W
krtani czuję jeszcze skutki grypy. Maraton powstańczych uroczystości, które
przez przeszło tydzień, uwieczniałam z racji pracy słowem i obiektywem,
teoretycznie dobiegł końca, ale spada na mnie coraz więcej zawodowych
obowiązków. Wszystkie znaki na niebie i ziemi, mówią, że to dopiero początek armagedonu. A
mnie się marzy przekornie jeden wolny weekend. Tylko jeden… Powoli uczę się
dysponować raptem luźnymi godzinami, które jakże często trafiają mi się nieoczekiwanie, sprawiając, że jak błędna owca nie wiem na co je przeznaczyć, bo
jest tyle chęci, tyle potrzeb ;-). A spać nie da się jeszcze krócej. Ech… Po 3.
dniach, ogarnęłam awarię modemu w jednym z moich kompów – z dużym
prawdopodobieństwem – ofiary nie tyleż losu, co hakerów. Ale sprzęt nadal w
porywach nie domaga. Rozumiecie więc moje rozgoryczenie, które pulsuje w duszy
niczym tępy ból.
W
ramach odskoczni – chwila z lalkami, kosztem 10 innych, fajnych i mniej fajnych,
ale pilnych rzeczy. Do dzisiejszego wpisu skłonił mnie Rubinowy_Dom. Sięgnęłam
więc po moją drugą Dianę, którą Babcia znalazła lata temu na pchlim targu. Po pracy wyłączyłam komp, wsiadłam w autobus i w Jabłonnie pstryknęłam kilka fotek, dziękując losowi, że po permanentnej jesieni, zechciał zesłać kilka dni normalnego, europejskiego lata....
Co
ja mogę napisać o lalce, o której wiadomo w zasadzie tylko tyle, że po prostu
istniała? Nie spotkałam żadnej poświęconej jej strony, ani bloga. Ktokolwiek
widział, ktokolwiek wie – proszony jest o wskazówkę.
Pierwszą
Dianę, standardową blondynkę, otrzymałam w 1988r. Jako posiadaczka holenderskiej
Fleur, przez chwilę, myślałam, że to Barbie. Ale napis na pudełku brzmiał:
„Diana”. Nic więcej nie pamiętam. Szara Sowa twierdzi, że nawet na pudełku lalka
nie miała nazwy producenta. Czyżby była zwyczajnym klonem ówczesnej Barbie?
Diany
występowały przynajmniej w dwóch wersjach. Z topornymi ciężkimi rootowanymi
rzęsami i bez. Z dodatkowymi ubrankami, albo tylko w swym własnym odzieniu.
Zresztą, to ekstrawaganckie stroje były ich cechą rozpoznawczą. Lśniące,
opalizujące, ze srebrną nitką, gwiazdkami świecącymi w ciemności – istny barok
tekstylny. Takich tkanin nie używał Mattel, takich tkanin nie znały polskie
dzieci.
Zdaje
mi się, że moja miała nadrukowany kraj produkcji, ale tego będę pewna, jak i ją
wygrzebię z przepaścistych kartonów. Koleżanka, która posiadała Diany z rzęsami,
wspomina, że jej miały sygnaturę. Ja tego nie pamiętam, choć trzymałam w
dziecięcych dłoniach identyczne wydanie tej lalki, ale właśnie owe rzęsy
sprawiały, że uważałam ją za wybitnie paskudną ;-) Nic dziwnego, że gdy 7 lat
temu, wpadła mi taka w ręce przypadkiem, czym prędzej odsprzedałam ją na
Allegro. Cieszyłam się, że brzydula znalazła swojego amatora i nie musi zajmować
mojej półki.
Dane
techniczne są dość skromne: ruchoma głowa osadzona na kulce, rączki chyba tylko
w prostym wydaniu, obrotowa talia i gumowe nogi z bardzo słabo zaznaczonymi
palcami, zginane na podwójny klik, jak u Barbie z lat ’80, lub Fleur. Włosy
miały wszywane w łepetynę znacznie gęściej niż Fleurki, ale z podobnego do nich
tworzywa. Mimo tego, świetnie poradziły sobie z próbą czasu i znajdują się w
niejednej polskiej kolekcji.
Na
jaki adresowano je rynek? Brak danych.
Kto
był producentem? Brak danych.
Jakie
miały wydania barwne? Gdyby nie babcina zdobycz, dałabym się pokroić za teorię,
że występowały wyłącznie jako blondynki. Mój rudzielec posiada niemal na pewno
oryginalny strój.
I
to byłoby wszystko, co mogę przekazać od siebie. Liczę na Wasze uzupełnienia
J
Wysokość:
29 cm
Tworzywo:
guma, plastik
Sygnatura:
brak
Kraj
produkcji: brak
Data:
lata ’80 XX w.
ZAINTERESOWANYCH, nie tylko historią, zapraszam na spotkanie z ujmującymi seniorami - ostatnimi żyjącymi obrońcami Reduty Papierów Wartościowych: simran2pl.blogspot.com T
Jak widać Diany dysponowały wszelkiej maści owłosieniem. Zarówno moja jak i Metki mają włosy czarne. Dlatego na początku myślałam, ze tylko czarne były. Okazuje się, że miały włosy blond, brązowe, a nawet rude jak Twoja. Sporo o Dianach napisała madmadzia https://madmadzia.wordpress.com/tag/lalka-diana/
OdpowiedzUsuńMożna też znaleźć zdjęcia pudełka, gdzie nie doszukasz się producenta niestety.
Natomiast gdy wpiszesz w google Dians fashion dolls, zobaczysz, że tam są inne lalki Diany, zupełnie nam nieznane. Jednocześnie nie wierzę, żeby tylko produkowano znane nam Diany na polski rynek. Może tylko dla Europy ?
Nigdy nie miałam Diany, ale moja koleżanka tak i teraz poszukuje takiej właśnie ślicznotki tyle, że blondwłosej. Obiecałam pomoc i staram się, ale łatwo nie jest. :-)
OdpowiedzUsuńO mamo !!!
OdpowiedzUsuńAle CUDO!!!!
Dziękuję, że ją pokazałaś 😘
Przepiękna, będę śnić o rudej.
Ja mam blondyny, czarnowłosego i właśnie dokupilam brązowowłosa. Gatunek włosów jaki im dano niestety szybko ulega filcowaniu. Taki już ich urok. Ja go akceptuję 😉 Twoja ma w świetnym stanie jak na Dianę.
Nigdy nigdzie nie znalazłam informacji kto je produkował 😥
Kompletnie nie rozumiem czemu nikt nie zechciał się na pudełku przyznać do tych cudów 😔
Ale fajnie ją zobaczyć u Ciebie. Ja też chcę rudą ! Póki co jedna z moich właśnie przeszła reroot i jest bordo.
Wygląda na to, że Diana ma fajną czuprynkę i dużo włosków! Poza tym jest bardzo sympatyczna i ładna. Dziwi mnie, że brak informacji o producencie...
OdpowiedzUsuńZdrowiej Kiduś i rób takie super zdjęcia jak te, które pokazałaś!
To orginalny strój! Miałam taka! Do tego rajstopy z takiej samej suatki, jak na brzuchu! Zrobiłam z niej punka :'( Ale tą sukienkę jeszcze mam w piwnicy ;-)
OdpowiedzUsuńMiałam Dianę, taką czarnowłosą, lokowatą. Dostałam w takim dużym pudełku razem z ichnim Kenem, dwiema córeczkami i akcesoriami typu wózek spacerówka i łóżeczko dziecięce (chyba) - taki zestaw de lux. Pamiętam że w zestawie były różowe szorty i kurteczka, zdaje się że czerwony strój kąpielowy i nie wiem co jeszcze. Nigdzie nie mogę znaleźć zdjęcia takiego zestawu a nie wiem, co się stało z moją Dianą...
OdpowiedzUsuń