sobota, 9 września 2017

Lalki w Galerii Figur Stalowych. Część 1/Dolls in the Gallery of Steel Figures. Part 1


Tylko dzięki Ince, dowiedziałam się o tym jedynym w swoim rodzaju wydarzeniu kulturalnym… A, że z kulturą, jestem z racji pracy bardzo blisko, moja nieświadomość w temacie oznacza tylko jedno – organizatorzy fatalnie rozreklamowali imprezę…


Galeria Figur Stalowych, która w dniach 5 lipca – 8 września b.r. rozgościła się w kontrowersyjnym Pałacu Kultury i Nauki, miała światową premierę właśnie w Warszawie. Ukazała ponad 80 rzeźb, inspirowanych pop kulturą: bohaterami filmów, komiksów i bajek, ale także światowymi hitami motoryzacji. Motory odwzorowano w skali 1:1. Bardzo cennym pomysłem organizatorów było to, że do pojazdów można było wchodzić i fotografować siebie - lub lalki ;-) - do woli. Kogo zabrałam w czwartkowy, urlopowy szary dzień, na ten ekscytujący pokaz? Oto pierwsza modelka, mój OOAK, o urodzie równie dyskusyjnej jak sam PKiN ;-) Robiąc tę lalkę, marzyłam by znalazła kiedyś adekwatne otoczenie do sesji fotograficznej… 








Miałyśmy szczęście, bo przyszłyśmy na wystawę, kiedy jeszcze prawie nie było ludzi. Ale nawet później, nasze artystyczne wyczyny z lalkami, wzbudziły jakiś rodzaj zrozumienia mimowolnych obserwatorów. Ostatecznie, czy w takim miejscu, coś może jeszcze dziwić???   





Obowiązkowy zestaw mebli do mojego salonu! Taboret z Obcym, jak widać - zauroczył nie tylko mnie ;-)  




niedziela, 3 września 2017

Batiuszka/Batiushka


Lalka w czerni na czarne myśli? No, może to jest jakieś rozwiązanie?... ;-)
Ostatecznie od wielu dni wędrowała ze mną w mej ulubionej, przepaścistej torebce, którą otrzymałam na tegoroczne urodziny, przycupnięta gdzieś z boku, pomiędzy aparatem, książką, a kluczami, czekając na stosowny moment. Nastąpił on w czwartek, kiedy raz – wykwitło cudowne, jednodniowe lato, dwa: sprężyłam się z pracą i Szef na zastępstwie, miłosiernie wypuścił mnie przed czasem. Darowane 2,5 godz. podziałały na me zmysły wprost ekstatycznie! :-D Zanim udałam się po zakupy dla Babci, postanowiłam odwiedzić Łazienki. Delektowałam się każdą chwilą, czego nie zepsuli mi nawet dwaj brązowi panowie o zachłannych spojrzeniach – po prostu wybrałam inną, mniej zadrzewioną alejkę, aby dotrzeć do terenów Starej Oranżerii. Nie powiem, niesmacznie mi się zrobiło na myśl, że rejteruję w macierzystym mieście, ale po co głupio ryzykować, gdy ma się alternatywę? Ileż lat, nie byłam w tym miejscu? Zapach i kolory lata, sprawiły, że po raz pierwszy od wielu dni, udało mi się ugłaskać zmęczoną duszę.    




Łazienki w upalny dzień, spodobały się bardzo memu batiuszce.




Czyżby Stara Oranżeria przywiodła mu na myśl grecki monaster?



Jedno jest pewne: zobaczyć minę Pana w strażniczej budce, gdy fotografowałam lalkę – BEZCENNE J  





Prawosławni duchowni dzielą się na „kler biały”, czyli kapłanów żonatych i „kler czarny”, wywodzący się spośród mnichów. Kandydaci na stanowisko duchowne, jeszcze przed święceniami, muszą zdecydować, do której grupy chcą należeć, ponieważ zgodnie ze ściśle przestrzeganą regułą, po przyjęciu święceń kapłańskich wyższego stopnia można pożegnać się z planami wstąpienia w związek małżeński. Co ciekawe, jeśli żona duchownego umiera, nie może on wstąpić w związek ponownie. Uwaga: panie. Prawosławni uznają przyjmowanie święceń pierwszego stopnia wyższych święceń kapłańskich – diakonatu – dla kobiet. Obawiam się jednak, że nie istnieje lalka diakonisa ;-) Tak samo jak w katolicyzmie, kler prawosławny tworzą diakoni, prezbiterzy i biskupi. Biskup, najwyższy stopień w hierarchii duchownej, musi być mnichem. Przełożeni największych monasterów, to archimandryci.
To by było na tyle w kwestii rodowodu mego mnicha. 



Prezentowany dziś Batiuszka (ojczulek), jest jedną z oryginalniejszych lalek w mojej kolekcji. Nabyłam go w czasach, gdy jeszcze robiłam częste zakupy na Allegro, za… około 10 zł. Fakt, nie jest doskonały. Jego szata, pomijając nakrycie głowy (kłobuk), ciut wyblakła, ale co tam – widocznie aktywnie pełnił swoją posługę ;-)




Zainteresowanych zapraszam na drugiego bloga, do niesamowitego Parku Pamięci i na spotkanie z fascynującą wycinankarką: simran2pl.blogspot.com





Wysokość: 20 cm
Tworzywo: tkanina; korpus oraz nogi wypełnione trocinami
Sygnatura: brak
Data produkcji: nieznana
Kraj produkcji: prawdopodobnie Grecja
Height: 20 cm
Material: fabric; body and legs filled with sawdust
Signature: none
Date of manufacture: unknown
Country of origin: probably Greece

wtorek, 29 sierpnia 2017

Sunshine Family – Part 1


W południe usłyszałam krzyk żurawi, ale nie mogłam ich wypatrzyć na wreszcie szafirowym niebie… A więc jesień… Dziwnie mi z tą myślą, skoro lata praktycznie nie było.  Na cud zakrawa fakt, że dojrzały się u mnie jakieś pomidory…





Po raz pierwszy wracałam wieczorem ogrzewanym autobusem. Co oznacza, że końcówka sierpnia jest w tym roku naprawdę bardzo zimna…



W roku 1974, Barbie cieszyła się w miarę nowym moldem Steffie, który stał się bodaj jedynym ponadczasowym, wykorzystywanym po dziś dzień. Była zdecydowanie piękna, elegancka i nowoczesna. Co ciekawe, Mattel w tym samym czasie, zdecydował się na odważny krok i wypuścił na rynek specyficzną serię, które zaprzeczała wymienionym cechom ówczesnej Barbie. Czy był to uśmiech w kierunku nonkonformistycznych „dzieci kwiatów”? Prawdopodobnie tak. Pełna, biała rodzina: mama, tata, babcia, dziadek oraz dwoje dzieci, miała do towarzystwa swój czarnoskóry odpowiednik – sympatyczną rodzinę sąsiadów, opartą na tym samym schemacie.




Ciałka dużych lalek, oraz niemowlęcia, wypuszczono na rynek rok wcześniej. Żeńskie ciałko, wykorzystano m. in. w roku 1977, do kultowej serii Big Jim (1972 – 1986) czerpiącej inspiracje z produkcji filmowych. Można rzec, że były to lalki celebryckie, odwzorowujące postaci z filmów o Winnetou, czy nawiązujące do motywów Agenta 007. Ale to tylko dygresja…



Jaka idea stała za „Sunshine Family”? Z pewnością był to uśmiech w kierunku klienta niestandardowego. Lalki miały ogólną estetykę Liddle Kiddles, sięgającą połowy lat ’60 XX wieku. Rodzina wykreowana przez Mattel, realizowała skromny model życia, oparty na pracy własnych rąk: hodowli zwierząt i rękodziele. W dzisiejszym odcinku przedstawię bliżej tylko pocieszne latorośle: dziewczynkę, mierzącą 11,5 cm z artykułowanymi kolanami, oraz bobasa bez wyodrębnionych stawów, a jedynie z ruchomą główką, który liczy 7 cm. 


 Wszystkie lalki z serii, mają wprawione akrylowe oczy i rootowane włosy. Warto nadmienić, że niemowlęce ciałko, wykorzystywano od 1973 r. praktycznie po czasy współczesne – np. w przypadku dzidziusia dołączonego do „Peruvian Barbie” z 1999r. odkryjemy ten sam korpus, choć zwieńczony już małą, realistyczną główką…    



Produkcji Sunshine Family, zaprzestano w 1978r.
Powyższe lalki gromadziłam na przeciągu 7. lat za pośrednictwem polskiego Allegro, które dziś, stało się do bólu niefunkcjonalne. Tylko rzadki nadmiar czasu i prywatna desperacja sprawiają, że w porywach, jeszcze tam zaglądam…