sobota, 29 marca 2014

Dzielne, dzikie kobiety. Gabrielle Amazon Princes. Wind Rider. Kida z Atlantydy/Brave, wild women. Gabrielle Amazon Princes. Wind Rider. Kida from Atlantis.



Coraz bardziej rozczarowana, a nawet zniesmaczona ludzkim gatunkiem (błe, pewnie nawet wampir by się zatruł!), jego zmiennością i wyrachowaniem, wracam do istot z natury pięknych, a z przeznaczenia - niosących radość. Cześć, lalunie! :-)
Ktoś kiedyś powiedział, że to koty są wyrachowane. Widać - nie znał ludzi, głupek jeden...

Coś być może u mnie się zmienia, choć jeszcze nie wiem, w jakim kierunku. Niewykluczone, że będę wreszcie miała więcej czasu na blogowanie. Nie chcę brzmieć, jak horoskop z taniego, ilustrowanego tygodnika, ale nadchodzący tydzień, prawdopodobnie sporo rozjaśni mi w głowie. Czy doznam oświecenia - nie wiem :-), lalki jednak mają szansę na więcej uwagi, a i nowe projekty krawieckie mogą się wykluć z wiosną. Oby.

Dziś przedstawiam panią Gabrielę z serialu: "Xena - wojownicza księżniczka" (1995 - 2001r., w sumie 6 serii, pisanych przez 9. scenarzystów). Przy okazji dla wypełnienia kadrów zaangażowałam też inne dzielne kobiety. I faceta, co by nikt mi braku równouprawnienia nie wytknął!





Samego serialu nie znam, niestety, gdyż leciał w TVP na jakiejś stacji poszatkowanej reklamami, a taka strata czasu i daremnego emocjonalnego zaangażowania w fabułę, przerywaną co i rusz mlaskaniem do sztucznego ketchupu, czy innej trucizny, to nie moja bajka. Więc odpuściłam sobie wtedy Xenę, mimo fajnych kostiumów, dynamicznej akcji, okraszonej efektownymi pokazami walki. Teraz żałuję, bo to dziś już klasyka fantasy...
Xena przypomina postać raczej z tej dekady. Niejednoznaczna moralnie, z ciemną przeszłością, choć aspirująca z serii na serię coraz bardziej do dobra. Bez wątpienia polubiłabym też odważną marzycielkę Gabrielę, graną przez Renee O'Connor. Gabi wybiera przygodę: porzuca dom, narzeczonego i rodzinę. Brawoooo! :-)




Lalkę stworzoną przez TOY BIZ w 1999r. na podobieństwo aktorki Renee O'Connor, kupiłam niedawno, nie kierując się sentymentem do serialu, który znałam tylko z opisów. Choć doceniłam jej charakterystyczną twarz, daleką od standardowych kanonów piękna - o zakupie zadecydował dopracowany "dziki" strój i dodatki.

(A tak przy okazji wygląda pudełko):









Ubranie mimo, że świetnie odwzorowane, szybko poraziło mnie tandetą wykonania.








Spódniczka po każdym dotknięciu nawet czubkiem palca, zostawiała na nim brązowe drobiny. Krótko mówiąc, jej wierzchnia warstwa ze sztucznego zamszu, wchodzi w błyskawiczną reakcję i rozpada się w oczach, bez użycia efektów specjalnych ;-) A to ci czary "made in China"...




Nie miałam aspiracji zostawiania tej lalki w stanie NRFB i całe szczęście. Jeszcze skusiłabym się i kupiła kiedyś do kompletu Xenę...
Sama Gabriela, chociaż łapie podobieństwo do aktorki, też ma mankamenty. Zgina nogi i trochę ręce, ale już w ramionach ma takie luzy, jakby bawiło się nią dziecko. Nie zaszkodziłoby też jej więcej punktów artykulacji, ze względu na postać, którą reprezentuje. Ale chyba nazbyt wsiąkłam w robotę Roberta Tonnera :-)





Jej strój, mimo murszejącej w extra tempie spódnicy nałożyłam mojej ukochanej Kidzie (Mattel, 2000, opisana jako "very hard to find", wydana jeden jedyny raz w rok premiery filmu Disneya), mimowolnej mej imienniczce, choć w istocie, zainspirowała mnie Kida z filmu s - f: "Salute of the Jugger"/"The blood of Heroes"  (1989r.). Swoją drogą, też bardzo dzielna, kobieca postać :-)






Chociaż twarze całkiem inne, bo Gabrielle ma kreować realizm, a disneyowska Kida reprezentuje styl komiksowy, obie panie wydają mi się bardzo charakterne, a co za tym idzie - tworzą fajną parę w kadrze.







I tak dokooptowałam do tej sesji, jeszcze jedną kobietę o nietuzinkowej urodzie: Wind Rider (Gold Label Native American, 2006r.). Mold Darii, dość kontrowersyjny i najmniej słodki z twarzy Mattela, subtelnieje przy poważnej Gabryśce:




Poniżej inne panie, których już nikt nie zapraszał na imprezę: Padlinka i jej adoptowane dziecko, zwane pieszczotliwie Recydywą :-) Widocznie uznały, że też są dzikie i dzielne...




Wysokość: 29 cm.
Tworzywo: plastik, guma.
Sygnatura tylko na tułowiu: TM&C1998, Studios USA, TOY BIZ, INC. CHINA
Znaki szczególne: lalka celebrytka wzorowana na aktorce Renee O'Connor.
Data produkcji: 1999.
Kraj produkcji: Chiny.

Height: 29 cm.
Material: plastic, rubber.
Signature only on the body: TM & C1998, Studios USA, TOY BIZ, INC. CHINA
Special features: celebrity doll modeled on actress Renee O'Connor.
Date of manufacture: 1999.
Country of production: China.


4 komentarze:

  1. Po pierwsze koty masz piękne :) ja mam trzy ;)
    po następne -
    kasy brak a zachciało mi się czegoś słodkiego, wiec na szybko chciałam
    upiec parę kruchych ciasteczek no i połowa blachy w/w po prostu zjarała się
    ale co tam jest jeszcze połowa druga, no więc jem je i czytam Twój wpis
    i proszę uwierz, że nie wszyscy ludzie są źli mogę to stwierdzić z racji wieku :)))
    są tylko ludzie i ludziska i koty górą ;-)
    Twoje wojowniczki bardzo podobają mi się, zwłaszcza Gabriela.
    Mam wrażenie że lalka jest fajniejsza bo aktorka wcielająca się w rolę
    jest taka podlotkowata jakby mało poważna /nie znam filmu i nie oglądałam go/
    Serdecznie pozdrawiam ,a spódniczkę uszyj nową i będzie ok :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też mam 3 koty, ale trzeci nazywa się Hołota i jest jeszcze gorszy niż większość ludzi :-))
    Na szczęście znam kilkoro cudownych ludzików, ale zakały jakoś ciągle stają na mej drodze. Chyba egzorcyzmy odczynię.

    Na ciasto miałam dzisiaj dziką ochotę, jak łaziłam po lesie. Ale nie chciało nigdzie rosnąć :-(
    ;-))))

    Spódniczkę, póki co, oskrobię z tego meszku - zostanie sama eko - skóra. Może będzie bardziej pasowała do wojowniczki?

    Serdeczne dzięki! Pozdrówka.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hołota. Padlinka. Recydywa. Gdyby moja Nędza jeszcze żyła, to polubiła kumpli z takimi imionami. No ale jej się zdechło, niestety.

    Patrzę sobie na buziak Gabrieli i z jednej strony oceniam na plus jej podobieństwo do postaci z serialu, ale nie mogę darować jej dziwnej miny bez wyrazu. Biedaczka patrzy się w przestrzeń tak, jakby żyła w innym świecie, albo patrzyła do wewnątrz. Niepokojące!

    Za to stojąca obok Indianka zapiera mi dech w piersi! Kochałam się w jej przesadzonym zdjęciu promocyjnym, kocham się i w produkcie finalnym, który wygląda ciut inaczej, ale wcale nie gorzej.

    No i Jack się na zdjęciach załapał - a tego pana mogę jeść łyżkami :)

    Tyle dobrego dla oczu, że aż się wizualnie zasłodziłam, co zbilansował średnio entuzjastyczny tekst notki. Wkoło naprawdę kręci się wielu pacanów i szkoda tylko, że zamiast schować się do jakiejś dziury w ziemi, męczą ludzi. Oby nam się trafiało w życiu jak najmniej takich paskudników.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaka szkoda Nędzy :-( Może warto przygarnąć z czasem jakieś Biedaka? Albo co szlachetniej - Zdechlaka ;-) skoro zwolniło się miejsce?

    Pożałowałam jednak, że nie kupiłam Xeny do towarzystwa. Poszła ostatnio na Allegro tanio jak barszcz...

    O, tak, Jacek potrafi wszędzie się wkręcić z rewelacyjnym skutkiem!

    OdpowiedzUsuń