sobota, 8 sierpnia 2015

Princess Zara and the Dressmakers of Zaboomga + mała wyprzedaż.


Korzystając z wolnego weekendu i faktu, że w te upały chyba tylko ja jedna odczuwam przypływ energii, chciałam Wam pokazać etniczną księżniczkę Zarę - jak znalazł na aurę ostatnich dni ;-).



W całym ogromie mojej kolekcji czarnoskórych lalek, prezentowana dziś postać, wyróżnia się pod każdym względem na tle projektów Mattela spod szyldu African American. Choć Zara posturą przypomina zwykłą Barbie nie będę jej porównywać. Słabsza jakość plastiku, drobne, schematyczne stopy wbite w jesienne, europejskie czółenka, to ewidentne mankamenty. Za to pod turbanem kryją się długie, mocne włosy. A grube bransolety na rękach są z drewna, żaden tam malowany plastik. Niewątpliwym atutem tej lalki, jest jej bardzo autentyczny, afrykański "look" - od realistycznego moldu, na ubiorze skończywszy. Choć, ktoś, kto zaprojektował efektowny w kolorycie i fasonie strój, chyba pomylił Afrykę z Arktyką. Bo żeby ubrać mieszkankę Czarnego Lądu w ... polar??? Najwyraźniej, artysta z Zaboomga zbyt długo przebywał w (polskim) słońcu ;-).




Z wyjątkiem tego kuriozum, Zara solo, bez wsparcia w sesji wymuskanych Nikki, czy koleżanek S.I.S., zasługuje na podziw. Jej ciepła, dojrzała uroda, to rzadkość wśród lalek nie tylko ciemnoskórych. Ot, taka wiecznie roześmiana ciocia, snująca pouczające opowieści o życiu i częstująca kuskusem. ;-)



Szacunek budzi też idea projektu. Oprócz dobroczynnego celu, na który przeznaczono część wpływów ze sprzedaży tej lalki,


Zara ma inspirować dziewczynki, ale nie tak jak Barbie tylko do bycia piękną i modną, lecz do odkrywania siebie poprzez podróże. W pudełku znalazłam film dvd, którego wciąż jeszcze nie obejrzałam. Z opisu wynika, że opowiada o pokoleniach kobiet połączonych dziedzictwem rodziny i o równouprawnieniu.



Dodano też ten efektowny gadżet, czyli puzderko wypisz - wymaluj jak z India shopu.


W środku znajdowały się 2 rodzaje plastikowych koralików, przeznaczonych do samodzielnego zrobienia osobistej ozdoby. Lalkę kupiłam 5 lat temu za pośrednictwem Allegro. Ktoś, chyba jedna osoba, wystawił na aukcję parę egzemplarzy. Zara w kilku wariantach stroju i wcieleniach społecznych, narodziła się w 2007 r. Nic mi nie wiadomo o kontynuacji projektu. Na pewno, pojawiła się też jako motyw wiodący m.in. na serii akcesoriów szkolnych.
Co jeszcze powinnam dodać? W pudełku znajduje się również specjalna karta z kodem dla właścicielki. Po zalogowaniu na podanej stronie, użytkowniczka otrzymuje dostęp do internetowej społeczności Zary i może prowadzić korespondencję z dziećmi z różnych krajów. Oto jak stara kultura, łączy się z nowoczesną technologią w pouczający i kreatywny sposób. Nie próbowałam zaglądać do grona fanów Zary, (z góry założyłam, że adresatami są dzieci) i szczerze mówiąc nie wiem, czy strona nadal istnieje... Na pudełku nie ma nazwy firmy, jest za to nowojorski adres. W internecie lalkę promuje Toy Directory, który o sobie pisze, że online istnieje od 1996r. Więcej Wam nie powiem, bo z tego upału komp ledwo chodzi. To tyle afrykańskich faktów na dzisiaj. Trzymajcie się ciepło :-)      



A jeśli ktoś chce przygarnąć poniższe 2 zdublowane panie z mojej kolekcji, lub chociaż jedną spośród tych niewiast, niech da znak. Koszt 25 zł za sztukę:







Wysokość: blisko 29 cm, bez nakrycia głowy.
Tworzywo: guma, plastik.
Sygnatura: brak oznaczeń firmowych na ciele; z tyłu głowy: PZI 2005
Cechy szczególne: lalka "zaangażowana społecznie".
Kraj produkcji: Chiny.
Data produkcji: 2007 

Height: nearly 29 cm, without headgear.
Material: rubber, plastic.
Signature: no corporate markings on the body; back of the head: PZI 2005
Special features: doll "socially engaged".
Country of production: China.
Date of manufacture: 2007

21 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jest Twoja, jeśli Cię nie odstrasza zmienione ciałko bez tatuażu. Jeśli chcesz - mogę namalować tej na rączce ;-). Właściwe ciałko poszło w świat oddzielnie, bowiem z tej miał być OOAK. Ale mam jeszcze jedną odłożoną w tym celu, a przy mych baaardzo powolnych mocach przerobowych uznałam, że lalka tylko marnuje się u mnie w kartonie.

      Usuń
    2. ale kiedy ja takie ciałko bardzo lubię - mnóstwo moich
      panienek cieszy się właśnie tą figurą, lekko mi się dla
      Nich szydełkuje, więc jest spoko!

      ojej - nareszcie będę miała swoją własną Pocę - SZOK :D

      Usuń
    3. Szok, że jeszcze jej nie miałaś! Byłam pewna, że posiadasz własny egzemplarz tego cuda o delikatnej i jak na Disneya, bardzo realistycznej twarzyczce.
      Ja to ciałko wprost uwielbiam za jego realizm względem poprzedniego!

      Usuń
  2. Kasieńko - cudna Zara spodobała mi się od pierwszego ujrzenia!
    fajnie, że Ją pokazałaś z bliska w kilku dodatkowych ujęciach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Prawda, że jest śliczna? Tyle w niej, rzec można - ludzkiego ciepła :-)
    A płytkę z animowanym filmem właśnie wyciągam z pudełka i zamierzam go dzielnie obejrzeć ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. strasznie jestem ciekawa tego filmiku -
      czekam zatem na Twoją recenzję :)
      PS teraz już tylko pozostało mi upolować
      Nakomę i Kokouma - ale to musi poczekać
      już do przyszłego roku :)

      Usuń
    2. Miałam i ich w zdublowanych wersjach. Z Kocouma zrobiłam Keanu, a Nakomy poszły w świat....
      A filmik - cóż... Historyczno - etnograficzna fabuła bardzo fajna i pożyteczna dla dzieci. Piękny jest też angielski, wyraźny i mówiony bez pośpiechu. W tle pobrzmiewa nienachalna muzyka etniczna, którą oceniam pozytywnie. Ale tu plusy się kończą. Poległa animacja. Nazbyt schematyczna, wprost - prymitywna. Postacie trudne do odróżnienia, tło potraktowane na "odwal się". Ani głębi, ani cienia. A przecież stary "Sindbad" też był prosty, lecz ile w nim ekspresji i uroku. Że o arcydziele animacji "Kirikou" nie wspomnę. Tam każdy liść jest dopracowany, no, ale żeby zrobić coś takiego, trzeba mieć wybitny talent oraz poświęcić duuużo czasu każdemu kadrowi. Tutaj zadziałała metoda patykiem przez lewe ramię, byle szybciej. A przecież czemu ja chciałam nauczyć się dobrze rysować? Bo wychowałam się na mistrzowskich ilustracjach i inspirujących bajkach. ...

      Usuń
    3. czyli - idealny filmik do robótek ręcznych -
      zajęte oczy i ręce np. kolażem - nie wadzą
      uszom pochłoniętym afrykańską opowieścią ;D

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Kayla jest słodka - mam taką i wciąż
      nie mogę się na Nią napatrzeć, Ewo :)

      Usuń
    2. Super, super! Jest naprawdę piękna, a włosy w stanie idealnym, nigdy nie czesane :-)

      Usuń
  5. Witaj, dobrze, że chociaż Ty w upale funkcjonujesz :) ale z drugiej strony to nie dziwne bo kolekcjonując ciemnoskóre lalki musisz mieć zwiększoną odporność na podwyższone temperatury :)
    Przyjrzałam się Zarze z bliska i stwierdzam, że to jeden z najciekawszych moldów w całym "afrykańskim looku" jakie wypuścił Barbie. Bardzo podoba mi się Twoja lalka i musze przyznać, że w ogóle pierwszy raz o niej słyszę!
    Na dodatek te jej drewniane bransolety ... kiedyś Mattel się bardziej starał, dziś? pozostawię bez komentarza ...
    Brakowało mi Twojego bloga wiec z przyjemnością i ciekawością przejrzę archiwalne wpisy nadrabiając ten jakże nie lalkowy czas...
    Pozdrawiam serdecznie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że Twoja teoria jest całkiem prawdopodobna? ;-))) Kto wie...

      Nie, Zara właśnie nie jest mattelowska, ale Mattel może się sporo nauczyć, ot chociażby jak w prosty sposób zrobić strój efektowny, prawdziwy, że tak powiem. Barbie z Ghany i Kenii powinny w tych swoich szmatkach tylko pozazdrościć niszowej koleżance.
      Serdeczności.
      Też się bardzo cieszę, że powróciłaś :-)

      Usuń
    2. No widzisz, jak zwykle ich przeceniłam :/ ale trzeba przyznać, iż parę lalek to im się jednak udało! :)
      Pozdrawiam i buziaki wielkie!!

      Usuń
  6. Niesamowita jest!!! Tchnie tajemniczoscia jaka niesie ze soba Afryka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Prawdziwa Dama z Czarnego Lądu, a jak wiadomo najpiękniejsze modelki stamtąd pochodzą :) więc nic dziwnego, że ona taka piękna :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Masz rację :-)
    Czasem o tym zapominamy...

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękną przedstawiłaś modelkę. Jej twarz mnie oczarowała: inna, autentyczna, normalna a przy tym bardzo piękna! Ubranko z polaru...no, no... przy tym termometrze wskazującym limit temperaturowy :)))

    OdpowiedzUsuń
  10. To prawie sadyzm, co? ;-))

    OdpowiedzUsuń