wtorek, 15 marca 2016

Dynamite Girls część 4. Pożegnanie z Arią. Lalki jak ludzie - ludzie jak lalki/Dynamite Girls Part 4. Farewell to Aria. Dolls like people - people like dolls


Dłubię tego posta na wyrywki od tygodnia, dzięki temu tak się mimowolnie wydłużył... Pory roku zmieniają się niemal co dzień. W miniony wtorek, gdy jechałam do szpitala, za szybą autobusu ujrzałam na szarym niebie 7 kluczy dzikich gęsi. Na szczęście? :-) Dwa dni później mknęłam do sklepu mrużąc oczy przed silnym słońcem, a wczoraj gdy wracałam wieczorem ze stolicy, rozpadał się lodowaty kapuśniaczek, ewoluujący szybko w gęsty śnieg z deszczem, przed którym nie była w stanie obronić mnie nawet parasolka, a tym bardziej nowa pseudo - wiata, z wysokim dachem i bez ścian bocznych... oszczędny, sadystyczny pomysł władz Warszawy ;-) Choć przemokłam i nogi rozbolały od całodziennego dreptania, nie skusiłam się, by usiąść w kałuży... na ławce ;-). Gdy dodatkowo przemarznięta po półtoragodzinnej posiadówce w nieogrzewanych środkach transportu miejskiego, znalazłam się u siebie, znowu powitał mnie puszysty narnijski krajobraz, jak z początku lutego. Niestety dziś nie pozostawił po sobie znaku, śladu... a szkoda, bo liczyłam na kolejną, śnieżną sesję z moimi pannami.  



Kiedyś lalka była dla mnie czymś na podobieństwo jednostki ludzkiej... Człowieka zaś, oceniałam dużo lepiej niż obecnie ;-). Tak samo większość plastikowych dziewczyn, które podbiły moje serce, traktowałam jak boginie w czasach, w których zdobycie każdej pociągało za sobą wielki wysiłek. Ale dojrzałam i przekonałam się, że ludzie choć pozornie różnią się między sobą, są zwykłymi drapieżnikami, wepchniętymi w schemat suchej, egoistycznej konsumpcji. Kto odbiega od wzorca - ten wyjątek, lub dziwak... Jak lalka  typu OOAK. W ludzkiej rzeczywistości/codzienności, budowałam swoje otoczenie z takich poza schematycznych "marginesów"... Mawiają, że swój ciągnie do swego ;-)
O lalkach podświadomie myślałam w analogicznych kategoriach.Te, które znalazły się u mnie, były wybitne, zasłużyły na miejscówkę w moim sercu. Dozgonną... Zaś ja walczyłam o nie z determinacją, o czym nie raz tu czytaliście. Byłam bardziej wybredna niż w dobieraniu sobie bliskich ludzi. Nie udało się uniknąć podobieństwa w działaniu... Relacje zawierałam w założeniu na długie lata. Jeśli nie na wieczność ;-)
Lecz te lata mijały. Powtarzały się ludzkie zachowania i zagrania; powtarzały się lalkowe moldy, warianty kolorystyczne. A ja zdobyłam dostęp nie tylko do Barbie i lal regionalnych... Odkryłam inne firmy, inne lalkowe światy, poznałam wielu Kolekcjonerów i ich sposoby na zbiór, a także często łączące się z tym filozofie.

- Co, naprawdę mnie opuszczasz?! Nie jestem w stanie się pogodzić. Przecież dopiero się poznaliśmy...



- Tak, i ja jestem w szoku. Mówili mi o tym od miesięcy, ale nie chciałam wierzyć. Nie zanosiło się na żadną przeprowadzkę...


Więc... Plany i praktyka, to dwie różne płaszczyzny. Nauczyłam się być opuszczaną, a z czasem przetestowałam, jak to jest samemu opuszczać. Naturalne sprawy, które mimowolnie, a może automatycznie - dotknęły przedstawicielki mojej kolekcji. Już nie każdą pragnęłam zachować u siebie na zawsze. Ze względów tak różnych, jak każda znajomość obejmująca konkretną postać z krwi i kości. Chciał nie chciał stwierdziłam po latach gromadzenia wszystkiego, co udało mi się zdobyć, że nie tylko z podwójnymi egzemplarzami mogę/chcę się rozstać. Co gorsza - kilka sztuk w całym swoim kolekcjonerskim życiu nabyłam z premedytacją przewidując rozwód w przyszłości. Nie pytajcie, czy to samo korciło mnie w odniesieniu do niektórych ludzi ;-)))...
Jeśli chodzi o lalki, to zawsze łatwiej było mi pożegnać panią, która była u mnie w założeniu rezydentką (bo automatycznie nie pozwalałam sobie na przywiązanie do niej), niż taką, którą zdobywałam w ramach uzupełnienia serii, choćby bardzo zwykłej, powtarzalnej. Dlatego mam tak dużą kolekcję. Nie znoszę burzyć całości. I z małymi wyjątkami - nie lubię pozbywać się moich lalek! :-D

- Siostrzyczko, tak mi smutno! Co ja bez ciebie zrobięęę... ?


- Zaopiekujesz się moimi chłopakami... 


- ???! 


Arię na nowym moldzie, nabyłam parę lat temu na fali dziewiczego zachłyśnięcia się Dynamite Girls i... no, dobra, nie będę ukrywać...posiadania sporej gotówki na lalki. Zamarzył mi się szalenie podzbiór czegoś całkiem innego niż to, co gromadziłam od podstawówki. W tamtych latach dużo szyłam, nie tylko na własny użytek, ale też z ambicjami handlowymi. W czasach, gdy świata nie dotknął jeszcze tak koszmarny ekonomiczny kryzys, nawet udawało mi się coś sprzedać. Potrzebowałam też różnorodnych modelek, prezentujących moje ciuszki. Sztywne Barbie odpadały w przedbiegach. A u mnie jak wiecie najwięcej jest Afroamerykanek i wszelkich etnicznych piękności. Dlatego ucieszyłam się, gdy znalazłam coś z jasnymi włosami, choć nie ukrywam - marzyła mi się klasyczna blondie Integrity Toys, taka jaśniutka, eteryczna... Niestety - nie natrafiłam wtedy na żadną lalkę o tych parametrach. Doszłam więc do wniosku, że "na bezrybiu i rak ryba", ale z dużym prawdopodobieństwem znajdę w przyszłości mojej Arii II dobry, kolekcjonerski domek, gdy nabędę lalkę lepiej wpisującą się w moje pragnienia, albo zamarzy mi się odzyskanie gotówki.... ;-)  
I rzeczywiście - Aria II, najlepiej spisywała się u mnie jako modelka. Przeżyłyśmy naprawdę wiele fantastycznych chwil na mierzeniu ciuchów mojego autorstwa i... nic poza tym. Dziś żałuję, że nie umiałam w pełni wykorzystać potencjału tej jakże ślicznej postaci... Moja wina - mam po prostu za dużo lalek!
Kasia Zbieraczka zapewne doceni ją w pełni i zrekompensuje tę monotonną wegetację, jaką Aria Druga wiodła u mnie ;-D


Teraz kilka słów o samej lalce, która pojawiła się na rynku w 2011r. Aria Heart of Glass ( LE 300) pochodzi z serii: "Plastic Inevitable Collection", zawierającej dwóch facetów i trzy dziewczyny. Rufus ma granatowe włosy, niebieskie oczy i piegi, a Jett jest jasną blondynką o zgrabnie podwiniętej fryzurce i ciemnych oczach.
O nowym moldzie Arii, mogę powiedzieć dokładnie to samo, co o wszystkich nowych moldach Dynamitek. Utraciły swą komiksowość i nawiązanie do Barbie vintage t'n't. Realizm twarzy pcha je zdecydowanie w kierunku Fashion Royalty...




Gwoli porządku: Sesja powstała na tych samych łąkach, które podziwialiście w poprzednim wpisie.

- Będzie nam jej brakowało, co Anton?


- Podaj mi chusteczkę, Irino... 


- Pa, pa... Bywajcie...


Aria żegna się ze mną - a ja, moi Kochani żegnam się z Wami na czas bliżej nieokreślony. Chciałabym, by był jak najkrótszy, ale im więcej się wysilam w różnych sprawach, tym mniej ode mnie zależy. Pomiędzy decyzją, a realizacją, rozciąga się rwący nurt przeznaczenia/przypadku/okoliczności/dobrej woli sił trzecich (właściwe zakreśl)...
Tłukę głową w mur i chyba już wstrząs mózgu sobie zafundowałam. A mur, jak stał tak stoi (i niczego się nie boi). Odwracam się, zmieniam kierunek, a tam kolejny mur i jeszcze jeden. I tak od pięciu lat, odkąd nagle runęły wszystkie warstwy mojego w miarę normalnego życia. Przez ten czas, na gruzach, starałam się desperacko zbudować coś zupełnie nowego i ewentualnie odtworzyć jakieś fragmenty minionego. Zawsze niemal sama, więc cóż - może byłam nieudolna, a może zbyt słaba na taką rozległą budowę? Bo te najważniejsze partycje wciąż pozostały puste, choć dwoiłam się i troiłam przy ich zapełnianiu. Tymczasem upływ kolejnych lat odmierzam coraz większą ilością smutnych rocznic i wspomnień. To jak konto bez żadnych wpływów. Za obsługę, którego jeszcze muszę płacić ;-). Dochodzą też nowe trudne kwestie, które dostrzegam coraz częściej i wyraźniej. I znowu muszę wziąć to na klatę, tylko do cholery, ile można?
Więc wybaczcie, że mnie jakiś czas nie będzie. Może wysadzę w końcu któryś mur, a może...

000 Katolikom życzę udanych Świąt Wielkanocnych. Wierzącym Inaczej i w ogóle Niewierzącym - udanego Długiego Weekendu z kurczakiem (lub bez - jak kto woli ;-) 000


Zainteresowanych zapraszam TUTAJ simran2pl.blogspot.com , gdzie pokazuję jak wykorzystałam indyjskie stemple w ceramice i moją nową ilustrację do opowiadania:



I TUTAJ: simran4.blogspot.com


niedziela, 6 marca 2016

Fashionistas - część 3. Kolekcja 2015 - koniec ery ruchu?/Fashionistas - Part 3. Collection 2015 - the end of the era movement?


Po wczorajszej imprezie jaką sobie urządziłyśmy z okazji Dnia Kobiet, chciałam Was pomęczyć w przedostatnim wpisie mnogością kolorowych fotografii ślicznych pań i danych tematycznych ;-)
Zanim ujrzałam - na razie tylko na Waszych blogach i Allegro - tegoroczny super - artykułowany wypust nowych lalek pod zbiorczym szyldem Barbie, czyli "Made to Move", zastanawiałam się, co odbiło Mattelowi, żeby Fashionistas, pierwsze tak giętkie lalki w historii amerykańskiej firmy, uczynić sztywnymi na podobieństwo sklepowych manekinów? Co ogarnęło tego producenta, jaki podszept światowego szaleństwa, kazał mu dać lalkom plastikowe nogi i ręce bez elementarnej zginalności? Dlaczego cofnął swoje dziewczyny do lat '60 XX wieku?! Projektując im jednocześnie wybitne twarze, realistycznie wykonane, osadzone we wszystkich typach etnicznych i dodatkowo dostosowane (nareszcie!) do dzisiejszej mody?


I dopiero gdy dowiedziałam się o projekcie M2M pojęłam, że to nic więcej jak pazerność, pchająca speców od marki do lepszego wypromowania nowego produktu. W końcu, skoro nagle totalnie znikają z rynku lalki artykułowane, i dziecko i kolekcjoner czują się jak mieszkaniec XXI - wiecznej Europy pozbawiony ciepłej wody! Bo w latach '90 Barbie dzieliły się na wersje podstawowe (gł. plażowe i najtańsze serie w stylu "My First"); standardowe, droższe ze zgiętymi w łokciach rękoma, odginanymi na boki, obrotową talią (cała większość, w tym Holiday, Birthday, DOTW) i nielicznymi sportsmenkami osadzonymi na ciałku "pajacyk" - płaskie stopy, ręce na śrubach, nogi na zawiasach, ruchoma talia (wariant drugi - proj.: 1993; wariant pierwszy z nieruchomymi zgiętymi rączkami jak przy m.in. Holiday - proj.: 1966). A dziś ani "basic", ani "holiday" w żaden sposób się nie zgina! Tak - nawet dawne "plażówki" miały gumowe nogi i skrętną talię...


Muszę jeszcze dodać wariant mieszany a) i b) : z prostymi w zasadzie rączkami, ale odginanymi do boków oraz skrętną talią - proj.:1966 (Induska i większość z połowy lat '90) i to samo, ale z węższą, nieruchomą talią  - proj.: 1996,2000 (Kida).
Ma się rozumieć, że to nie wszystkie aberracje na ciałku T'n'T i pajacyk. Dalszy etap, to jak wiecie BB i całkiem inna dygresja ;-)



Do rzeczy... Także tutaj, w lalkowym biznesie mamy modny regres; przesunięcie zakresu usług dostępnych niedawno szerokiemu odbiorcy do bardziej elitarnych i co za tym idzie - droższych kręgów nabywców. Owszem, dzisiejsze Fashoinistas są tanie jak przysłowiowy barszcz, lub chińska zupka w proszku, ale znowu powiem - to wyparcie się pierwotnej marki. Wszak one jako te jedyne miały być w pełni ruchome! Czy gdyby Fash., zostały przy swojej pierwotnej artykulacji, nowy produkt M2M sprzedawałby się gorzej? Z czystym sumieniem powiem: nie wiem. Nikt tu jednak nie pytał o zdanie ani kolekcjonerów, ani dzieci. Jak zawsze zadecydowała "niewidzialna ręka rynku".
Mamy więc w sumie dwie świetne serie. Jedną super - ruchomą, drugą sztywną jak zimne trupy, ale z twarzami, które przejdą do historii marki Barbie. Takim obliczem jest bez wątpienia Kassanda, zaprojektowana w 2014r. Niezwykły, wyrazisty, egzotyczny mold, który zadebiutował właśnie u sztywnych, skromnie odzianych Fashionistas. Przypominam, że każda z lalek, bez względu na kolor skóry, ma na pudełku tylko napis: "Barbie". Żadnych imion własnych, w stylu Christie, czy Teresa, odnoszących się do konkretnego typu. Poprawność polityczna? Może...
Skąd więc "Kassandra"? Chyba tylko ona sama wie. Być może tak ochrzcili ją sami kolekcjonerzy, bo nawet projektant Carlyle Nuera odpowiedzialny za etniczne panienki z serii, nie ma zielonego pojęcia...
O ubrankach napiszę... kiedyś ;-) Kassandra akurat ma jedno z ciekawszych, wraz z bardzo fajnym obuwiem.



Dziś iście letnia sesja z upalnego początku minionego października. To dla tych, którzy są znudzeni naszą polską zimą.








A jednak jesień, co? ;-)



Wysokość: 29 cm.
Tworzywo: guma, plastik
Sygnatura na głowie: 2014, Mattel
Cechy szczególne: nieartykułowane ciało, nowość w tej serii i debiutancka twarz.
Kraj produkcji: Chiny
Data produkcji 2014; data sprzedaży: 2015.  

Zainteresowanych, zapraszam też na moje pozostałe blogi:  simran2pl.blogspot.com


I tutaj: simran4.blogspot.com

wtorek, 1 marca 2016

Monster High - kolorowe upiorki. Część 11. Lodowa Dziewczyna/Monster High - colored ghosts. Part 11. Ice Girl


W 2012 roku miał nastąpić koniec świata. Dziś już mało kto o tym pamięta. Babcia ostatnio zapytała mnie: "Przypomnij mi, co to się działo kilka lat temu w grudniu, że ludzie robili jakieś zapasy wody i gromadzili świece?" Właśnie ;-) Zamiast totalnej zagłady wielu wspaniałych gatunków i mniej wspaniałego - ludzkiego - Mattel wypuścił na rynek dość dziwny projekt wpisany w ideę Monster High. Mowa o "Create a Monster". Taki niby - majsterkowicz, wariacje kompozycyjne, mające rozwijać kreatywność.
Poniższe zdjęcie zaczerpnęłam z sieci:

    
Zestaw bazowy, zawierał w jednym pudełku 2 rozczłonkowane lalki (lub 4, bo były i takie wersje), czyli: 2 głowy, 2 peruki, 2 tułowie, 2 pary rozmontowanych kończyn i podwójną wersję odzienia wraz z (uwaga!!!) - 1 parą obuwia. W założeniu pomysłodawcy, dziecko mogło dowolnie łączyć poszczególne elementy i tworzyć w ten sposób swoje wersje lalek.
Można też było dokupić zestaw pomocniczy, z innymi buziami i członkami, ale już bez tułowia.  
Dlaczego ten pomysł uważam za nieudany i nie do końca uczciwy?
Po pierwsze, tradycyjne Monsterki słynęły zwłaszcza wtedy, z doskonałego dopracowania kolorystycznego. Tymczasem owe składaki, bardzo różniły się między sobą i łączenie elementów w innych konfiguracjach niż docelowa, nie dawało niczego sensownego, z wyjątkiem estetyki chaosu, przypominającej pomieszane klocki.
Po drugie, zakup zestawu dodatkowego sprawiał, że jedna głowa + 2 pary kończyn i tak były bezużyteczne, no bo skoro nie ma tułowia?...
Tak, czy inaczej, bez względu na te niewątpliwe mankamenty, powstało kilka ciekawych postaci. Jedne stały się uzupełnieniem do istniejących, głównych serii MH (np. Mumia, czy Wampirzyca), inne były forpocztą tych właściwych bohaterek - jak pierwszy Szkielet, nim pojawiła się Skelita, czy składana Syrena, przed Sireną von Boo. Ale były też postacie, które zaistniały jak do tej pory tylko raz, a bez wątpienia nie można odmówić im oryginalności - to m.in.: Owad - Osa, czy prezentowana dziś Ice.
Pochodzi  z dwupaku "Ice & Blob Girl" (zdjęcie z sieci)


Dziewczyny występowały również w czteropaku.
A tymczasem od wczoraj za oknem... śnieg. Nie tak gruby wprawdzie, jak na moich fotografiach ze stycznia, ale zdecydowanie dający posmak zimy! ;-)  






Wysokość: ok. 28 cm.
Tworzywo: guma, plastik
Sygnatura na głowie: 2012 Mattel
Cechy szczególne: jak do tej pory, jedyna Monster tego rodzaju.
Kraj produkcji: Chiny.
Data produkcji: 2012.

Height: about. 28 cm.
Material: rubber, plastic
Signature on the head: 2012 Mattel
Special features: so far, only one Monster of this kind.
Country of origin: China.
Date: 2012.