środa, 3 lutego 2021

Evelt: Bałkańska Miss Tajemnica



Długo zastanawiałam się dzisiaj, jaką lalkę Wam pokażę. Mam dużo fajnych sesji - ba, jeszcze z lata i jesieni 😊 Z różnych względów wrzucanie postów idzie mi tak mozolnie. Zaś ostatnio, jak wielu z Was, dopada mnie sytuacyjna demotywacja. To zrozumiałe, że skoro całe życie przenieśli nam do internetu i wciąż przesuwają granice wolności, mogą nie tylko ręce opaść. 


Ale z żalem zauważam, że od dobrych trzech lat w blogosferze panuje tendencja zanikowa. Nie rozwija się już wiele blogów, które odwiedzałam z radością. Właściwie każdego roku gasną 2-3, na których znajdowałam coś dla siebie: wiedzę, rozrywkę, ciekawe rękodzieło (nie tylko lalkowe), drugiego Człowieka. Kiedyś w każde puste miejsce, pojawiało się kilka nowych blogów. Dziś to prawdziwa rzadkość. Na zakończenie tego wątku, powiem tylko tyle: bardzo żałuję !

A dziś po ostatnich postach, w których pokazywałam Wam panie, albo bardzo popularne, albo takie, które już gościły u mnie, chcę zaprezentować rzadką lalkę z zagadkową historią. Liczę na Waszą pomoc w uzupełnieniu wiedzy.

Ze wszystkich lalek regionalnych dostępnych na Allegro, to właśnie lalki greckie spotykane są dość powszechnie. Wiele z nich to zdecydowanie lale vintage – z lat ’70 -’80 XX. Jeśli, któraś zachowała metkę, często widnieje na niej logo: „EVELT”. Stąd mniemam, że firma jest tym dla Grecji, czym dla nas np. Krawal, albo dla Hiszpanii: Marin Chiclana. Sęk w tym, że po kilku dniach przetrząsania internetu, nie znalazłam na ten temat nic z wyjątkiem podstawowych opisów na międzynarodowych serwisach aukcyjnych. Brzmiały na ogół: „Grecka lalka regionalna Evelt”. Wygląda na to, jakby firma nigdy nie miała własnej strony!

Moją damę nabyłam ok. dwóch lat temu na polskim Allegro, za bodaj 30 zł. Sprzedająca miała kilka pań w różnym odzieniu i odpowiednią ilość panów. Olśniło mnie wtedy kilka postaci, ale mogłam nabyć tylko dwie. Żałuję, bo były to naprawę śmieszne pieniążki względem cen na aukcjach zagranicznych. Dodam, że rzadkich…

Z metki dowiadujemy się, że piękność jest kopią z Muzeum Zabawek „Benaki”. Lecz, czy chodzi o fakt skopiowania samej lalki, czy tylko jej regionalnego stroju – nie doprecyzowano. Znalazłam jedynie informację, że Muzeum otwarto w 2017 r. Jego zbiory oparte są na kolekcji Marii Argyriadi. Od lat 70. uczy się, kolekcjonuje i konserwuje zabawki i lalki. Jej kolekcja liczy obecnie ponad 20 000 zabawek i przedmiotów związanych z dzieciństwem z Europy, Afryki, Azji i obu Ameryk. Bardzo chciałam dowiedzieć się czegoś więcej o pani Marii, ale i tu poniosłam sromotną klęskę. Dlatego proszę wszystkie Osoby związane z Grecją o pomoc w zebraniu szczegółowych informacji.

Zdjęć nie zrobiłam wiele nie tylko ze względu na niską temperaturę i torbę wypchaną innymi lalkami, ale także z przyczyn technicznych. Porcelanowa dama przymocowana do drewnianej podstawy jest pozbawiona elementarnej artykulacji, a do tego z jednej strony ma do łapki przymocowaną metkę, której nie chciałam uwiecznić na foto.


Niemniej tym z Was, którzy narzekają na lalki bez artykulacji i przesadzają na ruchawe ciałka wszystko co sztywne, pragnę udowodnić, że ładne zdjęcia można zrobić zawsze, ilekroć mamy fajny pomysł i urokliwe tło.

Dżisas! Miałam dziś napisać krótko… UPS! Wybaczcie 😉

Wysokość z podstawą: ok. 35 cm.

Tworzywo: porcelana, tkanina

Cechy szczególne: lalka regionalna – kopia postaci z Muzeum Zabawek „Benaki”

Kraj produkcji: Grecja

Data: powyżej roku: 2000.  

14 komentarzy:

  1. Piękna, delikatna dama. Wspaniała lalka. I kawałek bardzo ciekawej historii - jak to u Ciebie. :)

    Zdjęcia wyszły ślicznie, delikatnie. I choć panna jest Greczynką, to i tak mam skojarzenia z "Ogniem i Mieczem". ;)

    Też musiałam zrobić sobie przerwę, choć nie od bloga jako takiego. To jest akurat moje ulubione miejsce w sieci, bo tu panuje spokój, porządek, a i zazwyczaj treść jest znacznie bardziej wartościowa niż na chybcika wrzucane fotki (w ilościach hurtowych) na portalach społecznościowych. Potrzebowałam jednak odetchnąć od Internetu i komputera jako takich. Powoli wracam, zaczynam nadrabiać zaległości na Waszych blogach, bo bardzo się za Wami wszystkimi stęskniłam. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, i mnie ona skojarzyła się z "Ogniem i Mieczem", gdy obejrzałam w kompie te zdjęcia! Śmiało mogłaby być Heleną, choć bardziej tą filmową niż powieściową :-)

      Doskonale rozumiem potrzebę odpoczynku od sieci. Mam to samo, być może w jeszcze głębszym stopniu, bo chciałabym się na długo zaszyć w sercu lasu, albo w domowym ciepełku z ciekawymi lekturami i przetrawić miniony, nienormalny rok.

      Zawsze powtarzałam, że blogi to coś zupełnie innego niż FB. Ten ostatni dobry jest jako szybki komunikator, miejsce gdzie dla przyjaciół wrzucisz fotkę ze spaceru, czy z obiadu w restauracji, gdzie pilnie podlinkujesz artykuł, program z niezależnych mediów, lub transmisję z newralgicznej sytuacji.

      Lecz nie pojmę przenoszenia całego swojego świata, zainteresowań, wyrobów w miejsce tak przeżarte cenzurą i w sumie bałaganiarskie przez nadprodukcję wszelkich treści.
      Zdrówka, Kamelio!

      Usuń
  2. Oj tam, od razu narzekają ;0) po prostu lalka to jedno, a figurka to zupełnie co innego ;0) Lalki służą do zabawy, więc im więcej możliwości ruchowych, tym lepiej, a figurka? O! Ta ma swoje prawa :0) po pierwsze musi się godnie prezentować :0) nawet jeśli w nazwie ma słowo "lalka" ;0)
    Pięknie ją zaprezentowałaś i odpisałaś :0)
    Pozdrawiam serdecznie :0)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ba! Ja też wolę artykulację, ale jak jej nie ma, akceptuję ten fakt i wyciskam ze sztywnej postaci, ile się da na jej warunkach i warunkach mojej inwencji. Taki mam charakter ;-)
      Dziękuję i pozdrawiam serdecznie, Moniko!

      Usuń
  3. Też mam lalkę Evelt i też jest kopią z muzeum. Te lalki mają stroje skopiowane ze strojów muzealnych i były sprzedawane w sklepie przy muzeum. Tyle się gdzieś doczytałam, ale sobie nie zapisałam linka niestety.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak się Sówko domyśliłam. Ale wciąż nic nie wiem o firmie Evelt. Kto ją założył? Kiedy? Czy lalki produkowane są faktycznie w Grecji? No, same zagadki!
      Serdeczności.

      Usuń
  4. Niestety, nie wiem niczego na temat tych lalek, ale Twoja grecka dama prezentuje się niesłychanie godnie z białym krajobrazie, szczególnie, że i strój ma taki, że nawet w naszym klimacie by nie zmarzła. Piękna zdobycz i śliczna sesja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Chiriann. No, nasz klimat wreszcie pokazał, że jednak Polska nie znajduje się na południu Europy :-) Bałam się, że zniszczę tej zimy moje jedyne eleganckie, jesienno-wiosenne pantofle.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Ewuniu i pozdrawiam serdecznie :-)

      Usuń
  6. Wspaniała, dostojna dama w przepięknym stroju! Bardzo podobają mi się takie wyczarowane, bogate i precyzyjnie uszyte ubranka! Masz rację, nawet nieartykułowana lalka może wspaniale pozować i fantastycznie wychodzić na zdjęciach. Ta sesja jest tego przykładem :)))
    A co się tyczy zamykania blogów, to też odniosłam takie wrażenie... Szkoda, bo zdecydowanie bardziej lubię spokojny, blogowy świat, w odróżnieniu od portali społecznościowych.
    Serdeczności, Kiduś, dużo zdrówka i pomyślności ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Oleńko i z głębi serca odwzajemniam życzenia :-)
      Blogi być może wygasają w sposób naturalny, jak każda moda, większość naszych fascynacji, czy przyjaźni...
      A może to skutek wtłoczenia całego naszego życia do sieci.
      Czas pokaże, czy wrócą stare, narodzą się nowe?
      Jeśli chodzi o portale społecznościowe, to FB wśród młodych ludzi stanowi przeżytek. Nawet ta powierzchowna forma jest dla większości zbyt angażująca i pojemna ;-)

      Usuń
  7. Co do blogów to też mam podobne odczucia. Większość przenosi się na FB, albo Instagram.Blogi mają w sobie to coś.

    OdpowiedzUsuń
  8. Blogi, Eleno, są po prostu częścią nas samych - wymuszają nie tylko obmyślenie i wykonanie ciekawego zdjęcia, ale też napisanie czegoś, co zainteresuje Czytelnika. "To coś", o czym piszesz jest rysem indywidualnym. FB i Insta kreują jednakowe, płytkie posty. Zdecydowana większość zlewa się ze sobą. Prawie jakby produkowały je chińskie algorytmy :-(

    OdpowiedzUsuń