Po ekshibicjonistycznym boomie autoprezentacji na FB, Naszej Klasie, wszelkich blogach i niezliczonej ilości innych, zbliżonych mechanizmem internetowych mediów, ktoś się opamiętał. Fakt, dekadę, a przynajmniej pół, zbyt późno, ale i skutki pospolitego ruszenia w wycofywaniu zdjęć oraz własnych danych, przybrały rozmiar tsunami. W końcu Putin ma już kolejną, udoskonaloną wersję SORM [(skrót od ros. nazwy: System Działań Operacyjno-Śledczych) - ba, wpisując ten termin na bloga, zapewniłam sobie obserwację FSB], więc mamy się czego bać. Afera Snowdena, dolała ostatecznie oliwy do ognia. Dodać należy jeszcze bezkarność pedofilów w sieci, co sprawia, że rodzice strzegą wizerunków swoich pociech z determinacją godną rewolucji. Choć wątpię, by mój grzeczny blog był interesujący dla zboczeńców.
Do tej pory, zjawisko było mi obce. Nie miałam potrzeby bawić się w grona i "fejsbóki", nie zostawiałam tam swoich danych, nie ze strachu, ale dlatego, że nigdy nie brałam tych miejsc poważnie, ani jako przestrzeni poznawania ludzi, ani źródeł zgłębiania wiedzy. Wątpliwy walor rozrywkowy też do mnie nie trafiał. I stąd pewnie dziwię się teraz, że na jedynym Forum hobbystycznym, na którym jestem (podkreślam: zamkniętym dla niewtajemniczonych) zebrałam ostre cięgi za publikację kilku zdjęć zjazdowych. Dowiedziałam się, dzięki temu, jak zastraszeni się stajemy i z jaką donkichoterią walczymy o poszanowanie prywatności w świecie kamer i reklam przychodzących na nasze adresy, których tych firmom, z pewnością nie podawaliśmy!
Akurat ta 3 letnia przerwa w mojej praktyce fotoreporterskiej wystarczyła, bym przeoczyła społeczne zmiany. W tym większym jestem szoku, że spotkanie grupy kolekcjonerów - no kurczę - lalek, a nie silikonowych ptaszków, czy stringów, jest wydarzeniem tak delikatnym i strzeżonym przed okiem Wielkiego Brata, że nietaktem było pokazanie kilku fotek sytuacyjnych/kronikarskich na równie kameralnym blogu, co mój...
Zatem wedle życzenia i dla tych, którzy nie lubią się fotografować (doskonale rozumiem, bo i ja całe lata unikałam stania po drugiej stronie aparatu) i dla tych, którzy się boją, a także dla tych, którzy "nie życzą sobie być nawet elementem tła" na moich fotografiach :-) - niechaj pozostanie taka osobliwa pamiątka: ZNAK NASZYCH CZASÓW. W wersji ocenzurowanej, przywracam usunięte kilka dni temu na prośbę Forumowiczów fotki:
A żeby zaoszczędzić cenzorom, czasu w przyszłym roku, a szpiegom wysiłku, proponuję następujące rozwiązania na Zjazd nr VI, A.D. 2014.
Czador:
Burka:
Hidżab. Ale zalecam w wersji z czarnymi okularami:
Niqab:
Kwef:
Nomen omen, ta dziewczyna była ze mną na ostatnim zjeździe :-)
Ale inne panie, jak widać, takich obiekcji nie miały i własne twarzyczki ujawniają śmiało... (Zbiorek Fleur Erynnis i różności Makarreny; ostatnia piękna blondi chyba należy do Barbika)
A to już pamiątka z tegorocznego Zjazdu: śliczna, zaprojektowana przez Anę hybryda magnes na lodówkę - otwieracz do butelek.
Tak natomiast wygląda ubiegłoroczny:
Ludzka pamięć ma cenną właściwość. Po latach sama staje się własnym cenzorem. Zostawia w głowie to, co było najlepsze :-)
Nie chcę straszyć, ale po lalkach też można daną osobę rozpoznać, więc stroje ochronne i dla nich by się przydały :P Takie zakrywające wszelkie znaki szczególne :)
OdpowiedzUsuńŻe już nie wspomnę jak łatwo wejść na to "zamknięte" forum kolekcjonerskie, przy odrobinie pracy. I przekonać się, że nie dzieje się tam nic, co nie miałoby miejsca na dużych forach zagranicznych, w większości otwartych.
PS. Bardzo podoba mi się maskowanie jednej z postaci - tej, która w całości zakryta jest czarną plamą! To ci dopiero ostrożny człowiek! :D
Wiesz, Zgredzie, lepiej dmuchać na zimne. Putin czuwa. Ty też już jesteś na indeksie, skoro bierzesz udział w tej dyskusji. Teraz nie pozostało Ci nic innego, jak wybrać sobie na zimę ciepłą burkę.
OdpowiedzUsuńA propos pogody: robi się brzydko. Czas pomyśleć o spotkaniu. Oczywiście poza zasięgiem kamer i obiektywów :-)))
Amen! Jak ja jestem za! Codziennie po 16:00 lub w soboty/niedziele po 12:00. Można w Centrum lub poza centrum, byleby jakieś ciepłe płyny w pobliżu były i jakieś ciastopodobne twory (ale niekoniecznie).
OdpowiedzUsuńA może, tak z ciekawości spytam, wpadłabyś w sobotę 30-go do Olsztyna: babiczki olsztyńskie zwołały spotkanie, na który ruszy kwiat światowego lalkarstwa w liczbie 5 osób. Co jedna to bardziej inteligentna, w temacie obeznana, a jaka uroda! Jakie maniery! (I tu - cicho, sza, zdradzam tajemnicę - Królik przykica). Chłopstwa żadnego nie będzie, ale można zawsze się oglądać za tubylcami, więc i tak jest dobrze :)
Ad. treść wpisu - Burkę już kupiłam, worek pokutny mam na podorędziu, popiół do posypania głowy też się znajdzie, jeszcze ewentualnie jakiś zgrabny biczyk do batożenia grzesznego ciała skądś się wygrzebie. I sprezentuje jakiejś potrzebującej osobie :D
Bosz... do czego to doszło... ja w roli wabika... i to na kobitę... ;)
OdpowiedzUsuńZgredku, Sim się nie da, ona mnie już widziała, wie, żem garbata i że z nosa mi kapie ;)
A na serio to byłoby fajnie, czy w burce czy w czapce uszance ;)
Stary Zgredzie, nie jestem tajemniczym człowiekiem jak byłaś uprzejma zauważyć. Moje zdjęcie jest we wcześniejszej relacji ze Zjazdu nieco niżej. Nie miałam ochoty oglądać na pierwszym planie swojej osoby, niezbyt interesującej, szczególnie na fotce cykniętej z tzw przyczajki.
OdpowiedzUsuńCiekawa po prostu byłam kto się tak na zdjęciach schował, bo maskowanie twojej postaci wyszło na wesoło, a określenie "tajemniczy człowiek" to nie łatka, Boże broń, tylko reakcja na czarną postać z pierwszego planu. Wszyscy wokoło z paskami na oczach - a tu - czarna plama w kształcie człowieka. I to jeszcze na pierwszym planie. Jak nic kryła się za tym tajemnica ;)
OdpowiedzUsuńPS. Fotki z przyczajki są najlepsze! Na żadnym zdjęciu człowiek nie wyjdzie tak prawdziwie jak na tych cykanych z ukrycia (trochę ideologią paparazzi powiało, ale myślę, że to jednak nie szalony podglądacz te zdjęcia robił, tylko jakiś sympatyczny człowiek i w całkowicie niegroźnych celach)
Jesusmariajozefieswiety, mam nadzieję, że to o przyczajkach to nieprawda- bo jeśli tak, to prawdziwa ja ma tępy wzrok, przymuloną minę i zazwyczaj otwartą gębę. I widelec w łapie- tak wyglądam na przyczajkach rodzinnych. Nie dziękuję D:
UsuńZdecydowanie niegroźnych. Ale proszę już o zakończenie tego wątku. Za wszystkie komentarze DZIĘKUJĘ.
OdpowiedzUsuńOj, jak tutaj trzeba bardzo uważać , na każde słowo. Przyczajka oznacza dla mnie to, że Kasia pstrykała w dobrej wierze zdjęcia, ja akurat zrobiłam nieświadomie minę, gdzie moje dwie paskudne brody, stały się jeszcze bardziej paskudne. NIe ma w moich zastrzeżeniach absolutnie NICZEGO pod adresem Simran, a jedynie chcę, by moja gęba jeżeli już znajdzie się gdzieś , to wyglądała w miarę ładnie, choc o to coraz trudniej u mnie. Amen zgodnie z wolą właścicielki bloga.
OdpowiedzUsuń...i czytając to, doszłam do wniosku, że nie żałuję, że NIGDY na zlocie się nie pojawiłam...7 lat na DP, choć ostatnio coraz rzadziej...5 zlotów...W życiu nie pomyślała bym, żeby robić aferę z mojego wizerunku na czyimś blogu !!! Przykre to strasznie.... Afera w Polsce, afery w rządzie, a teraz afery wśród kolekcjonerów???? Gdzie ta zwarta, ufająca sobie grupa osób sprzed 5-6 lat???
OdpowiedzUsuńMasz rację, Loreen. Mnie też by coś podobnego do głowy nie przyszło, a jeśli już - to poprosiłabym dyskretnie o usunięcie, a nie żarła się półtora tygodnia z autorem publikacji, jakby popełnił Bóg wie jakie przestępstwo!
OdpowiedzUsuńJa osobiście, choć bardzo pracowałam nad sobą, by ocalić coś dobrego we wspomnieniach - teraz już ogromnie ŻAŁUJĘ, że mimo fatalnego samopoczucia wybrałam się na ten zjazd.