Rzadko zaglądam ostatnio na blogi, nie tylko Wasze, ale i na moje własne... Minione tygodnie przypominały bieg przez pole minowe. Dochodziło już do takich groteskowych sytuacji, że pierwszą myślą po obudzeniu, było pytanie: "Co się dzisiaj nowego zwali?" Totalna jazda bez trzymanki. Aż dziwne, że nie spadłam i karku sobie nie skręciłam. Sny również do krzepiących nie należały. W najlepszym wypadku wędrowałam samotnie przez wypalone miasta, albo przestrzenie rodem ze starszych obrazów Z. Beksińskiego. Po obudzeniu chciałam rzucić się w wir rysunku, czy rzeźby (byłby chociaż jakiś twórczy pożytek z tych nocnych spacerów), ale nie starczało sił i czasu na post apokaliptyczną sztukę - wszak trudne sprawy w realu, rozmnażały się przez pączkowanie ;-) Aż pewnego dnia coś się przejaśniło w najważniejszych dla mnie kwestiach i nieoczekiwanie, choć słusznie wyczerpana, z wypalonych miast wróciłam z tarczą, a nie na tarczy ;-)
To była ostatnia Skipper, której brakowało mi do kolekcji. Ostatni mold, którego nie posiadałam w moim chronologicznym zbiorze aż do bieżącego roku. Czemu? Bo jest naprawdę rzadki! Od 1979 r. do 1986, wyszły tylko 4 dziewczynki na tym moldzie. Cztery, o których istnieniu wiem. A, że nie jestem encyklopedią, może się zdarzyć, że coś pominęłam, jakichś informacji nie zgłębiłam... Więc nie bijcie.
"Super Teen" Skipper zadebiutowała dziewczęcą twarzyczką w 1979 r. (data wybita na główce jest o rok wcześniejsza). Ubrana była w strój na W - F, miała też w pudełku sportowe akcesoria. To był drugi mold nastoletniej siostry Barbie, zaprojektowany przez Mattela, wprost rewolucyjnie inny względem tej pierwotnej, narodzonej w 1963r. Tamta miała nostalgiczny, jeśli nie smutny wyraz twarzy, zamknięte usta i szeroki nosek. Ta jest ekspresyjną, roześmianą dziewczynką z sąsiedztwa. Może być Amerykanką, lub Europejką z północy/środka Starego Kontynentu. Jakże inaczej wygląda jej naturalna uroda, w zestawieniu z dzisiejszymi nastoletnimi lolitkami, wysmarowanymi błyszczykami, z kolorowymi pasemkami we włosach i pomalowanymi paznokciami. Ileż takich na oko 11 - 13 latek widziałam tego lata? Bardzo świadome rodzącej się w ich ciałach i emocjach kobiecości, wzbudzały we mnie mieszane uczucia. Wątpliwości rodziły się z własnych wspomnień: jako 9 - latka malowałam na przerwie po pierwszej lekcji paznokcie bezbarwnym lakierem z kolorowym brokatem, kupionym przez koleżankę w Komisie, a przed wyjściem do domu, zmywałam niechętnie lśniące drobinki. Gdy raz zapomniałam, nikt w domu nie zauważył tego przez kilka dni. A gdy już dostrzegł - nic nie powiedział ;-) Dopóki pewnego dnia nie wręczyłam do podpisania uwagi w dzienniczku szkolnym... Oj, jak dziko marzyłam o farbowaniu włosów i cieniach do powiek, dobrze więc znam te dziewczęce pragnienia.
Jeśli coś mnie dziwi/razi (?) w tych małoletnich damulkach, to co raczej ich zachowanie, niecenzuralne słownictwo. Ale nie chcę z własnych obserwacji, tworzyć reguły. Mogę tylko powtórzyć za Mamą, którą będąc w moim obecnym wieku, patrzyła na swą nastoletnią córkę i mówiła spokojnie, acz stanowczo: "Po co się spieszyć do tej dorosłości? Przecież zdążysz, masz na to całe dalsze życie. A dzieciństwo nigdy nie wróci".
Moja Skipper to z wielkim prawdopodobieństwem "Western Skipper" z 1981r. Rok po niej, wyszła praktycznie bliźniacza "Horse Lovin". Panienki różniły się tylko strojami (choć oba w stylu western - country) i ciut inaczej wszyto im włosy. Obie miały ten sam pierścionek na palcu prawej ręki. Żadna nie posiadała kolczyków. Nierozwiązaną zagadką po dziś dzień, są te w uszach mojej... Dziurki wyglądają na zrobione firmowo. A jednak nie słyszałam o żadnej Skipper na tym moldzie z kolczykami...
Ostatnią uśmiechniętą nastolatką "Super Teen", była unikalna na naszym kontynencie dziewuszka: "School Going", wyprodukowana tylko dla Indii (1986).
Co muszę dodać... Choć teoretycznie Mattel zaprojektował nową twarz pod koniec lat '70 XX w. w istocie, zanim na dobre pojawiła się trzecia odsłona Skipper, posiłkował się na ogół tą pierwszą. "Super Teen" wypuszczano na rynek okazjonalnie jak rzadkiego ptaka, albo aberrację...
I jeszcze kadry z Krainy Absurdu:
Parę dni temu, stałam niepewna i zmarznięta na tymczasowym przystanku w mieście. Prowadzone od 5. miesięcy prace remontowe nawierzchni przy Ratuszu, dobiegały już końca, więc nie wiedziałam, czy to co widzę jest odgórną likwidacją stanu przejściowego, czy wybrykiem wandala? Deszcz zacinał, wiatr przewiewał do kości, zatem nie miałam kogo zapytać. W ciągu pół godziny nerwowego oczekiwania, minęła mnie tylko mało rozgarnięta starowina z równie starym pieskiem. Na szczęście, przystanek choć w widocznym rozkładzie, (którego w rozkładzie właściwym nie było) okazał się aktualny :-D
Groteskowym akcentem, żegnam się z Wami w tym roku. Bawcie się dobrze!!!
Zapraszam też TUTAJ: simran2pl.blogspot.com
Wysokość: 24 cm.
Tworzywo: guma, plastik
Sygnatura na głowie: 1978 MATTEL INC PHILIPPINES
Cechy szczególne: rzadka lalka
Kraj produkcji: Filipiny
Data produkcji: 1978
Height: 24 cm.
Material: rubber, plastic
Signature on the head: 1978 MATTEL INC PHILIPPINES
Special features: rare doll
Country of origin: Philippines
Date of production: 1978
bardzo sobie zawsze chwale 'personal' a okaz wspanialy /choc mnie nie tusza;-)/. Gratuluje posoascia moldow!!!! pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitaj na moim blogu! :-)
UsuńJa wychowałam się na Skipper z 1987 r. więc ta dość długo wydawała mi się strasznie anachroniczna ;-) A później doszłam do wniosku, że jest jedynie ponadczasowo naturalną dziewczynką!
Pozdrawiam serdecznie.
Sliczna ta Skipper <3
OdpowiedzUsuńCiesze sie z na twoim niebosklonie powli sie przejasnia <3 Pozdrowienia :)
Dziękuję za miłe słowa!
UsuńCiągle są jeszcze różne chmury, ale to co najbardziej nurtowało i o co najmocniej walczyłam, wreszcie spowija słoneczny blask.
Pozdrawiam ciepło.
Matellko! Ależ się znasz na tych lalkach. Ja ostatnio zaliczyłam wtopę, bo kupiłam Stacie, a myślałam, że to Skipper.
OdpowiedzUsuńHe, he... Nie wiem, czy to znowu taka wtopa, bo nowe Stacie tak "wyrosły", że autentycznie przypominają dawne Skipper.
UsuńA ja cóż - siedzę 25 lat w mattelowskich tematach. Siłą rzeczy wiedza się nagromadziła ;-)
przesłodki ten pysiałek jeeest!!!
OdpowiedzUsuńPrawda? Normalna, grzeczna dziewunia... :-)
UsuńPrawda? Normalna, grzeczna dziewunia... :-)
UsuńBardzo mi się podoba ta naturalna, śliczna, szczerze uśmiechnięta nastolatka. Podziwiam Cię za ogrom wiedzy, którą dysponujesz! Zdjęcia przystanku rzeczywiście nie napawają potencjalnego pasażera optymizmem :)))
OdpowiedzUsuńZdziwiło mnie też bardzo "żegnam się z Wami w tym roku"...?!
... w pełni zgadzam się z Olą i podpisuję się też...:)
UsuńDziękuję Wam, Dziewczyny! :-)
UsuńPrzystanki i autobusy to chyba temat na kolejnego bloga ;-)
Tak, istotnie, usłyszymy się dopiero w 2017. Pewnie jeszcze przez chwilę pociągnę tylko "Odkryte, upolowane"...
Urocze są te pyszczki - takie dziewczęce :)
OdpowiedzUsuńJa zaczęłam malować paznokcie dopiero w liceum , w podstawówce marzyłam o długich włosach . Teraz zamierzam zrobić sobie tatuaż z wilkiem :).
Wilk! Super!!! A jaki? Biegnący? Wyjący?...
OdpowiedzUsuńW podstawówce miałam włosy do pośladków. Chyba tylko ich ścięcie spowodowałoby w domu sprzeciw ;-)Za to zafarbowałam je jako 16 - latka i wtedy po raz pierwszy zrobiłam sobie makijaż ;-)
Nie mogę się zdecydować :/ , muszę jeszcze poszperać we wzorach :).
OdpowiedzUsuńJa miałam włosy do pośladków dopiero w liceum . Dość szybko mi rosną - od "jeża" do pasa cztery lata :)