Zanim zbiorę siły na obszerną relację z mojego udziału w fantastycznej zabawie Doll Tour Poland 2022 - przypomnę Wam lalkę, którą prezentowałam na tym blogu 3,5 roku temu. Jest jednak na tyle piękna i rzadka, że chyba warto odświeżyć jej wizerunek. To Dani Canadian Exclusive Dynamite Girls z 2009 r. zwana u mnie Morticią A.
Więcej o projekcie i firmie Inegrity Toys piszę TUTAJ:
http://simran1pl.blogspot.com/2019/05/canadian-exclusive-dynamite-girls.html
Nie ma więc chyba sensu, bym się powtarzała?... Zaś fotki, ich temperatura emocjonalna są tak bardzo inne, że miłośnicy Dynamitek zerkną do archiwum z zadowoleniem.
Na przekór kalendarzowi, te przedwieczorne chwile miały zapach lata i temperaturę powyżej +21 stopni C.
W nastrój wpisują się także prace tematycznych warsztatów, które poprowadziłam ostatnio w pobliskim Gminnym Domu Kultury. Kto z Was ma zwyczaj i potrzebę odwiedzania grobów, może podejrzeć jak najtańszym kosztem, gustownie ozdobić znicze nie tylko w dni zaduszne...
http://simran2pl.blogspot.com/2022/11/zaduszkowo-wasnorecznie-ozdobione-znicze.html
Życzę Wam udanego weekendu! 💖
I jeszcze bonus w postaci... Bonusa, a właściwie Bonusi, która pod koniec wiosny w dramatycznych okolicznościach narodziła się niespodziewanie nad ranem, gdy nie oczekiwałam już żadnego kocięcia ;-)
Bardzo klimatyczne zdjęcia. Taka prawdziwa złota jesień. Przyjemnie na nie popatrzeć, gdy za oknem już jesienna plucha.
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję, Natalio! U mnie, w woj. mazowieckim, kalendarz wciąż przeplata: trochę porannych mgieł i popołudniowego słońca, trochę zgnilizny i lodowatych wieczorów ;-)
UsuńPiękna lalka i piękna jesienna sesja. Cieszy oko, to seria lalek na które od dawna zerkam, ale jakoś nie postanowiłam ich szukać, czy nabyć. Już i tak mam napiętą wishlistę :) Zaglądam do Ciebie często, ale nie zawsze zostawię komentarz. Ostatnio zauważyłam, że przechodzimy bliźniacze problemy. Tak jak w tym roku zdrowie mnie opuściło i musiałam od niepamiętnych czasów porządnie się z tym zmierzyć. Chyba jest już ok. No i ta fala toksyczności zewsząd. Parę dni temu starsza kobieta wjechała we mnie swoim rowerem. Po prostu przejechała na pasach, a ja stałam na chodniku (skierowana w stronę mojej nadchodzącej Mamy) - obok mnie 10 metrów kwadratowych wolnego miejsca na około, ale kobita sobie chciała pojechać na chodniku akurat tam gdzie stałam. Prawie by spadła z tego roweru, rzuciła w moją stronę: "Ty pieprzona księżniczko, stoisz i nawet się nie przesuniesz!" Pierwsze sekundy mnie sparaliżowały, ale od kilku lat człowiek zrobił się bardziej odporny na chamstwo. Zdobyłam się na tylko ripostę: "Ślepa jesteś? Nie wjeżdżaj w ludzi kobieto, po chodniku i pasach nie wolno jeździć rowerem!" Moja Mama przez chwilę zaniemówiła. Co więcej mogłam zrobić? Ewidentnie kobieta chciała się wyżyć. Pierwszy raz odkąd prowadzę bloga lalkowego musiałam sobie ustawić "moderowanie komentarzami". Anonimowym ważniakom musiałam ukrócić ich chęć zaistnienia ;) Świata niestety nie zmienimy. Piszesz, że siły i zdrowie odzyskujesz, to bardzo dobrze. Na duchową odbudowę lalki pomogą, a i może pozytywna energia komentujących - więc ściskam mocno! Przytulam Cię też w związku z tym, że bardzo przeżyłaś śmierć Ewy z Porcelanowych Lal... Bardzo smutna wiadomość. Mimo ponurego tonu mojego komentarza - uśmiech Ci tu także zostawiam - :)
OdpowiedzUsuńEibhlin, aż zastygłam czytając Twój komentarz... Z wielu względów. Po pierwsze bardzo Ci dziękuję za ciepło i zrozumienie. To dla mnie BARDZO ważne. Zwłaszcza teraz gdy moje najbliższe środowisko zubożało o kilka bliskich Osób. Szczęśliwie nie wszystkie odeszły z naszego padołka, ale każde rozstanie, jest po prostu stratą - no chyba, że uciekamy od czegoś/kogoś z ulgą. Ale nawet wtedy, zyskując wolność, usuwając negatywne elementy, tracimy jednocześnie to, co nas łączyło: pozytywy, wspólnotę przeżyć, bliskość...
UsuńPo drugie, zaszokowała mnie Twoja obserwacja odnośnie toksyczności, a właściwie - szaleństwa współczesnego świata. To jest już niechciana reguła! Opowieść o kobiecie mknącej na oślep na jednośladzie, mogącej spowodować wypadek, jest przerażająca, ale i ja doświadczyłam podobnych zdarzeń... na chodniku. A, że zepsuł mi się wzrok i nie dorobiłam się na okulary ;-) kilkakrotnie o mały włos nie zostałam rozjechana i jeszcze mnie zbluzgano...
Ostatnio miałam 2 porównywalne temperaturą nienawiści człowieka do człowieka zdarzenia w autobusie, których cechą wspólną był mój smutek. Zauważyłam wielokrotnie, że ilekroć wychodzę z domu zdołowana, bez wiary w siebie i przyszłość, staję się żerem dla różnego rodzaju frustratów. Uczono mnie kiedyś, że psy i osy, czują nasz strach, naszą słabość bo wtedy chemia organizmu się zmienia, dając sygnał "do ataku".
Dochodzę do wniosku, że nie inaczej jest z ludźmi. Wciąż mamy wiele cech dzikich zwierząt z agresją na czele. Scena sprzed 2-3 tyg. Wchodzę do autobusu, powiatowej linii uzupełniającej, gdzie trzeba u kierowcy kupić bilet za 3 zł. 2 zł, daję złotówkami, pozostałą kwotę wręczam do ręki monetami 5 gr., które zaczynam liczyć na dłoni przyjmującego. Ten drze się na mnie, bym sobie zabierała to coś, czego chcę się pozbyć. Słowna przepychanka trwa przystanek. Kapituluję i jadę na gapę. Kilka minut później, kierowca mrukliwie raczy poprosić mnie o pieniądze i drukuje świstek podróżny.
Nazajutrz, w tej samej linii tuż po godz. 13 w upalny październikowy dzień... Wciskam się w tłum licealistów/studentów. Cały autobus zapchany młodymi ludźmi. Chwieję się, trzymając kurczowo słupka osłabiona po chorobie i tuż przed okresem. Gdy wreszcie zwalnia się miejsce, klapię na nie z ulgą. I nagle ryk kobiety z dekadę, może ciut więcej starszej ode mnie - paraliżuje me zmysły: A MOŻE PANI USTĄPI MIEJSCA TEJ PANI Z DZIECKIEM? Odwracam się i widzę rzeczoną, sympatyczną dwójkę. Mama kręci głową mówiąc cichutko, że nie trzeba. Babszyl spala mnie wzrokiem, więc wyjaśniam: "Bardzo źle się czuję". Każdego innego, by to ostudziło, ale na nią podziałało niczym płachta na byka. "Niech, ci koleżanka ustąpi!" - krzyknęła. W szoku, że odezwała się do mnie "per Ty", mechanicznie podniosłam chude siedzenie i pomaszerowałam do słupka. Powinnam ryknąć: "Nie ma tu żadnych, moich koleżanek!" - szeptało mi w głowie. Zrozumiałam, że "pani porządkowa" zaliczyła mnie z dredami i w szarej, długiej bluzie z kapturem od Ewy, do gremium młodzieży ;-))) Taaa, wiem, że wyglądam na młodszą, ale nikomu nie daje to przyzwolenia na brak szacunku i agresję...
Twojego komentarza nie odebrałam jako ponurego - wprost przeciwnie: dał mi dużą dawkę ludzkiej otuchy.
Dziękuję Ci Eibhlin z serca i także mocno ściskam!
Niech piękne lalki zawsze będą z nami :-)
ps. I dużo zdrówka Ci życzę! Trzymajmy się jak najdalej od polskiej Opieki Zdrowotnej (kiedyś zwanej: Opieką) ...
UsuńPS. Chciałam napisać, że kiedyś to się "służba" zwało ;-) Cóż, ani ona służy, ani się opiekuje...
UsuńOjeju dziękuję Ci za tak obszerny odpis i "dopisiki". Temat rzeka z tym chamstwem, z naszymi przygodami. Trafiamy na złych ludzi, to jest już norma w obecnym świecie. Trzeba wokół siebie budować ochronną tarczę! Nienawidzę takich ludzi, jak ta baba w autobusie. Cholerny adwokat i to taki działający z urzędu za friko! Matka Polka z koziej dupy, wstawiająca się za kogoś, kto chyba nawet nie potrzebuje wstawiennictwa! Tak by się zgłosiła na wolontariusza w sądzie, do lizania znaczków na koperty (sądy się bardzo mylą i pisma piszą..., a że się bardzo często mylą, to i dużo lizania by miała tych znaczków czy czegoś innego, dziób by jej przynajmniej miał zajęcie pożyteczne!), albo do sprzątania autobusów by się wzięła, a nie ludzi zaczepiać! Wiem, żeś dobra duszyczka, to idiotce dla spokoju ustąpiłaś, ale powinnaś siedzieć sobie spokojnie. Płacisz za bilet tak samo, ja rozumiem, ze trzeba ustąpić miejsca komuś starszemu, kobiecie w ciąży itd. Nie warto jednak ulegać ignorantom. Tylko, że dobrzy ludzie wolą ustąpić! Strasznie mi przykro, że takie coś Ci się przytrafiło, to niepotrzebnie pogarsza nam życie - jedno jest pewnie... na 100% ten babsztyl za to odpokutował w jakiś sposób. Jest karmiczna sprawiedliwość, działa na 100%. Ta kobiecina co to we mnie wjechała, pewnie właśnie ceruje dziurę na dupsku, bo jej na szwie strzeliło! Piszę to w formie "śmiechowej", ale jestem poważna ;) Każde zło wraca ze zdwojoną siłą. A wredni kierowcy... to ta sama liga ludzi, którzy są tak słabi, że tylko złość czują... To smutne, najpierw Ci zrobił scenę, a potem łaskawie raczył przyjąć pieniądze i sprzedać Ci bilet... Nie mam słów! O służbie zdrowia mogłabym książkę napisać... Od 2009 roku do 2020... moja Kochana Babcia miała dializy. To był ciężki czas, poświęciłam wszystko nad opieką nad tym moim Aniołem, Słońcem... Rzeczy jakie mnie spotykały od lekarzy, czy personelu szpitala... niepojęte. Nie tylko mnie, ale i innych bliskich osób dializujących się. Trudny temat, na blogach piszę zawsze "wesolutko", bo miałam dość upodlenia i nie chciałam wylewać tego czy to w domu, pracy czy na blogach. Najlepiej wszystko zwalczać uśmiechem i pozytywnością. Cieszyć się z dobrymi ludźmi. Wszędzie trafiamy na złych. Ojej no to sobie tu fajnie pogadałyśmy :) Pożyczyłyśmy sobie zdrówka ;) Bardzo fajnie! Na pohybel idiotom Kochana ;) Dziękuję Ci za te komentarzyki! Ściskam mocno!!!
Usuń... i jeszcze tylko dodam, że Ty bardzo ładnie piszesz Kochana, tzn. Twój komentarz jest taki poetycki, przyjemny, przyjazny. To tak na marginesie... Dziękuję Ci i za to, bo to taki wyraz szacunku. Na szczęście spotyka mnie to od wszystkich lalkolubów piszących do mnie :) Ciągle doceniam! A wygląd... masz młodziutki, no ba - kolejna cecha dobrych ludzi! Wyglądasz młodo, jesteś szczupła... no to trzeba gonić z siedzenia siooo! Tam na koniec busa, na schodach stać! Niestety kolejny aspekt, WYGLĄD. Ocenianie ludzi na podstawie fryzury... Stroju... jakie to MONDRE... Tak to działa. Więc Kidusiu źle wyglądamy jak nas inni chcą rozjechać rowerem, czy sponiewierać w autobusie :) Słuchaj kolejna wspólna cecha! 40+ a wygląd na nastolatkę! Kilka lat temu, wstąpiłam z Mamą do sklepu monopolowego, szukałam wina dla moich Dziadków na Wigillię. Stoimy, czytamy, widzę jakieś czerwone ze świąteczną etykietką. Podchodzę do sprzedawczyni, młoda babka z kwaśną miną (też taka serdeczna z serii: "tylko ja biedna ciężko pracuję w tej Polsce!") i mówię: "Dobry wieczór poproszę te wino świąteczne." Oczywiście babeczka od razu do mnie: "Widzę, że jesteś z osobą dorosłą, to ci wyjątkowo sprzedam..." Mama w śmiech, i to tak mocno ją wzięło, bo ja już wtedy miałam ponad 30 lat... Ja spokojnie wyciągam dowód, a tam rocznik 1981 hahaha Babeczka przeprosiła, była w szoku. Okazało się, że jest młodsza ode mnie o 8 lat... No trudno, mam taki wygląd młodej osoby. To rodzinne, moja starsza siostra dodatkowo jest zawsze odbierana jako moja młodsza... To już w ogóle kosmos :) Najgorsze są te zwroty na per TY - wiem, jak się poczułaś w tym autobusie, ta wredna baba, mówiąc do Ciebie "koleżanka" celowo chciała Cię jeszcze poniżyć. Co za dziwadło, mówię Ci - pomimo wszystko - wyśmiejmy ją raz jeszcze solidnym "hihihahahehe" :) KIJ IJ W OKO ;) Dobra, znikam, bo się nagadałam znowu ;)
UsuńŚwietnie dobrałaś personalia swojej pięknej pannie ;). Przepiękne plenery i jesienna aura są jak stworzone do zdjęć. O Bonusi nawet nie wspominam, bo na widok zdjęcia wydałam z siebie jeno tęskne wycie - o, jakżeby chciała przytulić się (oczywiście za pozwoleniem!) do tego puchatego cudeńka!
OdpowiedzUsuńWspółczuję choróbsk... Ja w tym roku wreszcie zdecydowałam się o siebie zawalczyć i sama się sobie dziwię, że tak długo wytrzymałam. Tak długo... i tak niepotrzebnie.
Będzie lepiej!
Chiriann, ta jesień to bajka! Sama za nas maluje obrazy z lalkami i bez...
UsuńBonusia z całego zestawu Trzech Nieplanowanych Sióstr, jest zdecydowanie najspokojniejsza. I tak cudownie ciepła, empatyczna; konsekwentnie szuka mojej obecności. Jak mam do napisania tekst, lub 2, będzie siedziała obok do skutku. Chyba, że "zawoła" ją kuweta, ale po czynności wróci i przytuli się ponownie do mego biodra. Nie ma klasycznej sierści, a jedwabiste futerko po perskiej prababci (Hołota).
Ależ ona ma cudowny, pastelowy makijaż oka! Zaś same oczy... fiołkowe? Przepiękna lalka! Pełna niespodzianek, bo cudne oczy nie od razu się zauważa, włosy odciągają uwagę bardzo skutecznie.
OdpowiedzUsuńWspółczuję Ci stresów i choróbska, wiem jak potrafią podłamać ducha. Ściskam Cię!
Masz rację, Coffee. Te włosy w pierwszej kolejności przykuwają zmysły lalkoluba swą barwą i gęstością. Kurczak blady! Też miałam kiedyś bardzo podobne ;-) Oczy i makijaż, to mistrzostwo dawnych Dynamitek. Dla mojej wyobraźni: nieprzemijająca przestrzeń artystycznych kreacji - ubioru, dodatków, tła fotograficznego...
UsuńGorąco dziękuję Ci za pokrzepiające słowa w czasie kryzysu wyczerpanego ducha.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńPiękna lalka, bardzo mi się podoba jej fryzura i taka trochę azjatycka aura... Zdjęcia prześliczne - kocham jesień, a na Twoich zdjęciach wygląda ona wyjatkowo wdzięcznie! Co do stanu ducha to, hm, nie wiem czy to kwestia obecnych, powiedzmy ogolnie 'czasów', czy powolnego a nieuchronnego zbliżania się do półwiecza istnienia, mam dość podobne odczucia...I coraz większe poczucie, że tu nie pasuję, nie przystaję, świat mnie 'wypluł' ... Jednocześnie jestem coraz bardziej świadoma siebie, szukam swojej niszy, w której będę czuła się sobą -bo na zewnątrz, a zwłaszcza w pracy, bycie sobą równałoby się pokazaniu swoich najsłabszych stron i narażeniu na permanentne zranienie, co na pewno nie skończyłoby się dobrze...Ale jednak zakładanie codziennie maski i zbroi ma swoją cenę...wiąże się z ogromnym wyczerpaniem psychicznym, przekładającym się na fizyczne, co sprawia że przeważnie jestem wyzuta z sił... W nieludzkim świecie żyjemy, gdzie wrażliwość i dobroć uważana jest za słabość I zachętę do prześladowania... Dobrze, ze na mamy koty (ja mam dwa) bo ich ciepło i mruczenie potrafi zdziałać cuda. Ściskam Cię mocno! ❤️
OdpowiedzUsuńDziękuję serdecznie, Miru. No, ja właśnie byłam sobą w pracy - jak zresztą wszędzie. Pokazałam słabe strony, co umożliwiło intrygantom zastawienie sieci pozornej sympatii i współczucia. Zaczęłam słuchać ich bolączek ze zrozumieniem i coraz bardziej zbliżałyśmy się do siebie. Wszak i ja byłam od pewnego czasu bez szacunku traktowana przez dyrekcję. Ale koniec końców, to one choć mniej wydajne w pracy i wciąż narzekające na "górę" nadal piastują stołki. Ja zaś za wpis na prywatnym, kameralnym profilu FB, serwujący same fakty, który te niby-opozycjonistki pokazały znienawidzonemu kierownictwu, doczekałam się infamii i... szukam nowej, drugiej pracy. Szczęśliwie w pierwszej wewnątrz zespołu panuje inna kultura.
OdpowiedzUsuńTaaak, koty nie intrygują, nie podpuszczają, nie ma w nich zawiści. Jasno wyrażają swoje emocje. I potrafią kochać bezinteresownie. Masz tylko 2? To może podeślę Ci kolejną dwójeczkę czarnych bliźniaczek? ;-D
Ściskam Cię również mocno.
Ja miałam podobnie nieprzyjemną przygodę w pracy, kiedy -z natury ufna i szczera, to samo przypisywałam otaczającym mnie osobom... A kilka z nich snuło wokół mnie pajęczą sieć intryg, które zaowocowały nagłą potrzebą znalezienia innej pracy...I sprawiło, że nauczyłam się, że muszę przywdziewać 'maskę' specjalnie do pracy przeznaczoną, dla własnego bezpieczeństwa...
UsuńCóż, mieszkam w bloku w dość małym metrażu, więc niestety mieszczą się tu tylko dwa koty... może zmienię zdanie jak córka wyjedzie na studia 😉 miłego i spokojnego piątku życzę!
Dziękuję serdecznie, Miru, wzajemnie 🙂
OdpowiedzUsuńPrzepiękna lalka. Taka delikatna, a jednocześnie wyrazista. I zdjęcia w sam raz do niej pasujące.
OdpowiedzUsuńWszechświat jest wyjątkowo złośliwym tworem, a ludzie to najbardziej wredny gatunek, jaki w nim egzystuje. Ale mimo to można znaleźć rzeczy piękne i ludzi dobrych. A wśród lalkolubów jest ich całkiem sporo. :)
Zdrowia!
Pannica pełna tajemnic
OdpowiedzUsuńbez wątpienia nie do
zapomnienia :)))