Z góry chciałam przeprosić Was gorąco za brak odpowiedzi na
niektóre Wasze komentarze. Dopiero wczoraj, całkiem przypadkowo zajrzałam do
wewnętrznej zakładki, dotyczącej komentarzy - właśnie. A tam... masa
wypowiedzi, których nie ujrzałam ani w świetle dnia, ani podczas nocy, bowiem z
nieznanych mi przyczyn, oczekiwały one na zatwierdzenie. Któż, to wie -
dlaczego, skoro ja nigdy nie robiłam żadnych blokad?... Zatwierdziłam część i pozwoliłam odetchnąć zdębiałym
nerwom. A te przechodziły ostatnio przez różne ekstremalne niekiedy próby. 2
tygodnie mnie tu nie było, a czuję się, jakbym wróciła po 2 - miesięcznej
przerwie. Odwołany wyrok śmierci dla mojego Kocura (a w perspektywie i całego
stada – wizja wirusowej białaczki), spotkania w biegu, psujące się sprzęty,
podróże, korki w stolicy, nie przyjeżdżające PKS-y, gorzkie sprawy codzienne to
tylko niektóre „atrakcje” ostatnich kilkunastu dni - a wszystko to pod błękitem
paryskim kwietniowego nieba, przypominającego o tej porze roku bardziej
Bałkany, niż Wschód Europy... Na szczęście były i miłe chwile, czego dowody wrzucam na drugiego bloga, więc dom bez
klamek jeszcze mi nie grozi ;-)
Ponieważ zdjęć dotyczących tematu, natrzepałam w piątek w
Jabłonnie sporo (specjalnie w tym celu, sprężyłam się z pracą) pozwoliłam sobie
prezentację tych 13-centymetrowych laleczek, podzielić na min. 2 odcinki, tym
bardziej, że kolejny produkt firmy MGA ma dużo uroku.
Tak, jak kocham Bratz i mam ich całkiem pokaźny podzbiorek,
tak do Moxie Girlz, nawet folgując mangowym sympatiom, nie zapałałam identyczną
miłością. Niby śliczne, subtelne, wielkookie, ale... Pierwszą brunetkę/szatynkę
o zielonych lub brązowych oczach (po 7. latach już nawet nie pamiętam),
sprzedałam ku zdziwieniu Mamy - miłośniczki Bratz. Argumentowałam, że lalka,
choć piękna, do niczego mi nie pasuje. 2-3 lata później, gdy Mamy
niespodziewanie już nie było, kupiłam za 20 zł na Allegro Moxie blondynkę.
Anielska uroda przegrała z włosami o bardzo słabym gatunku, które kołtuniły się
i puszyły (na zdjęciu aukcji nie było tego widać).Także i ta panna znalazła
nowy domek..
Mimo niespotykanej jak na mnie niestałości w uczuciach, te
13-centymetrowe maluchy, przypominające młodsze siostry rzeczonych Moxie, od
razu podbiły moje serce, gdy ujrzałam je na blogu Gabrieli. I od Niej kupiłam
4. dziewuszki w bardzo przyzwoitym stanie… Tu kudełki potargane, tu stópka leciutko
podgryziona przez kota, ale całość robiła naprawdę dobre wrażenie. Lale miały
swoje buciki i oryginalne ubranka, choć firmowo bardzo skromne. Serduszko
zabiło, więc nie zastanawiałam się długo tym bardziej, że cena była okazyjna. Moxie
Girlz pojawiły się na sklepowych półkach w 2009r., ich małe przyjaciółki 5 lat
później. W skład serii wchodzi: blondynka Neve, ujmujący piegowaty rudzielec
Tally, śniada, ciemnowłosa Cameo, przypominająca małą Disneyowską Jasminę, oraz
Afroamerykanka Amorie o nietypowych, niebieskich (ciekawe czemu???) oczach. Ale
ten osobliwy wariant kolorystyczny przetestowano już zarówno u Bratz, jak i u pełnowymiarowych
Moxie. Dziś pokażę Wam 2 ostatnie.
Słabą stroną jest artykulacja tych 13-centymetrowych
dziewczynek – najbardziej elementarna, jaka tylko może być… Żadnych tam bajerów
w postaci rąk zginanych w łokciach, czy nóg zginanych w kolanach. Dlatego na
zdjęciach, cóż – wychodzą dość sztywno ;-)
CDN…
Wysokość: 13 cm
Tworzywo: guma, plastik
Data produkcji: 2014
Zainteresowanych podróżami w czasie, zapraszam do obejrzenia fotoreportażu z Warowni Jomsborg w ... stolicy. TUTAJ: simran2pl.blogspot.com
A ekologów - TUTAJ: simran4.blogspot.com
Laleczki bardzo sympatyczne. Fajne, słoneczne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńLecę zajrzeć do warowni. :)
Fajne laleczki. Ja za Bratzkowymi gębusiami nie przepadam, Moxie już toleruję nieco bardziej, a najbardziej Moxie Teenz. Pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńMaluchy zazwyczaj przemkną jedynie w nawale innych zdjęć w sieci i nigdy takich nie kupiłam i nie miałam, ale przyznaję, są urocze, mają śliczne buzie a ciemnoskóra z niebieskimi oczami oczarowała mnie wyjątkowo :)))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia Kiduś ♥
i ja się nie oparłam tym maluchom!
OdpowiedzUsuń