sobota, 25 lipca 2015
Disney i wróżki - feministki. Fira./Disney and fairies - feminists. Fira.
Do dzisiejszego wpisu, zmotywował mnie ostatni post Inki, pokazujący tę samą lalkę, ale w zupełnie innej aranżacji. W ów trudny pogodowo dzień, pokażę Wam Firę i postaram się powierzchownie, (bo inaczej to tylko tematyczny mega - ekspert potrafi) przedstawić bardzo pojemną produkcję lalek ze świata Disneya.
Na ekranach kinowych, wszystko zaczęło się w 2008 r. kiedy to pojawił się film, pt."Tinker Bell" ("Dzwoneczek"). Animowana bajka opowiada historię sympatycznej wróżki, zanim poznała Piotrusia Pana. I tak z postaci epizodycznej, magiczna istotka dostaje pierwszoplanową rolę. W zmaganiach z przygodą, Dzwoneczkowi towarzyszy 5 innych elfów, z których każdy, podobnie jak Witch, Winx, a jeszcze wcześniej, matki nieziemskich dziewczyn z anime "Sailor Moon", ma swoją specjalizację związaną z rodzajem talentu, jakim włada. I tak, Fira ( u nas przetłumaczona na "Iskierkę"), posiada moc światła. Podobnie jak w przypadku Witch i Winx, przyjaciółki Disneya, oprócz podziału umiejętności, charakteryzują się też różnorodnością etniczną. Mamy więc i Azjatki i panienki ciemnoskóre.
A wszystko to w imię idei, jaką jest dobro Ziemi... Film oprócz pięknej animacji, ma wyraźną wymowę ekologiczną. Według mnie, to wartościowa pozycja nie tylko dla najmłodszych widzów. Ale w przypadku przyjaciółek Dzwoneczka, jeszcze jedna rzecz przykuwa uwagę: na tle tak wielu kobiecych bohaterek, do których przyzwyczaiło nas studio Disneya - grupa ekologicznych elfów, (lub raczej "elfiń"), wyróżnia się mocą siły kobiet. I nie ma tu już motywu poszukiwania księcia, który rozwiąże problem. Wszystko odbywa się w babskim gronie. Co ważne - z satysfakcjonującym skutkiem!
Producenci zabawek, a zwłaszcza lalek, nie mogli pozostać obojętni na sukces filmowej produkcji. Playmates Toys w roku premiery ekologicznej bajki, wydał 8 efektownych, 20 - centymetrowych lalek pod szyldem: Tinker Bell & Friends. Ja z powyższej serii posiadam tylko Firę.
Oczywiście to dopiero wierzchołek góry produkcyjnej. Tak filmowej, jak i lalkowej. Wielkości Barbie, ale też mniejszych, niczym prezentowana Fira. Oraz tych, przypominających bardziej figurki - z włosami moldowanymi i elementarną artykulacją. Liczba serii jest trudna do ogarnięcia. Natykamy się na edycje, w których każda lalka posiadała własne pudełko i można było nabyć ją indywidualnie, ale bardzo popularne stały się też zestawy liczące od 4 do 8 sztuk laleczek w jednym opakowaniu. Elfy są produkowane głównie dla Disneystore, lecz nie tylko. Z uroczych zestawów, które kojarzę z sieci, są przynajmniej trzy bardzo udane: "Pirate Fairy", "Flovers Collection" i "Sparkle Blossom Collection". Towarzyszą oczywiście kolejnym filmom o ekologicznych wróżkach. Za produkcję tych lalek odpowiedzialna jest firma Jakks Pacific. Niestety, nie podejmuję się przedstawić Wam chronologii wydań, wszystkich jednostek produkcyjnych i sieci sklepów, dla których lalki powstawały. Order dla tego, kto jest w stanie! :-)
A tu już porównanie z Hay Lin (WITCH) i Musą (Winx).
Muszę Wam powiedzieć, że z podzbiorem elfów/wróżek, mam pewien problem. Dla mnie to lalki stworzone do mieszkania w ogrodzie. Ich kolory i kształty są jak część przyrody... Kiedy wreszcie doprowadziłyśmy z Mamą naszą botaniczną działkę, do względnie satysfakcjonującego nas stanu, patrząc na ilość rajskich kwiatów wyrwanych chwastom, rozmiłowałam się w elfach. A, że jeszcze był to ten czas, kiedy nie istniały Monster High, za to na półkach i w necie swe triumfy święciły właśnie skrzydlate, barwne laleczki, miałam zielone światło dla ich zakupu. Nazbierałam więcej niż półkę, tym bardziej, że nie były to drogie rzeczy. I tak zostałam sama z tą magiczną gromadką, pozbawioną już naszego ogrodu, nieco nieprzystającą do obecnego profilu mojej kolekcji, jeśli w ogóle w czymś tak pojemnym można jeszcze zasłaniać się hasłem "profil" ;-). Był taki okres, że chciałam je sprzedać - kilka lub wszystkie z pominięciem Witcha. Skończyło się na rozstaniu z dwiema skrzydlatymi paniami... Trudno wywalać z życia coś, co w nim się odznaczyło, co miało swoją szufladkę w sercu.
Fira podczas pachnącej sesji z 2008r, pozuje w mych ukochanych od lat wczesnego dzieciństwa szafirkach.
Były to pierwsze kwiaty, których bukiecik otrzymałam w prezencie ;-). Ale za rok już nikt nie pamiętał, jakie zielsko tak zachwyciło moje dziecięce zmysły i gdy powiedziałam: "Kupcie mi takie maleńkie fioletowe dzbanuszki na łodyżce", dorośli wydedukowali, że chodzi o sasanki ;-)). Szkoda, że nie znałam jako 4 - 5 latka słowa "kiść", ale być może uraczono by mnie wtedy... hiacyntem ;-)). Koniec końców, kiedy moja tajemnica została wreszcie odkryta, Babcia posadziła w ogródku szafirki, a później my na naszej działce odkryłyśmy szpalery tych roślin - spadek po poprzedniej właścicielce. I tak, aż do 2011r. dostawałam zawsze minimum jeden bukiecik tych filigranowych kwiatuszków na urodziny! Oczywiście szafirki, posiadają kilka odmian. Najbardziej zwariowaną, przywiozłam w kubeczku po lodach ze środkowej Chorwacji. Spójrzcie tylko na tego roślinnego, rozczochranego kosmitę:
Pewnie zmarniały biedactwa u nowego właściciela naszej działki, bardzo nietrafionej osoby, czego nie dało się przewidzieć... Ale radość, którą podarowały mi wtedy, jest ponadczasowa w moich wspomnieniach.
Wysokość: 20 cm.
Tworzywo: guma, plastik.
Cechy szczególne: pięknie wyprofilowana, naturalna sylwetka ciała.
Data produkcji: 2007r.
Height: 20 cm.
Material: rubber, plastic.
Special features: a beautifully contoured, natural body.
Date of manufacture: 2007.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja tez uwielbiam te kwiaty choc najbardziej ukochane to jednak piwonie i chryzantemy :)
OdpowiedzUsuńPrzesliczne te twoje wrozki!!! Ja jakos nie mialam na nie ochoty choc przyznam ze przypadkiem dotrze do mnie niedlugo jakas Winx (przy okazji zakupu Bratzki)
Ciekawa jestem, jak Ci się spodoba ;-)
UsuńPiękne ujęcia skrzydlatej w kontraście delikatnych szafirków, lubię takie :)))
OdpowiedzUsuńJa też! I skrzydła i kwiaty ;-)
Usuńrzeczywiście - ogród to naturalne miejsce tych stworzonek :)
OdpowiedzUsuńw końcu znam nazwę serii "pirat fairy" - DZIĘKI, już wiem,
gdzie i jak szukać - pozdrawiam Cię mocno szafirkowo!
Cieszę się, że skorzystałaś...
UsuńPiękna ! Naprawdę szalenie mi się podoba :) wszystkie te wróżki mają w sobie coś magicznego...
OdpowiedzUsuńNooo, wróżka bez pierwiastka magii, to przebieraniec!
Usuń... kobieto , napisz tę książkę o lalkach ....
OdpowiedzUsuńWiesz, może to i pożyteczne by było dla pewnej grupy, ale pamiętaj, com Ci napisała ongiś w privie...
Usuń;-)
Pamiętam ale upieram się przy swoim :):):)
UsuńWezmę pod uwagę ;-) przy takiej sile perswazji.
UsuńPrzyznam się, że uwielbiam "Dzwoneczka" i od czasu do czasu biję się z myślami, czy nie nabyć któregoś...jest taki śliczny i delikatny.
OdpowiedzUsuńTak! Ich miejsce jest w ogrodzie, gdzie są piękne, pachnące kwiaty, z osiadłą rosą na łodyżkach i liściach... ale czy wtedy wilgoć pozwala im latać?
Dobre pytanie ;-) Myślę, że mają na to jakieś swoje magiczne patenty.
UsuńSzukałam ostatnio nazwy tych kwiatów i nigdzie nie mogłam jej znaleźć :P Strasznie mi się podobają :)
OdpowiedzUsuńLaleczka prześliczna choć nie przepadam za Disney'owymi tworami to wróżki mi wyjątkowo pasują :P
Rośliny to w ogóle najbardziej wdzięczna część mieszkańców Ziemi...
OdpowiedzUsuńA Disney ma bardzo różnorodne lalki. W sumie estetyką blisko im do Monster, które przecież lubisz ;-) Oczywiście mówię o tych oryginalnych lalkach, nie płodach Simby, czy tym bardziej "firm krzak".