sobota, 27 stycznia 2018

IX Zjazd Członków Polskiego Forum Kolekcjonerów Lalek "Doll Plaza". Część 2


Dziś, zgodnie z obietnicą, przedstawiam Wam, te lalki, które podczas ostatniego Ogólnopolskiego Zjazdu Kolekcjonerów, urzekły mnie stopniu szczególnym. Wśród nich były i zarówno dobrze mi znane Momoko, 



czy zniewalająca swym oryginalnym retro - urokiem: Peteena Poodle, pokazująca do czego była kiedyś zdolna firma Hasbro ;-)


- wybaczcie słabą jakość niektórych zdjęć, (za oknem padał deszcz, więc światło nie pomagało), a nie było po prostu czasu na powtórki: tyle trzeba było obejrzeć, we wszystkim wziąc udział, choćby powierzchownie, tyle rozmów odbyć...


Były też lalki,które ujrzałam po raz pierwszy i mam nadzieję, że Właścicielka pomoże mi je opisać ;-)








Oczywiście zniewalające żywice! 
Nie trudno zgadnąć, które szczególnie trafiły w moją estetykę ;-)







Nie mogło zabraknąć też lalek Fashion Royalty:



Lalka - cyborg? Spójrzcie tylko na jej rękę...


(ma nawet części zamienne)


...i nogi



A czym się zakończyło postanowienie, że z tego Zjazdu nie przywiozę do domu ABSOLUTNIE ŻADNEJ LALKI w konfrontacji z "pchlim targiem" organizowanym tradycyjnie już w ramach tej imprezy? 







O tym przeczytacie w następnym odcinku ;-) 

Zainteresowanych sztuką sakralną w nietypowym wykonaniu, ale i nie tylko - zapraszam na drugiego bloga do "Wywiadu z Artystą": simran2pl.blogspot.com
http://simran2pl.blogspot.com/2018/01/daniel-ratz-madonny-bursztynem-malowane.html


sobota, 20 stycznia 2018

Frida Kahlo "Me and my doll" (1937). Poznań 2018


Dziś chwilowa odskocznia od wspomnień ze Zjazdu Kolekcjonerów Lalek na rzecz innego wydarzenia, w którym wzięłam udział... wczoraj.




Wystawa, która zostanie zapamiętana m.in. z tego, że od początku nie było na nią biletów ;-). A jednak... w ciągu 4 miesięcy odwiedziło ją 100 tys. osób. To prawie 2 x tyle, ile liczy miasto, w którym mieszkam. Miałam dwa podejścia. Prywatnie nie udało się. Zawiódł sromotnie czynnik ludzki, choć bilety cudem zostały zakupione na godz. 18, na 27 XII, po zwolnieniu się rezerwacji internetowej. Godzinę odjazdu mieliśmy zaplanować wspólnie. Sama forma zakładała działanie mnogie. Koleżanka zadzwoniła jednak wieczorem i oznajmiła, że: "Na pewno nie spodoba ci się godzina, ale wyruszamy o 6". Znajomi chcieli przez 8 godz. zwiedzać miasto ;-S. Ich prawo, choć szkoda, że wcześniej o tym nie wiedziałam. A właśnie moje wyczerpanie młynem zawodowym pod koniec roku i świąteczny czas, który od paru lat należy do bardzo trudnych, dały mi w kość - podziękowałam. Wystawa miała być przyjemnością, a nie maratonem turystycznym. Oprócz woli negocjacji, zabrakło empatii, ale ja się nie poddałam. :-) O wszystkim opowiedziałam Koleżance z pracy. I kiedy tuż po nowym roku nie było ani jednego biletu, dzięki dobrej woli -  weszłam "na redakcję" 2 dni przed końcem. 5,5 godziny w jedną stronę (autobus, tramwaj, BlaBlaCar). Prawie 6 w drugą (opóźniony pociąg, bez miejsc siedzących, SKM, 2,5 kilometra na piechotę przez rozmiękły śnieg). Łącznie blisko 12 godz. w podróży. 3 godz. zwiedzania. 
Ale warto było! 
Głównie ze względu na wątek polski - rewelacyjne fotografie Bernice Kolko, ur. w Grajewie, przyjaciółki Fridy, która pod koniec życia Artystki, była tak z nią zżyta, że mogła fotografować malarkę także w łóżku,


oraz przejmujące obrazy i litografie Fanny Rabel (ur. w Lublinie), uczennicy Fridy, która dość szybko wykształciła własny styl i stała się rozpoznawalną malarką.  


Obrazy z kolekcji Jacquesa i Natashy Gelman z Meksyku, gościły w poznańskim Centrum Kultury Zamek od 28 IX 2017 do 21 I 2018. Choć teoretycznie jest jeszcze jeden dzień na ogląd tej rewelacyjnej, wielowątkowej wystawy zatytułowanej "Frida Kahlo i Diego Rivera. Polski Kontekst." - celowo piszę o wydarzeniu w czasie przeszłym. No, chyba, że ktoś zakupił bilety dużo wcześniej, albo ma dobre znajomości ;-)
Obraz "Me and my doll", został namalowany w 1937r. W trakcie pracy nad nim, Frida straciła troje nienarodzonych dzieci. Wypadek komunikacyjny, który sprawił, że nigdy nie mogła cieszyć się macierzyństwem, na zawsze wpisał się w jej malarstwo. Spowodował, że po dziś dzień, jest ono jednym z najbardziej osobistych zobrazowań przeżyć jednostki.
Nie każdy wie, że Frida zbierała też lalki...



Na prezentowanym obrazie uderza mnie dystans i kontrast. Posągowa, smutna kobieta z papierosem w dłoni i naga lalka - przedmiot. Sytuacja nieoczywista, nierozwikłana zagadka.
Motyw lalek, znalazłam też na obrazie Diego Rivery "Sunflowers" z 1943r. I tutaj same zagadki. O czym myśli chłopiec? Czy dziewczynka celowo zepsuła lalkę?


Prezentację wszystkich wystaw, jakie weszły w skład czteromiesięcznej ekspozycji na Zamku, łącznie z wystawą dzieł samej Fridy, będę uskuteczniała stopniowo na blogu: ODKRYTE, UPOLOWANE, WYCZAROWANE. Była to jedna z ciekawszych wystaw czasowych, jakie widziałam kiedykolwiek, a uwierzecie, że sporo tego było ;-). Mogę zrozumieć tych, którzy nastawiali się tylko na ogląd dzieł Fridy Kahlo, że czuli się zawiedzeni ilością. Ja jestem w pełni usatysfakcjonowana, gdyż zobaczyłam 2 z moich ulubionych obrazów i 1, o którym nie wiedziałam. Ponadto jak się dowiedziałam, nie tylko dla mnie, znacznie ciekawszy okazał się wątek polski ;-)




Frida Kahlo. "Kolaż z dwiema muchami". ("Collage with Two Files") 1953. 
Kolaż i akwarela na tekturze. 

PS. Wybaczcie to szaleństwo z czcionką, ale technika dziś wymknęła mi się spod kontroli. 



niedziela, 14 stycznia 2018

IX Zjazd Członków Polskiego Forum Kolekcjonerów Lalek "Doll Plaza"


Dziś proponuję Wam kolejny post z morza zaległych wpisów. A, że dotyczy wyjątkowego wydarzenia obfitujęcego w iście muzealny wysyp wszelkich możliwych lalek, jakie moje oczy widziały, nie widziały, a niektórych nawet mózg nie dałby rady wyśnić, post podzieliłam na odcinki. Obiecuję mało gadać i dużo pokazać. A o czym konkretnie mowa? 14 X 2017r. , miałam przyjemność być na IX (a 4. w moim życiu) ogólnopolskim Zjeździe Kolekcjonerów Lalek. Jak co roku zmotywowała mnie Shi (dziękuję Ci, Kochana) i tak znowu bawiłam się doskonale, zostawiając za sobą aktualne wtedy trudne sprawy, a ich miejsce wypełniając bodźcami, które nakręciły mnie pozytywnie na najbliższy miesiąc i zachęciły do kilku owocnych sesji fotograficznych w godzinach wolnych od pracy. Ich wyniki pokażę Wam niebawem :-)
I tak, jak co roku Zjazd odbył się pod logo Doll Plazy, której kiedyś byłam członkiem. Niespodzianką okazała się dla mnie ilość Osób (ale 80 % nowych twarzy; a zatem błoga anonimowość, podziałały kojąco). Co mogę powiedzieć? Rewelacyjna lokalizacja, radosny rozmach, trochę starych, trochę nowych schematów programowych, krótko mówiąc: to był chyba najbardziej udany Zjazd w jakim uczestniczyłam. I WRESZCIE mimo mód na taki, czy inny rodzaj, firmę, tworzywo, gabaryt - Uczestnicy przynieśli naprawdę wszystko, co tylko z lalką jest kojarzone ;-). Co dla mnie szczególnie ważne, wróciły Barbie, były też różne vintage. Cudowny przekrój prez style i epoki...






















A w następnym odcinku, to czego mózg nie mógł pomieścić ;-)

CUDA bezwzględne!!!



Zapraszam też na drugiego bloga: