sobota, 29 stycznia 2022

Miniaturowe rękodzieło na łyżeczce od herbaty. I dużo więcej.

Znowu weekend... Czas leci, jakby dali mu specjalne dotacje ;-)

Miałam ciężki tydzień, zwłaszcza w drugiej pracy, ciążyło mi też z różnych względów na duszy, ale na szczęście były też pozytywne, kolorowe dni. A nawet bajkowe 😀Udało mi się przyjechać do Warszawy na jedyną tego rodzaju wystawę, zorganizowaną w Zamku Królewskim - Pałacu pod Blachą. Szopki krakowskie to fantazje mojego dzieciństwa. Odkąd pamiętam marzyłam nie tyleż o zakupie takiego cudeńka, ale... zrobieniu własnego. I paradoksalnie, gdy technicznie już od dawna jestem w stanie zmierzyć się z taką konstrukcją, projekt gaśnie w natłoku innych działań, pomysłów lecz przede wszystkim trosk, nie będących sprzymierzeńcem ani relaksu, ani systematycznej pracy twórczej...  

Szopki krakowskie, to także polski fenomen kulturowy wpisany na listę Niematerialnego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. 




Tylko do 2 lutego, a więc do najbliższej środy można obejrzeć ich aż 50. Od prawdziwie tycich, do takich liczących kilka metrów. 



Dlatego jeśli ktoś ma czas i będzie w pobliżu stolicy, niech wstąpi, bo wrażenie jest niezapomniane. Wszak, nikomu nie ujmując, ta mistrzowska sztuka, bardzo zahacza o nasze lalkowe hobby. Mamy i miniaturowe figurki i architekturę i oświetlenie...








Bilet kosztuje 20 zł. W kolejce, na zewnątrz musiałam odstać 30 min. Lecz nie kwilę z żalu. Było warto! 

Ten wpis, to zaledwie zajawka posta, którzy jutro obejrzycie na drugim blogu: https://simran2pl.blogspot.com/








8 komentarzy:

  1. Niesamowite i bardzo barwne! Wybrać się pewnie nie wybiorę, bo to jednak trochę za daleko, ale na zdjęciach podziwiam z przyjemnością. Ta mnogość błyszczących elementów przemawia także do smoczo/sroczej strony mojej natury ;). A poważniej - rozczuliły mnie drobiażdżki na łyżeczce i w obwarzanku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też kocham wszystko, co się błyszczy, mieni kolorami, obfituje w detale... Ja, niepomna na nowomowę poprawną politycznie - nazywam to "naturą cygańską" ;-D

      Usuń
  2. Gdy byłam dzieckiem to byliśmy na wycieczce w Krakowie i zahaczylismy o wystawę szopek. Te kolorowe cudowności utkwiły mi w pamięci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, Eleno?... To są dzieła, który pozostawiają w nas trwały ślad!

      Usuń
  3. Uwielbiam tu do Ciebie wpadać, nawet jak nie zostawiam śladu. Wpis o szopkach jest majstersztykiem. Zdjęcia wspaniałe. Aż szkoda, ze nie załapię się na prawdziwą wystawę! Przynajmniej nasycę oczy tutaj :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorąco dziękuję, Selinko. Mam wiele szacunku dla twórców tych cudeniek. Obcowanie z rękodziełem na takim poziomie bardzo inspiruje, ale uczy też pokory ;-)

      Usuń
  4. Są bardzo misternie wykonane, to zachwyca. Szczególnie, że niektóre są tak maleńkie. Ja również lubię oglądać takie rzeczy. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję, Ayu! :-) Myślę, że z Twoim talentem, śmiało byś stworzyła własne wersje. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń