wtorek, 21 marca 2017

Jedyne takie na świecie! Autorskie lalki z Kurpi. OOAK pełną gębą!


Minione dwa tygodnie, upłynęły mi jak we śnie, a ich intensywnością, mogłabym obdarzyć dobre dwa miesiące. Jeśli nie więcej. Chciałam się sprawdzić na głębokiej wodzie, więc los dał okazję. Bywało, że w ciągu tych niewyobrażalnie pojemnych dni, miałam wątpliwości, gdzie jest chodnik, a gdzie niebo ;-) Przyjaciółka uświadomiła mnie życzliwie: "Rano, gdy wychodziłam do pracy, chodnik był na dole, a niebo rozciągało się na górze. Przypuszczam, że do wieczora nic się nie zmieniło". Ufff... Ogarnęłam, dwie osiedlowe awarie internetu, wyluzowałam, przeorganizowałam się i zaczęłam sypiać trochę dłużej niż 4 godziny na dobę. Sprzątając (w ramach odpoczynku od pracy) nieprzyzwoicie zapuszczone mieszkanie, mogłam też wreszcie rzucić zmęczonym okiem na lalki. Maleńkie Lemonhead'ki nadal leżały w uchylonej reklamówce na podłodze, tak jak je położyłam po spotkaniu u Zuri. Szczęście, że nie odkrył ich kocur. Choć prawie wszyscy z utęsknieniem, czekają na wiosnę, dla mnie marzec, to od dobrych paru lat fatalny czas. Rocznice śmierci i świąt prywatnych, których też już nie celebruję, bo organizatorzy albo zmarli, albo odeszli w milczeniu z mojego życia, tylko zachęcają do ucieczki w pracę. Wbrew pozorom są i dobre strony tego zjawiska: poznaję nowych fantastycznych ludzi; umacniam kontakty z poznanymi wcześniej. Ci, którzy zaglądają czasem na mojego drugiego bloga: "ODKRYTE, UPOLOWANE, WYCZAROWANE", kojarzą pewnie wyjątkowego rzeźbiarza i rekonstruktora dawnych instrumentów ludowych - Pana Andrzeja Staśkiewicza. Zainspirowany moim blogiem "Dolls of the World", wyrzeźbił eksperymentalnie w drewnie, dwie niepowtarzalne lalki. To dopiero początek projektu!









Ja jestem zachwycona. Większa lalka ma nawet artykułowane nadgarstki!!! Strój jest dziełem pani, zajmującej się krawiectwem. Obaj faceci z drewna wchodzą w skład wystawy rzeźby ludowej i dawnych instrumentów, prezentowanych w Galerii Rondo w warszawskiej Cepelii, przy ul. Marszałkowskiej 99/101. Ekspozycja jest czynna do końca marca br. Relacja z imprezy na drugim blogu - niebawem.



Tymczasem zapraszam do podziwiania misternie wykonanych wycinanek i kwiatów z papieru, których Autorką jest Elżbieta Kasznia:   simran2pl.blogspot.com

Zapraszam też TUTAJ:  simran4.blogspot.com 

poniedziałek, 6 marca 2017

Tajna 12. Lalkowe spotkanie w stolicy


Zanim wchłonął mnie i zassał wir obowiązków w nowym dziale, gdzie póki co, poruszam się jak noworodek we mgle, miałam możliwość naładowania akumulatorów w iście czarodziejskim miejscu... Tym razem spotkanie u Zurineczki nie było (jak to się zazwyczaj działo) kameralne. Karolina obliczyła, że rotacyjnie, baśniową przestrzeń nawiedziło aż 12 Osób, nie tylko z mazowieckiego! Przyznam, że trochę się zapętliłam w takim tłoku, ale cieszę się ogromnie, mogąc poznać tyle Dusz lalkolubnych! Oprócz stałych bywalczyń, odkryłam też i nowe, z którymi fantastycznie było dzielić się swoimi spostrzeżeniami oraz wrażliwością. Były również nowe lalki - niektóre ujrzałam po raz pierwszy w życiu! Ilość wykrzykników użytych przeze mnie w jednym poście, świadczy o tym, że bawiłam się doskonale i po dziś dzień udziela mi się pozytywna energia tamtej ostatniej soboty lutego... Nie miałam niestety całościowej kontroli nad tym, która lalka stanowiła czyją własność. Panie i panowie zintegrowali się natychmiast, nie pomni na różnice pochodzenia, gabaryty i tworzywo, z którego zostali wykonani. Zatem arystokratyczne żywice siedziały zgodnie obok skromnych szmacianek. Czasem sobie myślę, że ludzie mogliby się uczyć od lalek ;-) Świat byłby wtedy dużo lepszy.









Moja FR - ka Kyori, usiłowała rozkochać w sobie OOAK-a Kasi Zbieraczki. Prawda, że pięknie przerobiła chłopa i namalowała mu śliczny tatuaż?



Niestety on, wybrał pulchną czekoladkę Inki o modnej fryzurze (tegoroczny wypust Fashionistas Curvy), więc Kyori pozostała niepocieszona....




Także moja druga RF-ka, Erin z 2009r. choć "nu face", nie zaznała szczęścia w miłości. Nowa twarz męskich Fashionistas, okazał się bardzo powściągliwy w wyrażaniu uczuć.



Nie zdobyła go też Avon Splendor Rose (2010r.) Choć robiła do niego sarnie oczy, pozostał sztywny i nieprzystępny. Nie ośmieliły go nawet egzotyczne zarośla. Nic nie zaiskrzyło pomiędzy nimi. Widać, moje dziewczyny odziedziczyły po mnie brak fajerwerków w miłości ;-D.



Tyle dobrego, że ASRa, zostaje jednak w mojej kolekcji. Oczywiście, Karolino, pamiętam naszą rozmowę...
Tuż przed wyjściem do Zuri, zgarnęłam dodatkowo do torby, komiksowe Lemonheads. Te 11-centymetrowe laleczki o dyskusyjnej urodzie, bardzo pragnęły, by ktoś powiedział im: "jesteście piękne". I usłyszały całkiem sporo komplementów!


Podobały się także moje folk vintage i mini Disney, dopchane na zasadzie puzzli do pudełka (z lewej str. fotografii):


A ja już tęsknię za kolejnym takim spotkaniem i chociaż jednym wolnym dniem, by móc pozaglądać na Wasze blogi. Ściskam ciepło!!!!
   



Zapraszam też TUTAJ, do przeczytania wywiadu z wybitną Artystką:   simran2pl.blogspot.com