piątek, 17 kwietnia 2015
Monster High - kolorowe upiorki. Część 9. Toralei Stripe i jej klony - część 2/Monster High - colored ghosts. Part 9. Toralei Stripe and copies - part 2
Mimo wyczerpania, które wróciło do mnie jak niechciany bumerang - zgodnie z daną obietnicą, kończę wątek Toralei i tymczasem zamykam temat piractwa. Temat bulwersujący, choć wiadomo, że dla kolekcjonera każdy byt lalkowy ma własną osobowość i jeśli się podoba, nikt w dokumenty mu nie zagląda.
Toralei jak każdy z uczniów fantastycznej szkoły, ma swoje nietypowe jak on sam zwierzątko. W przypadku zadziornej kotki jest to tygrys szablozębny: Sweet Fang. Plastikowy zwierzak niestety nie dotarł do mnie wraz z egzemplarzem używanej lalki.
Sama Toralei jak każde charakterne kocisko, nie cierpi gdy ktoś głaszcze ją pod włos. Uwielbia za to zapadanie w drzemkę, budzenie się z niej i natychmiastowe zapadanie w następną - niczym ja ostatnio ;-). Wolałabym jednak, żeby ten stan mi przeszedł, bo w przeciwieństwie do kotów, które sypiają aż 16 godzin na dobę (przypatrzcie się uważnie swoim leniom) całe życie preferowałam sen maksymalnie krótki i ekspresowe wpadanie w aktywność. Chyba jednak nie byłam kotem w poprzednim wcieleniu, co z uporem mi przypisuje mój sympatyczny kolega ;-)
A to już bohaterka dzisiejszego wpisu - laleczka kupiona za 7,90 zł!!! Zastanawiam się, ile kosztowało jej wykonanie, skoro gotowy produkt z importu osiągnął taką cenę?
Ma bez wątpienia bardzo ładną główkę z dość skąpo, ale poprawnie wszytymi włosami. Jej ciałko to już typowa matryca wszystkich ciałek klonowych, podstawianych pod dowolnie skopiowane głowy: czy to Monster, czy Bratzillaz, Moxie, albo coś w stylu Barbie. Rachityczne jak sadzonka, która wyrosła w cieniu pośród płyt chodnika. Z niezginanymi nóżkami, odginanymi za to rączkami. Efektownie kiczowata sukieneczka jest niezdejmowalna - chyba, że zdejmie się lalce główkę, czego jednak czynić nie próbowałam. Tworzywo z którego ją uszyto to coś sztucznego, twardego i łatwo gniotącego się w sposób nieodwracalny. Zapewne wykonane z jakiegoś ropopochodnego cholerstwa... Rzep wszyto nędznie, a gdy lalkę posadzimy, - za przeproszeniem - odsłaniają się jej pośladki. Nie tyleż na skutek źle opracowanego zapięcia, ile zbyt małej ilości tej pseudo - tkaniny. W sumie ta sierotka budzi litość...
Ale co mnie wkurza do granic wybuchu? A, no to! Popatrzcie:
Chińczyk nawet nie zadał sobie trudu, aby przekręcić nazwę. Żadna tam zabawa literkami w stylu "Pansonix". I wyobraźmy sobie teraz dziadunia, który słyszy od wnuczki, jak bardzo marzy ona o laleczce - kotce Monster High. Żal wyimaginowanego dziadka, żal takoż i wnuczki... A mnie drapieżnej nóż się w kieszeni otwiera. Tutaj, przyzwoite społeczeństwo nie zasłania się tzw.: "klauzulą sumienia", jak też nikt nie macha ową szlachetną tarczą, w przypadku sprzedaży rakotwórczej pseudo - żywności, czy śmiercionośnych papierosów. Et cetera.
Zapraszam na drugiego bloga z moim rękodziełem: simran2pl.blogspot.com
Wysokość: 24 cm.
Tworzywo: plastik, guma
Sygnatura (na ciele): Made in China
Cechy szczególne: nielegalne wykorzystanie nazwy produktu.
Data produkcji: 2014.
Kraj produkcji: Chiny
Height: 24 cm.
Material: plastic, rubber
Signature (on the body): Made in China
Special features: illegal use of the product name.
Date of manufacture: 2014.
Country of production: China
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ta Kicia na pysiałek bardziej zbliżony do wilczycy -
OdpowiedzUsuńten nosek, te uszy - dla mnie to całkiem udany klonik
Clawdeen :))) te buciki znam i baaardzo lubię :)))
Masz rację. Clawdeen też zrobili, dostosowując odcień plastiku do oryginału ;-) Oka rzut, że matryca ta sama. Tu zagrały paski na policzkach i kocie oczy...
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWyimaginowany dziadek to niestety rzadkość. Taki przeciętny byłby całkiem zadowolony, że znalazł tanią zabawkę dla wnuczki. I o ile jestem w stanie zrozumieć dziadków, których ogranicza wysokość emerytury, o tyle z żalem słucham w szkole wypowiedzi matek, które wykładają spore sumy na dodatkowe lekcje tenisa czy jazdy konnej, a na jakości jedzenia i zabawek serwowanych swoim dzieciom oszczędzają. Dlatego klony zawsze będą się miały dobrze. Twoja kocica ma ładny pyszczek, ale sukienkę bym wymieniła, kot powinien wyglądać godnie ;-)
OdpowiedzUsuńRzadkość. Być może. Często słyszę, że jestem idealistką. Przełykam pobłażliwy uśmiech. Mawiam: "każdy jest, jaki jest".
UsuńPrzeraziły mnie Twoje spostrzeżenia. Oszczędność na jakości posiłków, to jakiś obłęd!!! Będą te matki płakać, oj będą...
Kotu miałam zmienić nawet ciało. W końcu taki sztywniak, to kot - inwalida, 20. letni dziadziuś. Ale póki co, toleruję oryginał "po całości". ;-). Sama zniedołężnieję, to kot zyska jakieś przywileje...
Wlasnie...raczej to tylko corki i wnuczki sa poszkodowane w takich sytuacjach. Rodzice i dziadkowie ciesza sie zaoszczedzili na zabawce. Wielu uwaza ze dziecko chwile sie pobawi i zaraz rzuci w kat wiec po co sie wykosztowywac. A kradziez marki to naprawde przegiecie!!! Tez mnie to bardzo denerwuje...Widzialam kiedys na ogloszeniach regionalnych wlasnie tego typu kloniki... zdjecie zamglone z oddalenia (prawie nie widac lalek) ale "Monster high" w opisie i cena wcale nie taka znow mala.
OdpowiedzUsuńGlowka twojego klonika jest calkiem slodka ale samo cialko juz mi sie mniej podoba. Zdecydowanie wole lalki nawet wymordowane przez poprzednie wlascicielki ale jednak oryginalne ;)
Kurczę - szok!!! Ja po prostu nienawidzę byś oszukiwana.
OdpowiedzUsuńZasady, to nasza indywidualna tożsamość.
... tak... i jedno i drugie "Made in China " ....
OdpowiedzUsuńPomijam zjawisko klonowania "na bezczelnego" , ten nibynóżki są bardzo przygnębiające , też mam takie egzemplarze . Pyszczek jest sympatyczny :):)
P.S. Sympatyczny i trochę "nabzdyczony" , to jest Bzdyczka !! :):)
Usuń;-))
OdpowiedzUsuńBzdyczka otrzyma kiedyś artykułowane ciało i strój na miarę swojej złożonej, sklonowanej osobowości. Pod warunkiem, że będę żyła dostatecznie długo, żeby obszyć wszystkie moje bardziej i mniej ukochane panny, panów, byty nastoletnie, oraz oraz istoty z innych planet. Krótko mówiąc: potrzebny etat dla kolekcjonera lalek! ;-)
Jeszcze raz piszę komentarz, bo widzę, że poprzedni nie zapisał się. No więc MH to nie moja bajka, ale klony owszem, bardzo lubię zbierać. Mam głównie Petry i lalki vitage. Chociaż klony zwykle są wydmuszkami lekkimi to i tak cieszą oko.
OdpowiedzUsuńStare czy nowe, zawsze niezbyt pięknie wykonane, no niestety. Mnie to jednak nie przeszkadza, bo pyszczki są ładnie dopracowane. TUtaj przy MH też są ok.
Co do odjeżdżających pociągów, to niestety im dłużej żyjemy, tym więcej tych pociągów odprawiamy. To właśnie jest przemijanie, nie lubię go, ale to jest niezależne od nas, czas upływa i trzeba się z tym pogodzić. Gorzej, jak pociąg odjeżdża przedwcześnie, wówczas to boli bardzo. Pozdrawiam Cię cieplutko Kasiu.
Aniu, Twój poprzedni komentarz, zapisał się pod wcześniejszym postem i tam też został przeze mnie skomentowany ;-) Dziękuję za jak zawsze mądre i życzliwe słowa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń