Gdy ujrzałam ją po raz pierwszy u mojej ówczesnej przyjaciółki, z którą dzieliłam przez lata lalkową pasję - niemal się rozpłakałam. "A cóż to za karykaturalny potworek?!" - wykrzyknęłam.
Laleczek Kelly/Shelly miałam wtedy raptem kilka, ale były dla mnie prawdziwym majstersztykiem. Więcej posiadałam maluchów z Heart Family, lecz postarzenie tych prawie niemowlaków, uważałam za udaną reformę wizerunku. Drobne ciałka, buźki kilkulatek, realistyczne oczy o żywym spojrzeniu - krótko mówiąc: perfekcja!
Tymczasem to coś, wyższe o centymetr od Kelly, nienaturalnie chude, z wielkim łbem w kształcie cytryny i kreskówkowymi, tępymi oczami, wzbudziło najpierw moją wściekłość, a następnie litość. Później zaś, zaczęłam analizować, jakie licho podkusiło amerykańskiego producenta, do wypuszczenia w świat takiej pomyłki "natury". W 2002r. na rynek weszły My Scene, jako alternatywa dla klasycznej Barbie i konkurencja dla MGA z ich Bratz. I jeśli właśnie ze wspomnianą Scenką, zestawimy te karykaturalne twory, nagle odnajdziemy sens ich kontrowersyjnego istnienia (zerknijcie na pierwszy wpis z tego miesiąca).
Lemonhead (kpiąca nazwa nadana przez Kolekcjonerów), narodziły się rok później, czyli w 2003, i przypuściły zmasowany szturm na rynek (wyszło ok.30 sztuk), taką inwazją (pewnie miała być promocja ;-)) zrażając do siebie nabywców, skutkiem czego Mattel, już w kolejnym roku, wrócił do tradycyjnych Kelly. Bez wątpienia, najciekawsze w tym wszystkim było zdublowanie 2. serii, które wyszły jednocześnie jako normatywne Kelly i ich groteskowe odpowiedniki z cytrynowymi głowami. Było to w pełni adekwatne do równoległych, dorosłych projektów Mattela - Barbie i My Scene i gdyby amerykański producent dalej ciągnął taką politykę, reklamując "cytryny", jako uzupełnienie do Scenek, mógłby nawet zyskać, poszerzywszy swoją ofertę...
Poniżej rudowłosa Kerstie, właśnie z takiej podwójnej serii ("Sun Fun") i Keeya z dwupaku "Sweetsville".
Z rudziną miałam trochę smutną, trochę śmieszną sytuację. Kupiłam ją za minimalną cenę na Allegro (nikt jej nie chciał, nikt nie licytował, choć ma wszystkie akcesoria), już w czasie gdy Mama była bardzo chora. Wpakowałam ją mechanicznie do jednego z wielu pudełek i na tym moje zainteresowanie nabytkiem się zakończyło. Dopiero w styczniu tego roku, gdy zagospodarowywałam wielki mebel i po raz pierwszy od czterech lat, przejrzałam gruntownie wszystkie pudła z lalkami, odkryłam to plażowe dziewczątko. Do tamtego momentu jej obecność w mojej kolekcji, nie była dla mnie oczywista. Nie raz zastanawiałam się, czy ja mam tę lalkę, czy jej zakup tylko mi się przyśnił... ;-). Jak widać jest.
Czekała pod wierzchem na upalne lato i plażową sesję. Robiąc te wakacyjne fotki, nie przypuszczałam, że tak szybko temperatura spadnie o 30 stopni i wraz ze skąpo ubranymi laleczkami, wskoczę w późnojesienną aurę. Brrrr.
PS. Sprzedam Courtney Fashion Party z 2000r. (niestety bez ciuszka) Nie licząc skróconych włosów, na zdjęciu nie widać, ale sięgają jej teraz pomiędzy pasem, a pośladkami (dla których kiedyś kupiłam ten podwójny egzemplarz), jest praktycznie w idealnym stanie. Miała też stać się dawczynią ciałka, bo mojej zafarbowała noga, ale okazało się, że lata ekspozycji na półce, znacznie przyciemniły karnację pierwszej panienki. Więc może ktoś z Was, chce za 35 zł + przesyłka, taki dość rzadki nabytek do kolekcji?
Wysokość: 12 cm.
Tworzywo: guma, plastik.
Cechy szczególne: kontrowersyjny projekt Mattela.
Sygnatura: Mattel INC.
Data produkcji: 2003
Height: 12 cm.
Material: rubber, plastic.
Special features: Mattel controversial project.
Signature: Mattel INC.
Date of production: 2003