poniedziałek, 20 stycznia 2014

Monster High. Kolorowe upiorki. Część 4. Lalka na zimę. Abbey Bominable/Monster High. Colorful ghosts. Part 4. Doll for the winter. Abbey Bominable.



W taką aurę nawet nie tyle wypada, co do obowiązku należy, przedstawienie najbardziej zimowej lalki w historii, nie tylko firmy Mattel - mowa o Abbey Bominable, córce Yeti.
Ta prawdziwie lodowa panienka, mówi z rosyjskim akcentem, a gdy płacze, jej łzy zamarzają i zmieniają się w sople lodu. W szkole uchodzi za twardą sztukę, ale mimo zewnętrznego chłodu, ma gorące serce. Jak większość tzw.: "potworów" ze Straszyceum, jest osobą koleżeńską i pozytywnie nastawioną do świata.
O sobie mówi:
Brakuje mi taktu. Na wysokości mówienie oznacza utratę tlenu, więc słowa są dosadne. Tutaj na dole często ranię przez te uczucia innych. Wcale nie mam zamiaru nikogo zasmucać, ale czasem tak się po prostu dzieje. Jestem także zimna, zarówno, gdy kogoś dotykam, jak i gdy to ja jestem dotykana.
Nie rozumiem, jak chłopcy mogą zostawić sidła, jako przynętę używając filtru... to nie jest honorowe zachowanie.



Abbey jako lalka, podobnie jak Nefera, jest nieco wyższa od innych figurek. Jest też jedną z delikatniejszych w wyrazie dziewczyn, utrzymaną w prawie monochromatycznej, chłodnej tonacji błękitu z elementami bieli, łagodnego różu i fioletu. Takie są przede wszystkim jej długie, proste włosy (tylko raz wystąpiła w odsłonie z kręconymi), przetykane opalizującymi nitkami.







W przeciwieństwie do innych, zębatych istot pod szyldem M.H., Abbey ma małe kiełki sterczące ku górze. Jeszcze większą innowacją jest jej błękitne ciało z perłowym połyskiem, upstrzone jakby brokatowymi drobinkami. Po raz pierwszy ten estetyczny zabieg, został zastosowany przez Mattela do wróżki Luminy (Magic of the Rainbow, 2007), a następnie do lalki celebrytki, a raczej pana lalka, czyli wampira Edwarda z sagi "Zmierzch" (2009).






Abbey zawsze ma biżuterię z zimowymi motywami i jako lalka we wszystkich 14 edycjach, jest jedną z tych Monsterek, którym firma nie zezwoliła na duże innowacje. Moim zdaniem jest aż nazbyt powtarzalna! A i tak, bez wątpienia, prezentowana tu, pierwsza córka Yeti z lipca 2011 r. "School's Out" nie ma sobie równych.




Polowałam na nią bardzo długo w okazyjnej cenie i w kompletnym ubranku. Żadna inna nie była w stanie zastąpić mi tej właśnie. Nie mam też najmniejszej potrzeby posiadania drugiej Abbey, chyba, że dostanę jakąś w prezencie :-) choć, jak wiadomo Clawdeen i Cleo przez swe niezliczone, odmienne od pierwowzoru warianty, mogłabym mieć niemal wszystkie. Mojej Abbey do pełni szczęścia brakuje tylko zwierzątka: mamuta Shiver. Ale za 1/4 ceny, trzeba pójść na jakiś kompromis...

A na drugim blogu, inny zimowy motyw :-) simran2pl.blogspot.com  Zapraszam serdecznie! 


Wysokość: 27,5 cm.
Tworzywo: plastik, guma.
Sygnatura: na głowie - 2010 MATTEL; na tułowiu - 2008 Mattel
Cechy szczególne: pierwsze wydanie córki Yeti.
Data produkcji: 2011.
Kraj produkcji: Indonezja.

Height: 27.5 cm.
Material: plastic, rubber.
Signature: on the head - 2010 MATTEL, on the trunk - 2008 Mattel
Special features: first edition Yeti daughter.
Date of manufacture: 2011.
Country of production: Indonesia.


6 komentarzy:

  1. Włosy Abbey przypominają mi zorzę polarną. Uwielbiam też, te znienawidzone przez większość, "holograficzne nitki". Sama Abbey najmniej podoba mi się, ze wszystkich MH. Prawdopodobnie przez te sterczące do góry kły. Aż nazbyt kojarzą mi się z dzikiem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziiiik :-))))

    Nawet nie sądziłam, że takie cudne nitki mogą budzić negatywne emocje... Dziwny jest ten świat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Kolekcjonerzy" ich nie lubią, bo z czasem się "siepią" i plączą i kołtunią ;)

      Usuń
  3. Człek też z czasem się "siepie" :-). Lalka przynajmniej Alzheimera nie dostaje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Buciki i włoski cudne, zresztą Abbey jak jej reszta koleżanek są takie ujmujące :)
    a kły ja bym zmyła /tak zrobiłam z wilczastą ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. O rany, wyrwać laleczce kiełki - toż to zbrodnia! A czym ukąsi w obronie własnej, hę???

    OdpowiedzUsuń