już całkiem inny świat.
Piękna ta Summer :)
OdpowiedzUsuńWielki smutek po zajściach w Gdańsku :(
U nas Światełka do Nieba po raz kolejny były w formie
zimnych ogni.
Pozdrawiam :)
Dziękujemy:-)
OdpowiedzUsuńNo, w Warszawie miał być w tym roku tylko pokaz laserowy, ale jak widać kilka sztucznych ogni pofrunęło w niebo i sprawiło naprawdę wiele radości, tym bardziej, że brzmiały jakoś ciszej... Pogoda była paskudna, a o 20 - dosłownie lunęło!
Ech, bezsensowne okrucieństwo, wdziera się już wszędzie. Trudno do tego przywyknąć, ale Polska i tak do tej pory była wyjątkowo bezpiecznym krajem.
Wypuszczenie "letniej" Summer na taki ziąb to nie lada ryzyko, ale jak widać się opłaciło, bo zdjęcia wyszły przednie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :-)
Zaopatrzyłam ją w szaliczek i kozaczki, więc miejmy nadzieję, że nie zmarzła :-)
OdpowiedzUsuńSerdeczności, Oleńko.
Summer śliczna. Piękną sesję zimową jej zrobiłaś.
OdpowiedzUsuńCo do wydarzeń z WOŚP - brak mi słów, aby opisać jak bardzo beznadziejni potrafią być ludzie...
Na szczęście to tylko margines społeczeństwa...
OdpowiedzUsuń