Pokazywanie postów oznaczonych etykietą movie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą movie. Pokaż wszystkie posty

piątek, 13 marca 2020

Tiana - pierwsza ciemnoskóra bohaterka Disneya


Korzystając z urlopu, który niespodziewanie i płynnie przeszedł w tryb pracy domowej, dokonałam kolejnych wykopków na dysku zewnętrznym. Dziś mało tekstu, za to sporo słonecznych fotografii - choć lalki bardzo dobrze wszystkim znane.  Inną, milszą niespodzianką, jest wiosna w mojej loggi.





Nawet liliowiec już się budzi, no i kocury wygrzewają futerka w pierwszych ciepłych promieniach. 😊 



Odkąd pamiętam, marzyła mi się ciemnoskóra bohaterka opowieści Disneya….
Po dzielnych, etnicznych dziewczynach: Pocahontas (1995r. ) i Mulan (1998) – wszystko zdawało się być na dobrej drodze do obalenia dotychczasowych stereotypów. Niestety, choć disneyowskie damy i księżniczki dostosowywały się do współczesnych czasów, feminizowały się i indywidualizowały, na ciemnoskórą, wyrazistą, mądrą i dowcipną postać, przyszło czekać jeszcze ponad dekadę. Film „ The Princess and the Frog” (2009 r.), oczarował odbiorców.  




Tiana przeszła do historii jako pierwsza afroamerykańska księżniczka z serii „Disney Princess” . W pierwotnym projekcie, nosiła nazwę Maddy i pracowała jako pokojówka. Jednak publiczna krytyka w końcu spowodowała zmianę jej imienia i działalności zawodowej.
Producenci lalek, absolutnie ukochali tę postać. Albo, ujmując rzecz bardziej cynicznie – wywęszyli długofalowy zysk. Tak, czy inaczej, Tiana, miała wiele swoich odsłon i do tej chwili, cieszy się niegasnącą popularnością. Wielokrotnie sięgał po nią Mattel. Cieszy się też popularnością Disney Store. Doskonałą lalkę, stworzył też Ashton Drake…


Mattelowską Tianę kupiłam okazyjnie na Allegro. Kilka lat później trafiła mi się w znośnym stanie, wersja Tiany dla Disney Store, która moim zdaniem nie tylko ze względu na artykulację jest dużo lepsza. Smuklejsza twarz i zamknięte usta, chyba lepiej oddają podobieństwo bohaterki. Mattelowski Książę Naveen - po dziś dzień u mnie na rezydenturze - jest własnością Inki.    






Sesję leśną zrobiłam we wrześniu 2018. Dziś to piękne miejsce, po wycięciu brzóz, jest zaorane niczym pole i przygotowane pod nowe nasadzenia...

Resztę zdjęć zrobiłam we wrześniu 2018, w Choszczówce.


Czy w Waszych miastach też są takie sceny?







Zdrówka Wam życzę 😊 
i zapraszam na spotkanie z niesamowitym malarstwem Jerzego Pluchy: http://simran2pl.blogspot.com/2020/03/jerzy-plucha.html



poniedziałek, 15 października 2018

15 października - Dzień Monsterek. Monster High Dolls Day (October 15) Monster High - kolorowe upiorki. Część 18. Monster High - colored ghosts. Part 18.


Jeśli czegoś nie pokręciłam, to dziś, oprócz 92. urodzin mojej Babci, obchodzimy zgodnie z Kalendarzem Szarej Sowy - Dzień Lalek Monster High (tzw.: "Monsterek").
Tym popularnym, niezwykłym postaciom w stylu fantasy, poświęciłam na moim blogu kilkanaście dokładnych wpisów. Zainteresowanych historią projektu (2010 - ... ), odsyłam zatem pod tag: "Monster High".


Dziś więc tylko symbolicznie, aby zaznaczyć datę, prezentuję lalkę podwójnie nietypową, bo nie dość, że to OOAK na moldzie Clawdeen Wollf, prawdziwej weteranki MH, istniejącej od pierwszego wydania w 2010 r. , do roku bieżącego, to jeszcze owa Clawdeen jest wiernie oddanym przez anonimowego Chińczyka klonem mattelowskiej postaci! ;-)




Subtelną Lisicę kupiłam podczas ubiegłorocznego Zjazdu Kolekcjonerów Lalek i pokazywałam ją tylko raz na raczej roboczych fotkach. Autora tej pięknej przemiany, niestety nie znam...
Może się ujawni po przeczytaniu mojego wpisu?








Poranki są mgliste, dnie bezchmurne, niemal letnie (+ 22 stopnie), noce zimne - a wszystko to, leci przed siebie na łeb na szyję, zostawiając człowieka z poczuciem żałosnej bezradności wobec bezwzględnej siły Czasu...
 I dobrze, jeśli mamy jakąś Stałą, której możemy się chwycić, by nie upaść na twarz.






poniedziałek, 17 września 2018

Lottie - lalka idealna?


Nie mam w zwyczaju pisania o lalkach, których nie posiadam... Ale ponieważ niemożliwością jest mieć wszystko, co by się chciało, kilka razy zrobiłam wyjątek, prezentując lalki Przyjaciół. Jedną z nich jest 18 - centymetrowa Lottie, interesująca mnie przynajmniej z 2. względów. Po pierwsze tę niedużą postać, osadzono w estetyce japońskiego komiksu. (!)


Po drugie, stanowi ciekawy temat dla socjologa, czy kulturoznawcy. Dlaczego? Otóż powstała w oparciu o oczekiwania rodziców dzieci przed okresem dojrzewania.. Inicjatorzy projektu: Ian Harkin oraz Lucie Follett, spędzili wraz z czołowymi brytyjskimi naukowcami, 18 miesięcy na badaniach potrzeb i lęków społecznych konsumentów lalek. I tak, doszli do wniosku, że trzeba wyjść naprzeciw potrzebom odbiorcy. W praktyce, oznaczało to walkę z sygnalizowaną przez rodziców seksualizacją dzieci. Dlatego zaprojektowano laleczkę opartą na standardowym wzorcu figury 9-latki. Lali powiększono jedynie głowę, co jak argumentowali projektanci, miało sprzyjać większej ilości włosów, pozwalającej dziewczynkom na szerszą, fryzjerską kreatywność.



W ten sposób w 2012 r., narodziła się Lottie, która otrzymała różne kolory włosów i karnację, a za "pudełkowy" życiorys, ponoć autentyczne biografie dzieciaków z różnorodnymi pasjami. Tak więc, brytyjska firma Arklu, wypuściła w świat, wdzięczne, niewinne Lottie. Na polskim Allegro, te niepozorne maluchy, kosztują blisko 80 zł, dlatego póki co, zadowoliłam się okazyjnym nabytkiem naszej Ineczki. "Lottie Kawaii Karate", spędziła u mnie 2 upalne, wakacyjne miesiące w ramach rezydencji lalkowej ;-) Była nie uciążliwą, torebkową towarzyszką moich spacerów i domowych inscenizacji.


Czy można się dziwić, że wpadła w oko chłopakowi z włoskiej komiksowo-filmowej serii "W.I.T.C.H", inspirowanej mangą?


Temu ważnemu dla mnie projektowi - (w końcu, w dużej mierze zainspirował mą artystyczną duszę do wyboru estetyki dla cyklu ilustracji, jakie wykonałam do przedwojennych bajek) - poświęcę niebawem 3 posty. Matt, to jedyny chłopak wśród piątki niezwykłych dziewczyn, który doczekał się własnej lalki. Dla porządku dodam, że w serii jest ukochanym głównej bohaterki, nieśmiałej, rudowłosej Will.

A teraz czas na autorskie, Kidowe Fotostory ;-)

Lottie przyjechała na wakacje do przyjaciół swoich rodziców, z małego miasteczka na północy Europy. Chciała poznać malownicze przestrzenie w woj. mazowieckim i nacieszyć się słońcem równin środka Polski. Jej opiekunem i przewodnikiem został syn owych przyjaciół, nieco starszy od Lottie - Mateusz. Jako miłośnik przyrody (zamierza zostać zoologiem) pokazał jej piękno polskiej natury.






O wszystkim opowiadał ze znawstwem tematu i uczuciem. Dziewczę patrzyło na niego z coraz większym zachwytem. Hmmm... Coś się zadziało pomiędzy tą parą, choć oboje nie byli tego jeszcze świadomi...




Matt uznał, że nie może ograniczać się tylko do oprowadzania młodszej koleżanki po ostatnich rubieżach, przebiegających pomiędzy nieubłaganie rozrastającymi się osiedlami bezwzględnych developerów. Postanowił zabrać ją do stolicy i zaprosić do kawiarni - takiej, wiecie, dla osób DOROSŁYCH! ;-)


A, że pracował tam jego starszy kuzyn, nikt chłopaka nie poprosił o pokazanie dowodu osobistego... 



Funduszy z amatorskiego handlu na Allegro, starczyło mu tylko na sok, filiżankę capuccino i sernik z pianką. Ale Lottie i tak była zachwycona! :-)


Przypadkowo, koło kawiarni w starszej części Śródmieścia, przechodziła Will. Długo przyglądała się tej scenie:



Los chciał, że na ten dzień, pożyczyła aparat fotograficzny od Taranee (kto zna komiksy lub serial, kojarzy postacie i wątki ;-))
"Chętnie posłucham, co masz na swoje usprawiedliwienie", pomyślała wciskając z namysłem spust migawki...


Ciągu dalszego nie będzie, bo kilka dni później, Lottie wróciła do "Szydełeczkowa" :-D
Na szczęście?...