niedziela, 27 sierpnia 2017

"Garbus ze złamaną ręką na ośle"


Konia z rzędem dla tego, który przetłumaczy lekko i zgrabnie tytuł dzisiejszego posta ;-) I od razu dodam, że nie ja jestem jego autorką. Ech… Są takie okresy w życiu, że dusza kwili jak mysz w pułapce, choć nikt jej nie potępił. Okoliczności pętlę na wiotkiej szyi coraz ciaśniej zaciskają i chce się płakać z bezsilności… Z braku empatycznego człeka obok - choćby w zimne ramię krokodyla (założywszy oczywiście, że gad owe ramię posiada, a własne łzy z „krokodylimi” nie mają nic wspólnego ;-)). Ale gdy nie ma obok nawet krokodyla - zawsze można sięgnąć po lalkę. Na szczęście. Najlepiej taką z komiczną metryką, co by cień uśmiechu zamajaczył na twarzy. Kogo tutaj mamy? Rzeczonego „Garbusa ze złamaną ręką na ośle”. Tak, Moi Mili, to nie jest żart. W ten sposób sprzedawca zareklamował  przedmiot na swojej aukcji (!). Subiektywny opis, nie przeszkodził mi w nabyciu biednej ofiary nie tyleż losu, co osobnika, który brak wiedzy i uwagi zastąpił pseudo-poczuciem humoru.… Ponieważ lalka kosztowała 9.99 + przesyłka, postanowiłam widząc, że jest prawdziwym, regionalnym unikatem, olać złamaną rękę (której nie widziałam na zdjęciu) i nabyć sierotę do swojej kolekcji. Jak łatwo się domyślić, tytuł, będący jednocześnie opisem aukcji, nie zachęcił nikogo więcej do licytacji. I tak pod mój dach trafiła arcyciekawa lalka z Ameryki. Trudno mi jednoznacznie stwierdzić, czy jest regionalnym wyrobem z Meksyku, czy może z Ekwadoru. Nie posiada żadnej sygnatury. Za to dwie rzeczy są pewne. 1. Nie ma złamanej ręki. 2. Domniemany garb, to w rzeczywistości tobołek na plecach ;-)



Ręcznie malowana twarz lalki zrobiona jest z naturalnej skóry podobnie, jak jej ręce i nogi. Z malowanej skóry, prawdopodobne na drewnianym szkielecie, jest też sam osiołek, oraz z dużym prawdopodobieństwem bochenki w jednym z koszyków. Owoce w drugim, wykonano z jakiejś ręcznie uformowanej masy utwardzanej, czegoś sprzed ery modeliny. 



Wyplatane koszyki i kapelusz, naturalne tkaniny – wszystko to przypomina regionalne lalki z lat ’60 – ’70 XX wieku. Mimo upływu czasu i śladów kurzu, lalka jest wyjątkowa. W najwyższym swym punkcie liczy ok. 24 cm. Osiołek ma 16 cm długości.




A u mnie znowu leje, co nie poprawia nastroju. No, chyba, że ślimakom...
Na drugim blogu, nie tylko dla miłośników pokazów lotniczych prezentuję takie oto zdjęcia:
simran2pl.blogspot.com 




Zastanawiając się jednocześnie - co na to pawie... ;-) 



Zapraszam Was także na wycieczkę po najnowocześniejszym w Polsce Centrum Badawczym KEZO:


8 komentarzy:

  1. zaintrygowała mnie ta mikstura
    drewniany szkielet + skóra :)))

    mnóstwa wewnętrznego uśmiechu,
    Kiduś Ci życzę - wbrew aurze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci serdecznie. Oby się spełniło... ;-)

      Usuń
  2. A to ci dowcipny sprzedawca. ;) jednak osiągnął cel. Bardzo ciekawa lalka, choć pewnie wyrób dla turystów, to jednak autentyczny, a nie chińszczyzna.
    Trzymaj się i nie daj się zjeść, ani krokodylowi, ani nikomu innemu. Czasem jest ciężko, ale pamiętaj, że są jednak i życzliwe Ci osoby i to nie mało. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyrób autentyczny - na bank. To prawdziwe, maleńkie (ręko)dzieło.
      Oj, okoliczności mają coraz większy na mnie apetyt ;-S
      Wiem, Sówko, że życzliwe Osoby są w orbicie, ale czasem brak ich na wyciągniecie ręki... I to boli naprawdę mocno.

      Usuń
  3. Po deszczu i burzy zawsze zaświeci słońce :-) Banał i prawda. Nim w pobliżu pojawi się bratnia dusza pamiętaj, że zawsze masz nas! Co z tego, że daleko i trzeba poklikać, ale jesteśmy :)))
    Laleczka jest niezwykła i piękna! Ten gość na osiołku musiał pokonać niezłą drogę, nim w końcu dotarł do Ciebie :-)
    Serdeczności, Kiduś!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech, przynajmniej tak być powinno... Czekam z utęsknieniem na to własne słońce...
    Odległość przeraża ostatnio. W trudnych chwilach, łącze internetowe to bardzo kruchy pośrednik.
    A osobnik na osiołku? Temu odległość niestraszna. Wygrał całkiem reprezentacyjną miejscówkę na komodzie z witrażami ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Intrygujacy osobnik :)

    U nas za to lato pelna geba i chyba pierwzy raz od kilku lat naprawde jest cieplo przez okres dluzszy niz kilka dni z rzedu :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A u nas od dwóch dni trwa październik z pominięciem września...
    Mogę Ci tylko pozazdrościć ;-S

    OdpowiedzUsuń