To będzie trochę przewrotny wpis. Bo rzadko przedstawiam
historię jakiejś lalki, nie posiadając własnego egzemplarza. Ale Chabel, od
dawna siedzi mi w głowie ze względu na osobiste, dość zabawne wspomnienia. Nawet
dziś bardzo trudno jest znaleźć tę lalkę w Polsce.
Jako doskonały punkt odniesienia pokażę Wam najprawdopodobniej Liccę – chan (rudowłosa)
- pisałam o niej kilka lat temu TU: http://simran1pl.blogspot.com/2016/09/licca-chan-najpopularniejsza-japonska.html#comment-form
I po raz pierwszy postać, która na 99% jest blondwłosą wersją Cycling Cheri/Yukko – chan, wydaną przez Tomy w 1973r.
Chabel, to oficjalny klon właśnie tych laleczek.
Sesja pochodzi z lipca i września 2020 r. Długo zbierałam się do podjęcia tego wątku, ale z każdym miesiącem mam mniejszy napęd do dzielenia się lalkową wiedzą i własnymi przemyśleniami na blogu. Rozumiem, że wszyscy mamy dosyć ciekłokrystalicznych ekranów, a ponadto odzwyczailiśmy się od relacji i interakcji. Lecz dla mnie te 2 ostatnie elementy stanowiły siłę napędową przez prawie 9 lat do prowadzenia tego hobbystycznego zakątka. Ale nie o tym jest ten post…
Pretekstem do zamieszczenia niniejszej krótkiej sesji zdjęciowej, stało się spostrzeżenie, że na żadnym znanym mi blogu, nie widziałam Licci w wersji hiszpańskiej, bo właśnie tak chyba można nazwać Chabel…
Żal, by było, gdyby
ta informacja zmarnowała się w moim archiwum, bo może ktoś, kogo dzieciństwo
przypadało na lata ’80 XX w. uśmiechnie się do własnych wspomnień? 😉
Taaaak. Chabel znacie zapewne z naklejek i obrazków, których dostarczały gumy
balonowe dostępne na straganach oraz w białych budkach ze słodyczami. Powinnam
gdzieś mieć i różowe opakowanie i naklejkę… O albumie nawet mi się nie śniło. Jak przez mgłę kojarzę dwa. Widziałam je u
koleżanki. Wow, to było przeżycie, bo przecież w Polsce tamtych czasów, nie
można było kupić sobie lalki Chabel zwyczajnie w sklepie. Pozostawało więc marzyć oglądając obrazki. 😉
Zresztą nalepki z Chabel w roli głównej, bardzo przypominały obrazki z mini-katalogów dodawanych do Fleur. Fotograficzna scenka w tle i dziewczyna w tematycznym stroju. Także jej proporcje kojarzyły się z niderlandzką panienką i może dlatego celnie trafiały w moją estetykę. A może jednak te duże oczy z „blikami” jak u dziewczynek z azjatyckich piórników i innych szkolnych produktów? Filmy typu anime, były wtedy w Polsce rzadkością.
Tę estetykę zapoczątkowaną przez japońską lalkę Takary - Licca Chan w latach ’60 XX w. – z powodzeniem kontynuowała 22-centymetrowa Chabel Febera, którą europejski producent, wykupiwszy prawa od pomysłodawcy w latach ’80, podobnie jak jej wschodnią bliźniaczkę, zaopatrzył w liczne dodatki, co ponoć nie spotkało się z entuzjazmem rodziców mieszkających w ciasnych lokalach 😉 Niemniej europejskie dzieci widziały w niej odbicie lepszego świata i odwzorowanie ich marzeń końcówki XX w.
W latach 1988-1992, Chabel doczekała się ponad 10-u bloków tematycznych. Miała swoją bogatą garderobę i dopracowane akcesoria z czego najbardziej kultowym był niezapomniany Supervan. Sama lalka, standardowo była m.in.: sportsmenką, licealistką i postacią z bajki – Kopciuszkiem. Najbardziej oryginalnym - i zapewne gdyby to stało się dziś - wywołującym skandal wcieleniem Chabel, było to nawiązujące do wokalistki Madonny. Garderoba i biżuteria lalki, zostały zainspirowane wschodzącą gwiazdą muzyki pop.
W 1990 r. w życiu Chabel pojawiają się rodzice oraz młodsze rodzeństwo: Melli i Zos. Niestety, tak jak niesłychanie szybko europejska Licca – Chan wkradła się w serca ówczesnych dziewczynek, równie szybko, zaczęła znikać z rynku. Pod koniec 1992 r. nie emitowano już reklam, a ostatnie lalki opuszczały sklepowe półki. Nie dysponuję danymi, co było przyczyną tej sytuacji – wygasła licencja, czy może Europa szybko nasyciła się produktem?
Jakby ktoś z Was miał do odsprzedania Chabel za znośną cenę, a zwłaszcza chciałby się na coś wymienić, proszę o info.
Dziś jeszcze powiem Wam - DO ZOBACZENIA...
Niestety nigdy nie spotkałam się z tą lalką. Ale życzę Ci abyś ja zdobyła w Nowym Roku :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Szara Sówko. Wierzę, że jeśli gdzieś tam w Górze Chabel jest mi pisana, to przyjdzie do mnie ;-)
UsuńNie miałam pojęcia, że taka lalka istniała! Dzięki za ten wpis, dużo się z niego dowiedziałam :)
OdpowiedzUsuńCoffee, cała przyjemność po mojej stronie :-D Właśnie dlatego, że ta niby oczywista dla naszego pokolenia lalka jest jednak mało znana, postanowiłam ją pokazać teraz, mimo wszystko, gdy tak niewiele osób bloguje. Jestem ciekawa, kto ją miał, kto widział, kto w ogóle kojarzy?...
OdpowiedzUsuńPS. Pokazać to za dużo powiedziane. Aaaa, chciałoby się ;-D
OdpowiedzUsuńOpowiedzieć o niej - póki co.
Trzymam kciuki za jej zdobycie! Bardzo chętnie zobaczyłabym tę pannę u Ciebie, bo przyznaję, i ja wcześniej nie słyszałam o tej marce. A zdjęcia, choć bez głównej bohaterki wpisu, niezwykle urocze :).
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję, Chiriann ;-) Czyli jednak ten wpis był pożyteczny, bo jak widać lalka jednak nie jest popularna.
OdpowiedzUsuńZdjęcia zrobiłam małym nakładem pracy. Zasługa świetnego światła i naturalnych zieleni...
hiszpańska Chabel, holenderska Fleur -
OdpowiedzUsuńot, choć w nazwach trochę świata zaznac...
Na tej drapieżnej, niebezpiecznej mapie - tylko nazwy nie bolą...
OdpowiedzUsuńMam dwie laleczki chabel mogę sprzedać za 300zl. Sama kupilam je za 500zl z ebay to była cena zabojcza
OdpowiedzUsuńMój email paulina020980@wp.pl
OdpowiedzUsuń