Kiedy MGA, wiodła niemal fundamentalny spór z Mattelem o pierwszeństwo Bratz nad My Scene (i vive versa), w głowach speców od pomnażania zer na koncie - narodził się pomysł tymczasowy/alternatywny. Czemu nie zastąpić dziewczyny o dużej głowie i szczupłej figurze, podobną postacią, ale opartą na innym wzorcu estetycznym, mniej drapieżnym, a przez to mniej kontrowersyjnym w odbiorze? I tak, zanim sądy nie wytyczyły przyszłości zarówno lalkom jak też sympatyzującym z nimi ludziom, MGA stworzyło Moxie - słodkie, delikatne dziewczyny o wielkich oczach, których rodowodu należy szukać w komiksach Disneya i w estetyce japońskiej popkultury(anime), zaś miejsc zbytu w obszarze sieciówek oraz szerokodostępnych ofert supermarketów.
Podobno sprzedawała się nieźle, czego dowodem było aż 10 wejść rynkowych tych lalek w ciągu 5. lat, liczących ok. 60 projektów - łącznie z debiutującymi w 2010r. Moxie Teenz - wyższe i starsze dziewczyny, ktorych cechą charakterystyczną były szklane/akrylowe oczy, rootowane rzęsy oraz peruki. Produkcję zakończono w 2014r., a energię twórczą ulokowano w fantastyczno-demonicznych Bratzillaz, zapewne w ramach nowej kokurencji z Mattelem - tym razem względem Monster High. Jak widać MGA nie może istnieć bez związku ze sprawdzonym rynkiem i nie umie na dłużej oddalić się od dobrze sprzedawalnych wątków. Ale to chyba ogólny znak naszych czasów. Serię uzupełniały Moxiemini, które kolejno prezentowałam tutaj kilka tygodni temu.
W pierwszej edycji, wystąpiły 4 dziewczyny: Avery, Sophina, Lexa i Bria/Sasha. Liderką grupy była blondwłosa i niebieskooka Avery.
O ile Bratz mam pokaźny podzbiorek, o tyle do Moxie robiłam 3 podejścia. Pierwsze miało miejsce w 2009, czy 2010 r. w całkiem innym kontekście życiowym. Wtedy dopiero sprawdzałam co jeszcze oprócz Barbie, lal etnicznych, komiksowych i fantastycznych chciałabym zbierać. Zielonooka dziewczyna o brązowych włosach, zabawiła u mnie kilka miesięcy. Nie umiałam poradzić sobie z lalką, dla której nie miałam koleżanki, czy kolegi, która do niczego mi nie pasuje. Parę lat poźniej, trafiła mi się za symboliczną cenę Avery w oryginalnym ubranku i z akcesoriami. Tutaj zdecydowały zbyt zniszczone włosy, czego nie było jednak widać na zdjęciu. Po rozczesaniu tak się rozpuszyły, że lalkę odsprzedałam.Wreszcie, kilka tygodni temu, nastąpiło niespodziewane trzecie podejście. Tym razem trafiła do mnie Sophina z serii Magic Swim Dolphin i ta urocza laleczka z pewnością zostanie w mej kolekcji. Może dlatego, że w tym roku przybyły do mnie także mini Moxie (tutaj Sophinie partneruje Cameo, którą przechrzciłam na Jasminę ;-)? Samotna lalka przypomina samotnego człowieka i nie budzi wesołych skojarzeń... Aż się prosi o pokrewnego towarzysza/towarzyszkę.
(zdjęcia w sedum acre - rozchodniku ostrym, robiłam przy parkingu przed Kauflandem ;-)
TUTAJ simran2pl.blogspot.com zapraszam na spotkanie z wybitną, kurpiowską Artystką - Marianną Staśkiewicz:
Wysokość: 25 cm
Tworzywo: guma, plastik
Cechy szczególne: autorski pomysł MGA
Pozwolę sobie sprostować - MGA wypuściło Bratzillaz w 2012 a w 2013 wyszły ostatnie lalki z tej serii. Jeżeli w coś poszła energia z Moxie Girlz i Bratzillaz w Project MC2, które wyszło w 2015.
OdpowiedzUsuńI like the sweet faces of these dolls :-). At least they were sold in Belgium, I had one Moxie Girl a few years ago :-). Nice pictures!
OdpowiedzUsuńThank you for your visit. Currently, there are many clones of these dolls in Poland ;-). Original in good condition, you can buy at Allegro.
UsuńJeśli chodzi o Moxie to wolę Moxie Teenz. :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, bo i ja miałam takie odczucia, kupując w 2011r. moją pierwszą i jedyną Bijou. Ale... i w jej przypadku, dopadły mnie jakieś wątpliwości. Zdecydowanie śliczna, ale nie pasowała mi zarówno do Bratz i LIV, jak też do Tonner. Historię tej lalki opisałam w poście z 20 czerwca 2014r.
UsuńCharakterystyczny, sympatyczny buziak :-)
OdpowiedzUsuńTrochę rzadko spotykany na blogach.
Z lalkami różnie bywa, czasem się zaprzyjaźniamy od razu a czasem... nigdy...
Faktem jest jednak, że w pojedynkę zawsze smutniej :-)
Oj, tak, Oleńko... Tu jednak w głowę zachodzę, mózg głaszczę, żeby pojąć, czemu lalki spełniające w zasadzie moje kryteria estetyczne, były w mej kolekcji zaledwie gośćmi...
UsuńBardzo mi się podobają Twoje zdjęcia, choć sama nie mam jakiejś potrzeby nabycia tych panienek. Za to bardzo lubię oglądać różności u innych. :)
OdpowiedzUsuńZdjęcia w rozchodniku to super pomysł.
Dziękuję Ci,serdecznie. Mnie chyba też jedna wystarczy. Cameo/Jasmina, która była trochę osamotniona, zyskała starszą siostrę, a ja jakiś logiczny epizod w kolekcji.
OdpowiedzUsuńOj, żebyś zobaczyła pełną potępienia minę tego pana na parkingu, parsknęłabyś śmiechem ;-)
PS. Chyba muszę taki rozchodnik zasadzić w przyosiedlowym lesie :-)
OdpowiedzUsuńBardzo ladne choc do mnie jakos nie trafila ani jedna :) Pozdrowienia :)
OdpowiedzUsuń