piątek, 26 grudnia 2014

Lalki zaprojektowane na Święta/Dolls designed for Christmas.



Po czarnych choinkach i wiosennych kwiatkach - zmiana klimatu tak za oknem, jak i u mnie na blogach ;-)
Dziś temat w duchu konwencji, obcej mi od pewnego czasu, ale skądinąd bardzo efektownej stylistycznie. Mowa o lalkach, które Mattel rokrocznie od 1988r. projektuje na zimowe święta.


W tytule mają zawsze magiczne słowo "holiday", które dla Amerykanów znaczy coś nieco innego niż dla Polaków. I powiem szczerze, że sposób świętowania na tym odległym geograficznie, ale nie tak dalekim kulturowo kontynencie, dużo silniej do mnie trafia, dzięki swej lekkości przeżycia, przypominającej wirujący płatek śniegu i mieniące się kolorowo światełka choinkowe. Jeśli jakieś święta nazwałabym naprawdę wesołymi, to są nimi święta amerykańskie, bez względu na to, czy u podłoża idei, leżą inspiracje religijne, czy też patriotyczne. Radość jest szczera, duma nie przerysowana, przywiązanie do rodziny naturalne, a co najważniejsze - wszystkiemu towarzyszy zdrowy luz i brak nachalności w zachowaniu.
Teraz trochę historii ;-)
Pierwsza Barbie wydana na katolickie Boże Narodzenie, miała czerwoną, obfitą sukienkę: druga, z 1989r. - białą. Obie blondynki, na moldzie Super Star. W 1990r. pojawia się równolegle, pierwsza Barbie w wersji African American, czyli ciemnoskóra. Tu mam niedoprecyzowane informacje, bowiem jedną i drugą, wiedziałam w internecie, tak w czerwonej sukni, jak i w ciemno różowej. Nie wiem, czy to kwestia fotografii, czy może rzeczywiście lalki wyszły w dwóch wariantach stroju.
Wszystkie lalki w dziejach tego zamysłu, bez względu na zmiany w moldach i ciałkach, charakteryzują się rozmachem wykonania, a każda ich kreacja przypomina balową. Oczywiście i białe i ciemne panny mają to samo ubranko i dodatki, jak każe poprawność polityczna ;-) Identyczne są też makijaże jasnych i brązowych dziewczyn. Kolory dominujące to czerwień, ciemna zieleń, biel, złoto i srebro, ale zdarzały się też lalki w kreacjach różowych, czy granatowych.
Poniżej prezentuję Happy Holidays Barbie z 1991r. w aksamitnej sukni z cekinami jak choinkowe bombki.






W 1995r. stanęły przed Gwiazdką na sklepowych półkach, lalki w strojach, zahaczających o kicz, bardziej kojarzących się z papierem do pakowania prezentów, niż z eleganckim, świątecznym balem. Ale pewnie o to chodziło autorowi ;-)





Kolejne 2 lata, to z mojego punktu widzenia też triumf kiczu. W 1997, Barbie wychodzi jednocześnie z blond i brązowymi włosami, nie licząc jej afroamerykańskiej "bliźniaczki".
Od 1998r. mold Super Star zajmuje mold "mackie", gdyż ten znamienity lakowy projektant, kreuje obie piękności dla Mattela - białą i czarną. Ta ostatnia też zyskuje inny mold: "Nichelle" - znany z etnicznej serii.
W 2000r. czarnoskóra świąteczna lalka ma już mold Asha, choć Nichelle, o ile pamiętam jeszcze się pojawia. Ten sam rok, daje kolekcjonerom lalki w dwóch kolorach sukien, jako dodatkowy wabik, żeby wydać więcej pieniędzy, jeśli ktoś pragnie mieć komplet ;-)
W 2006r. lalka African American, otrzymuje bodaj najpiękniejszy w dziejach Mattela mold: Goddes. Rok później, odwieczne ciałko T'n'T z obrotową talią i rękoma ugiętymi w łokciach, zastępuje ciało, które osobiście uwielbiam, bo jest wreszcie realistyczne - czyli "model muse".
Tu moja ukochana  Holiday Barbie - lalka ze wspomnianym moldem i ciałkiem z 2011r. Bardziej kojarzy się z indyjską aktorką niż Afroamerykanką, ale niech im tam będzie... ;-)









W 2013, ciemnoskóre lalki projektowane na święta, otrzymują zupełnie nowy mold. Na razie nie mam żadnego przedstawiciela tego gatunku ;-))


A tu już migawka z dzisiejszego wreszcie zimowego dnia!


I moje ocalone, póki co świerki :-)


Zainteresowanych zapraszam na drugiego bloga z rękodziełem: simran2pl.blogspot.com



poniedziałek, 22 grudnia 2014

Egzotyczna Pani Wiosna/Exotic Lady Spring



Też macie wrażenie, że to nie pierwszy dzień zimy, a wiosny? ;-)
Jeszcze nigdy nie doświadczyłam tak marcowej końcówki grudnia, dlatego pomyślałam, że odgrzebię sesję z prawdziwej wiosny 2009r. i uśmiechnę się tak do wspomnień, jak również do pogodnej aury, która odgrywa wyłącznie samą siebie ;-)
Mattelowski, 11 - centymetrowy drobiazg Keeya Pajama Fun z 2004, ma urodę kojarzącą się z Afganistanem (ciemno-brązowe włosy, ciemna cera i zielone oczy), zaś ubranko w oryginale tyleż brzydkie, co drażniące bardziej wrażliwych i wnikliwych. Rozumiem zamysł autorski, dopasowany do maskotki z pudełka - małego pingwina. Ale nie wszystko ma sens.


Ubieranie dziewuszki w czarne spodenki i białą koszulkę z żółtym trójkątem z przodu, dziecku może kojarzyć się z pingwinem, ale bardziej światłemu dorosłemu, przywiedzie na myśl niemiecki obóz koncentracyjny z jego oznaczeniami więźniów. Dla tych, co nie zajmują się historią, wyjaśniam: żółty trójkąt = Żyd. Doprawdy projektant mógłby mieć więcej wyczucia!
Ale wracam do teraźniejszości: moja mała Keeya cieszy się prawdziwą wiosną, a ja moimi wesołymi wspomnieniami tamtego słonecznego dnia, zatrzymanego w sercu i na fotografiach. Oto błogosławieństwo, (a może wprost przeciwnie?) naszych czasów. Umiemy uchwycić w skali 1:1 konkretny moment i możemy przyjrzeć mu się kilka, kilkadziesiąt lat później...



                                                                            

Nazajutrz...

                         
Wysokość: 11 cm.
Tworzywo: plastik, guma.
Sygnatura: Mattel inc.
Cechy szczególne: brak.
Data produkcji: 2004.
Kraj produkcji:

Height: 11 cm.
Material: plastic, rubber.
Signature: Mattel inc.
Special features: none.
Date of manufacture: 2004.
Country of production:

środa, 17 grudnia 2014

Pierwsza czarnoskóra dziewczynka Mattela i jej koleżanki/Mattel first African girl and her friends



Ostatnio wkurzałam się na konwencję i komercję, ale dziś będzie łagodnie, tematycznie, oraz zwięźle ;-)




Drobna, szczupła dziewczynka z rozchylonymi gapowato ustami, jaką ujrzałam w 1994r. nie mogła zrekompensować mi, zdrowo wyglądających, pulchnych maluchów z serii Heart Family. Była blada jak ktoś, kto mieszka na głębokiej północy i miała wyblakłe blond włosy tak gęste i długie, że żaden dzieciak, nie wyhodowałby w realnym życiu podobnego gąszczu! No i te puste, okrągłe oczy... Poza tym posiadała mało atrakcyjne dodatki: łóżeczko dla malca, zabawki + ciuszki na zmianę. Sprawy związane z bobasami nigdy mnie nie kręciły, więc uznałam, że szkoda kieszonkowego na taki zakup. Nie miałam pojęcia, że poprawny politycznie Mattel, od lat produkował ciemnoskóre wersje swoich Barbie oraz ich przyjaciół. Także mała Kelly, którą reklamowano na pudełku jako: "New baby sister of Barbie", miała już wtedy (1994r.), całkiem równolegle, swoją czekoladową bliźniaczkę. Wpadła w moje dłonie dopiero kilkanaście lat później...
Fotografię pożyczyłam z internetu ;-)


To, co ja z koleżanką nazywałyśmy "gapą" lub "małym przygłupem", Mama miłosiernie określała jako"zaskoczonego malucha". Cóż... Przygłup, czy zaskoczony - bez wątpienia ten mold, dużo lepiej prezentuje się w wersji ciemnej.  



A tutaj widzimy zupełnie inny mold - najpopularniejszy. Osobiście też mam do niego małe "ale". Reklamowy uśmiech jest sympatyczny, lecz jakiś taki mało naturalny.
Myślicie, że się czepiam?...



Performer Tamika z 2000r., ma włosy w postaci maleńkich dredów, sięgające pupy  i w oryginale - strój gimnastyczki. Długo myliłam ją z "Veterinarian". Ale moja ma bardzo charakterystyczną cechę: nogi zginane w kolanach, na mocnych zawiasach, oraz możliwość odginania ich do bioder.

Moim ulubionym moldem jest bez wątpienia ten: z pełnymi, zamkniętymi ustami i dużymi oczami.





Lecz nie mam pojęcia, z jakiej serii i którego roku pochodzi ta konkretna lalka. Strój, w jakim ją kupiłam, można nabyć oddzielnie i zwie się: "Varsity Fashions Clothes" (1996). Sprzedawany jest razem z ubrankiem dla dorosłej lalki.


Malowniczą scenografię wybudowałam na mojej nieodżałowanej działce... w czerwcu ;-)) 2009r. kiedy to wszystko, co najgorsze, czaiło się przede mną już o włos i gdy starałam się mocą mojego perfekcjonizmu, aby każdy kadr przypominał obraz. Nie tolerowałam żadnych spontanicznych akcji ;-). Dziś mam mniej sił, mniej ciekawy plener i dużo większe zapotrzebowanie na fotografie. Ilość wchłania jakość. Proza życia. Ale za to ładnych lalek posiadam więcej niż kiedyś :-).

Wysokość: 11 cm.
Tworzywo: plastik, guma.
Sygnatura: Mattel INC.

Height: 11 cm.
Material: plastic, rubber.
Signature: Mattel INC.

niedziela, 14 grudnia 2014

Antyświątecznie/The anti Christmas



Dobra muszę jakoś rozładować stres po dzisiejszej wystawie, którą miałam w legionowskim MOK - u na Targowej 65. Zainteresowanych zapraszam na drugiego bloga:
 simran2pl.blogspot.com
Tymczasem mam ochotę powalczyć artystycznie z konwencją i przeciwstawić się powszechnemu kiczowi, w jaki z roku na rok, coraz bardziej obrasta świąteczna estetyka. Zresztą od paru lat, nie jest to mój ulubiony okres w kalendarzu, może więc i stąd zawęziły mi się granice tolerancji na migające lampki, nadęte aniołki oraz plastikowe bomby, przypominające wytwory rodzimego rzemiosła w epoce "głuchej komuny".
Do tego dochodzą te wszystkie dzwoniące, piszczące, przesłodzone reklamy, wymuskane panie domu, zasiadające do uginających się stołów, gdy 90% osób żyje w odbiegających standardach; panowie o aparycji modeli, kolędy grane już miesiąc wcześniej, oderwane od sedna, infantylne aniołki, huczące Mikołaje, itp... No, po prostu komercyjna ohyda sprowadzona do poziomu karykatury!      
Mówię temu zdecydowane: Nie.

Tommy z zestawu Halloween Fun z 1998r.



- O, rany! Koty upolowały mi gryfa!



- Nie dałeś nam świątecznego przysmaku dla czworonogów.


A tu już moja smutna, chora Padlinka, jak zwykle stara się uczestniczyć w sesji:



Kapitan Sparrow (Mattel, 2011r.) zachwycił się taaaką choinką:







Catwoman Barbie z 2004, choć na moldzie GG z 1998 r, a więc bez fizycznego podobieństwa do Halle Berry, ma świetny strój i ciekawy malunek oczu.


Też wpadła na antyświąteczną imprezę i przede wszystkim, odebrać swoje maleństwo po kolacji.


A tutaj - najsłynniejsza bliźniaczka: Mary - Kate Olsen z serii So Little Time (Mattel, 2002r.); oczywiście w mojej stylizacji ;-)


I jeszcze to hasło: Wesołych Świąt! A co ma być wesołego w tyraniu przy kuchni, kolejno - obżarstwie i oglądaniu rok w rok tych samych filmów? Jeśli już, to zawsze wolałam: rodzinnych, zdrowych, spokojnych...