O ile dobrze pamiętam, to winnam Wam jeszcze jakieś fajne fotografie z poprzedniego Zjazdu... Ale oto znów mamy październik, - tym razem jak każda pora w tym roku w letniej (ponownie) aurze - a wraz z nim nowy Zjazd, nowe emocje, nowe lalki, nowe twarze ;-)
Kochani, było cudownie. Choć Kolekcjonerów nieco mniej niż poprzednio, atmosfera fantastyczna, a słońce na twarzach naszych piękności - niepowtarzalne. Lokal Drukarnia przy ulicy Mińskiej w Warszawie, tym razem spisał się doskonale! :-D W przeciwieństwie do roku ubiegłego, do wyboru były 4 rodzaje ogromnych ciastek (zamiast skromnego plasterka sernika, he, he) oraz paleta kaw i herbat. Samo miejsce według mnie najlepiej sprawdziło się w roli pleneru zjazdowego, choć nie znam wszystkich (byłam tylko na połowie Zjazdów), zatem może Wetereni mają inne doświadczenia ;-)
Mimo, że pojechałam jeszcze chora i czułam tego skutki, przynajmniej na miesiąc naładowałam się pozytywną energią! :-D. Mam nadzieję, że nikomu nie przekazałam choróbska, po tygodniu już się chyba nie zaraża, co nie?
Jak zawsze nie porozmawiałam z połową Osób, z którą chciałam. X, jubileuszowy Zjazd trwał rekordowo długo - od godz. 10 do 18, ale cóż - dla mnie jak zwykle było zbyt krótko ;-)
Tych, z którymi miałam porozmawiać, a nie zdążyłam, mogę tylko zachęcić do prywatnego spotkania... Dajcie znać jeśli i kiedy Wam to pasuje.
Jak co roku, wybieraliśmy Miss i Mistera, oraz Miss Stylizacji - tym razem pod hasłem "Francja Elegancja". Chętni wzięli udział w rozdawajce - warunkiem zabawy było przekazanie upominku lalkowego, w zamian można było oczekiwać podobnej niespodzianki. Mnie znowu zabrakło czasu na wymyślenie czegoś sympatycznego. Hmm. Może za rok się uda?
Był też pchli targ (a na nim zarówno to, co nam się już znudziło, jak i dzieła rąk własnych)
(powyżej: niech Was nie zmyli realizm - te motyle są w skali adekwatnej do dioramy lalek wielkości Barbie)
oraz licytacja na cele charytatywne.
Można było wygrać zarówno lalki OOAK, ubranka, jak też zabawne gadżety okołolalkowe ;-)
Zgadniecie, co to jest? ;-)
Jednak bohaterkami i bohaterami tego dnia, były ONE - Lalki: żywiczne;
Blythe i Pullipy;
OOAKI:
zjawiskowe Fashion Royalty:
Poppy Parker:
Swojskie Barbie, te starsze i te całkiem współczesne:
(a nawet Polly Pocket)
I wiele, wiele innych, z których znowu spotkałam takie, jakich nie widziałam nigdy w życiu, a tym bardziej - na żywo ;-)
CDN...
Podglądam zdjęcia ze zjazdu to tu, to tam i jestem zauroczona różnorodnością wszystkiego. :)
OdpowiedzUsuńNo, ja, póki co, widziałam relację na jednym blogu. Ale fakt, że obserwuję tylko wybrane ;-)
OdpowiedzUsuńRóżnorodność lalek i w ogóle możliwość zetknięcia się z tym na żywo, to chyba najmocniejsza strona Zjazdów Kolekcjonerów.
Pozdrawiam serdecznie.
O ja! Tak bym chciała chociaż raz być tam i popatrzeć :D
OdpowiedzUsuńEwuniu,przyjedź koniecznie w przyszłym roku!
UsuńCzekamy :-)
Grzebałabym :)
OdpowiedzUsuńBez pozwolenia, to można było tylko na stoiskach pchlego targu. W części wystawowej, obowiązywał zakaz dotykania bez zgody właściciela ;-)
UsuńIle wspaniałości! Tyle fantastycznych gadżetów, dodatków, mebelków, ubranek no i lalek oczywiście! Kingdom dolls są zjawiskowe na zdjęciach... podejrzewam, że w rzeczywistości jeszcze piękniejsze :-)
OdpowiedzUsuńOj, tak. To ten rodzaj piękna, które na żywo obezwładnia! :-)
OdpowiedzUsuńCudnie było, bardzo cieszę się, ze udało nam się skraść parę cichych chwil na rozmowę i lalkowe romanse. Już tęsknię. A Techrat zastanawia się, co czuje. I też nie ze wszystkimi porozmawiałam niestety, z niektórymi osobami, na których przybycie bardzo czekałam, ostatecznie nawet słówka nie zdążyłam zamienić w natłoku wrażeń, lalek i bodźców wszelakich. Zawsze tak się dzieje! Było naprawdę fajnie. A lalki cudne, wszelkich typów. Cieszy mnie bardzo duża ilość Barbie - pamiętam kilka zjazdów, na których chyba ani jednej nie było! :)
OdpowiedzUsuńkontemplacji nadszedł czas!!!
OdpowiedzUsuń