wtorek, 9 lutego 2021

Hollywood Nails Barbie and Christie

Bohaterki tego posta to 2 na pozór zwykłe mattelki, liczące sobie już dwadzieścia lat! Seria Hollywood Nails z 2000 r. jest dla mnie symbolem normalności (oczywiście każdy to relatywne słowo rozumie po swojemu). Może dlatego tak odbieram te lalki, bo i nasz poczciwy glob, był wtedy jeszcze miejscem przewidywalnym: bez większych wojen, przed zamachami terrorystycznymi i kryzysem, przed zarazą, rządowym zamordyzmem i sączącą się zewsząd niepewnością jutra. Zaś nowy porządek świata, był niedorzeczną teorią spiskową z "new-age-owych" pisemek. Lalki z tamtych czasów odznaczały się adekwatnym do epoki realizmem, delikatnością, ale przede wszystkim - perfekcją wykonania. 



Barbie na świeżutkim moldzie "gg", nie miała wtedy brzydkich odsłon. Prezentowana dziś dziewczyna Hollywood Nails, sama z powodzeniem, mogłaby wystąpić w serii Generation Girls, od której nowy mold wziął swą nazwę.


Włosy z pasemkami, ciemna szminka i pomalowane na seledynowo paznokcie, były wtedy czymś prawie przełomowym. Dotychczas Barbie mogła mieć baśniowy, lub sceniczny makijaż, ale na co dzień nosiła się grzecznie, zwyczajnie. 

Tymczasem pomysłodawca serii dał dziewczynom ciekawe, warstwowe stroje - też na swój sposób śmiałe - wzbogacone wielofunkcyjną etolą? tuniką? z cieniowanej angorki. Mattel nie bał się wtedy naturalnych włókien (lub ich łudzących imitacji) co trudno sobie dziś wyobrazić, patrząc na zadrukowane syntetyki (ba, nawet guziki i kieszenie są nadrukowane!). 

Także Christie ma podobny koloryt do Nichelle z pierwszej edycji GG, jakby w fabryce pozostała nadprodukcja główek :-) 

Ciekawe są jej włosy - zwinięte w cieniutkie dredziki, zabieg często stosowany na przełomie wieków u afroamerykańskich lalek. Takie włosy ma m.in. Pajama Fun Nikki, czy Super Star Brandy. 

Najciekawszą z serii jest jednak Teresa. Moim zdaniem to szczególnie oryginalna lalka z krótszymi włosami w dwóch kolorach. 


Mimowolnie mam teraz taką samą fryzurę - smętny skutek braku kontaktu z fryzjerem ;-) Nie podobieństwo więc wzbudza moją sympatię, ale fakt, że drugiej takiej Teresy wtedy nie było. Żałuję nie zdobyłam jej choć z trzeciej ręki, jak prezentowane dziś lalki. W przypadku żadnej nie zachował się nawet skrawek oryginalnego odzienia, ale i tak warto je mieć, jeśli ktoś zbiera mattelki z tamtych lat. 


Śnieżny komplecik, jaki nosi Kamala (bez aluzji politycznych ;-)) jest dziełem Porcelanowej Ewuni. 

I jeszcze mała dygresja. Podczas spaceru tamtego dnia dostrzegłam takie oto ślady na śniegu (obok moich). Nie byłby w nich nic dziwnego, gdyby nie fakt, że pojawiły się ... znikąd. Wcześniej, jak okiem sięgnąć, ciągnęła się biała, nietknięta połać. Ot, tajemnica lasu...

Lecz po mojej sesji pozostało TO:

Następna osoba, która będzie tamtędy przechodziła, dopiero podrapie się w głowę ;-D  


Zainteresowanych sztuką muralu, zapraszam TUTAJ: 
http://simran2pl.blogspot.com/2021/02/z-inspiracji-historia-polski.html na spotkanie z mistrzem Rafałem Roskowińskim, najsłynniejszym polskim muralistą.  


15 komentarzy:

  1. Śliczne dziewuszki, mimo swoich latek na karku prezentują się wyśmienicie i spokojnie mogą zawstydzić młodsze koleżanki (bo to ostatnio te młodsze głównie muszą się wstydzić ;). Trzymam kciuki, by jednak kiedyś udało Ci się upolować Tereskę, wbrew wszelkim przeciwieństwom!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak, Tereska bardzo by mi się przydała! :-) Jej estetyka jest tak współczesna, że nawet bez oryginalnego stroju, może śmiało reprezentować aktualne czasy. A tak swoją drogą, kto by pomyślał, że lalka sprzed dwóch dekad, będzie dużo bardziej funkcjonalne niż większość lalek z 2020 r.? ;-) Serdeczności, Chiriann!

      Usuń
  2. Nigdy nie wiadomo, co czeka w SH za rogiem. Może Tereska dla Ciebie? Co by nie powiedzieć "przed wojną" to były Barbie! ;) Zawsze się w duchu śmiałam z babci i mamy, kiedy mówiły, że dawniej to wszystko było lepsze, teraz sama tak twierdzę. Dlatego na BMRki nawet nie spoglądam, a superstarka działa na mnie jak magnes. Zazdroszczę spaceru po lesie. A te ślady to był na pewno "Biały Królik" ;)Taka już jest magia zimowego lasu. Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Terenią w 100%! Choć kupię od czasu do czasu jakąś "nowość" to chętniej ostatnio zerkam na starsze Barbarki. Zachwycam się ich pięknie wykonanymi strojami, tak dopracowanymi, upiększonymi, bogatymi, że zupełnie nie widzę tego u młodszych Barbie kolekcjonerskich! Czasami mam wrażenie, że panny powstają naprędce, aby szybko, byle jak! Nieważne, bo i tak kupią!
      Wyobrażacie sobie, ile kosztowałaby teraz taka panna ze wspaniale dopracowanym i kunsztownie wykonanym strojem?!
      Obie Twoje dziewczyny, Kiduś są bardzo fotogeniczne. Z wielką przyjemnością obejrzałam zdjęcia :)))
      Mina przechodnia, widzącego takie ślady, będzie pewnie bezcenna :)))
      Serdeczności ♥

      Usuń
    2. Ha! Cóż Wam powiedzieć, Dziewczynki? Ponoć już Platon twierdził, że daaawniej, to było lepiej ;-)
      Psychologowie mają na to swoją teorię, która mnie przekonuje - ot, starzejemy się, po prostu... Ale fakt, o którym nawet Platon nie wiedział jest taki, że istotnie nowe technologie są mniej trwałe wobec poprzednich, co jest wymuszone przez koncerny produkcyjne żądające ciągłego zbytu... Za życia Platona, nie było takiego problemu ;-)

      Owszem, lubię nowe lalki, bo jako kulturoznawczynię fascynują mnie wszelkie przemiany - idealny materiał do badań. Ale tandety nie znoszę, nie lubię nadprodukcji, wkurza mnie nieuzasadnione zaśmiecanie planety. Jeśli coś jest słabe, trzeba to poprawić, ale jeśli działa dobrze i nie ma na to skarg, po co psuć?

      Olu, zgadzam się z Tobą, że współczesne lalki powstają zbyt szybko. Nie ma już kontroli jakości, nie ma dużych oczekiwań. Człowiek, który ma dużo pieniędzy kupi badziewie, bo jak mu się zepsuje, weźmie następne. Ale w przypadku lalek Monster High, Mattel wdepnął w ślepy zaułek. Najpierw zamęczył nas niekończącymi się wariantami Draculaury, które produkował jak świeże bułeczki, a później obniżył koszty i zalał sklepy sztywnymi bublami. Skutek? Ludzie przestali kupować, seria padła. Do tej pory, mało kto tęskni na MH.

      Sówko, podoba mi się pomysł z Białym Królikiem ;-)))

      Serdeczności, bądźcie zdrowe, Kochane!

      Usuń
  3. Śliczna sesja a wpis jak zawsze-ciekawy :)Mam tą lalkę, tzn Hollywood Nails-ale "na wydaniu", bo mnie się mold GG już opatrzył, choć włosy ma zabójczo piękne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Selinko :-) Super, że umiesz bez bólu rozstać się z tym, co Ci się opatrzyło. Może to zdrowa, oczyszczająca polityka?...
      Lecz duże mieszkanie - kusi, by upchnąć w nim i newsy i przedmioty trącone myszką ;-)

      Usuń
  4. Oj tak:) Stare mają w sobie to coś co mnie osobiście łapie - może to tylko sentyment i tęsknota za minionym ale lubię przygarnąć tę z poprzedniej dekady a nad nowymi mimo swojej różnorodności długo myślę i wybrzydzam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak pisałam wyżej - to się nazywa starość ;-)
    Dzieci naszego pokolenia będą kiedyś wzdychały z sentymentem do sztywnych Faszek w strojach z nadrukowanymi kieszeniami...
    Z tym "długim myśleniem i wybrzydzaniem" powiem tak: długo myślisz, bo wiesz, że wydasz kasę, a za 2 miesiące, będzie kolejna seria, w której może znajdziesz coś fajniejszego. A, że wybrzydzasz? Jak każdy. Nowe lalki mają dużo defektów. Gdy rodzice kupowali Ci Barbie lub Fleur w Pewexie, były doskonałe ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękne te fotki na bieluśkim śnieżnym puchu :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję, Ewuniu :-) Dużo zrobiło słońce wydobywając fakturę i cienie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wczesne Generation Girls są bardzo ładne. Mnie ogromnie podoba się Victorian Tea oraz Barbie z zestawu Let's camp z Stacie i Kelly. Niestety gdy sobie pomyślę o GG, przeważnie oczyma wyobraźni widzę te późniejsze wersje obsypane brokatem i ich nadmuchane głowy oraz krzykliwy makijaż jak u rasowego Drag Queen.
    Twoje dziewczyny są świetne, nawet bez oryginalnych ubrań, ale zgadzam się z Tobą, że z całej trójki Hollywood Nails Terenia jest najładniejsza.

    OdpowiedzUsuń
  9. He, he ;-), ja takiej Drag Queen, chyba nie mam żadnej ;-) Za to tych pierwszych gg, nazbierał się u mnie pokaźny pensjonat. W ogóle nie polowałam na te lalki. Same wchodziły w moje ręce za śmieszne grosze i w bdb stanie. Żal byłoby nie wziąć.
    Oba zestawy, o których piszesz, są właśnie kwintesencją tamtych czasów! Tea szalenie podoba mi się w wersji ciemnowłosej. Piękna, delikatna lalka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Trzymam kciuki oby Teresa dołączyła do tej zacnej gromadki :) Również uwielbiam serie lalek Mattela z tamtego okresu.

    OdpowiedzUsuń