poniedziałek, 9 marca 2020

Tijani Babangida



To złożona opowieść. O zagadce, moim stosunku do piłki nożnej i lalce, która trafiła w ręce prawdziwego sadysty. Tak, tak… Nie chodzi mi o małe dziecko, które jeszcze nie umie bawić się lalkami, ani o dziecko z jakąś dysfunkcją, które nie wie, jak w zabawie używa się lalki…


Pamiętam siebie z podstawówki i liceum. Jako 9-10 latka, po lekcjach z pasją grałam na szkolnym boisku w piłkę z chłopcami. Oczywiście wtedy, kiedy nie pisałam w domowym zaciszu moich „powieści” i nie przemykałam po dachach i piwnicach, karmiąc dzikie koty. Nie każda dziewczynka widziała mnie jako swoją wymarzoną towarzyszkę zabaw. Tym bardziej, że miałam masę polskich zabawek zdobytych przez Babcię po znajomości, ale tych zagranicznych – jak na lekarstwo. A Fleur i Lego, stanowiły wtedy przepustkę na szkolne salony. O Barbie – nie wspomnę. Chłopcy byli bardziej hałaśliwi, ale nie tak snobistyczni, jak dziewczyny. Z czasem w TV nie odpuściłam żadnego meczu. Uwielbiałam drużynę argentyńską, ale na dobrą sprawę, zachwycał mnie głównie D. Maradona. Za to Włochów za ich styl, temperament, zaskakujące zwroty akcji – kochałam miłością bezwzględną. Całościowo. Ale… przyznaję… Roberto Baggio, był moim absolutnym idolem! 


Dorastałam jako miłośniczka sportu: lekkoatletyki, jazdy figurowej na lodzie, skoków narciarskich. Od kolejnych dyscyplin, odciągały mnie skandale dopingowe. Piłka nożna zmierziła mnie dodatkowo tzw. „kupowaniem” zawodników. Odkryłam, że sport, nie ma już nic wspólnego z patriotyzmem. Liczy się wyłącznie kasa. Koniec uroczej różnorodności! Nie podziwiamy już stylów kulturowych, nazwisk właściwych dla danego państwa, typów etnicznych. W zamian mamy stawki. Ten i ten, kopie tu i tu, za kwotę, która mogłaby wyżywić spore miasteczko. A po zakończeniu kontraktu, idzie kopać tam, gdzie mu zapłacą jeszcze więcej. Dobry chirurg tyle nie zarabia mimo, że ratuje ludzkie życie!
Dziękuję. Nie będę temu kibicować… I tak, wyrosłam z piłki nożnej.


 To, co wypatrzyłam ok. 3 lat temu na Allegro, za zaledwie 10 zł, wołało o pomstę do nieba. A jednocześnie budziło litość. Strój był ciemnobrązowy z brudu. Wyglądało to, jak zaschnięta krew. Wzbudziło we mnie takie obrzydzenie, że dwoma palcami zdjęłam firmowe szmaty z lalki i wrzuciłam do miski z wodą i trzema garściami proszku. Cóż, szczęśliwie nie krew, to była, a kawa 😉 Brud puścił szybciej niż myślałam. Wtedy odkryłam logo ABN-AMRO i po nim mogłam zidentyfikować postać. (niestety, ciuch krótko po wysuszeniu, gdzieś mi się zapodział)

Utytłany strój – to nic. Ani wytarta część czupryny.


Moje farby akrylowe, szybko naprawiły ten ubytek.

Lalka ma górną część prawej strony twarzy, zniszczoną na skutek wysokiej temperatury. Nie wiem, czy ktoś go trzymał nad ogniskiem, czy zgasił niedopałek. Z pewnością, nie są to ślady normalnego użytkowania. Mimo szczerych chęci, wobec tego rodzaju uszkodzenia, nie mogłam zrobić zbyt wiele. 


Jeśli macie doświadczenia z takim rodzajem renowacji lalek, proszę – podzielcie się ze mną. Podmalowałam oczy, brwi, gdzieniegdzie wygładziłam nierówności lakierem. Ale to jak puder na rany oparzeniowe… 

Tijjani (Tijani) Babangida, urodził się 25 września 1973r. w Nigerii. Z informacji znalezionych w sieci dowiaduję się, że jest niemal mojego wzrostu: 169 cm. Swoją działalność sportową rozpoczął w 1990 r. Baba znany był ze swojej szybkości - większość kariery spędził w kultowym Ajaxie, z którym zdobył mistrzostwo Holandii oraz krajowy puchar. Grał w pięciu państwach na trzech różnych kontynentach. Rozegrał 37 meczów w narodowej reprezentacji, w tym cztery na Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej 1998 we Francji. Wziął udział w dwóch turniejach o Puchar Narodów Afryki i zdobył złoto olimpijskie w 1996. Po dwóch latach rozbratu z reprezentacją, został powołany do przygotowania nigeryjskiej drużyny w Portugalii w do Pucharu Narodów Afryki 2004. 




Lalka jest wykonana bardzo starannie. Ma standardowe, gumowe nogi, zginające się na porządne dwa kliknięcia. Lekko ugięte rączki, unosi na wysokość łopatki. Dodatkowym atutem jest skrętna talia. Współczesne Fashionistas Mattela, mogą mu tego tylko pozazdrościć.
Dodatkowym atutem jest bardzo starannie odwzorowana twarz. Facet ze zmarszczkami na czole i małą, naturalną blizną przez jego środek, nie gra przystojniaka, ale jest wzruszająco realistyczny.
Zdjęcie, zaczerpnęłam z tej strony:



Kiedy półtora roku temu, zidentyfikowałam mój pokiereszowany nabytek, natknęłam się na tę lalkę w internecie. Niestety, zaufałam pamięci i nie spisałam namiarów firmy. Dziś – jak kamień w wodę. Nie ma śladów ani po postaci, ani po produkcji. Na karku ma wyraźne logo: Made in China. Na krzyżu, już bardzo delikatne: M & C CHINA.  I to jedyne jego parametry. Wtedy zidentyfikowałam lalkę chyba po ABN-AMRO. Wiem, że mieli jakiś konflikt. Może to stało się przyczyną wyczyszczenia sieci? Żadna konfiguracja haseł, nic nie daje. Co ciekawe, lalka, jakby w ogóle rozpłynęła się w czarnej dziurze. Nie znalazłam jej na Ebay, Etsy, blogach fanów sportu i tematycznych gadżetów. Pomożecie mi w tym dochodzeniu? 😉



Sesję wykonałam w Choszczówce, pod koniec września, pamiętnego 2018 r. kiedy lato niemal nieprzerwanie trwało ponad 6 ms-cy. Płot, który na pewno ma ze 100 lat, stał się wspaniałym tłem. 


Niestety, piękna, klimatyczna willa, która jeszcze w kwietniu wyglądała bardzo przyzwoicie, 



została podpalona (częsta praktyka) i we wrześniu, niczym mój Tijani, wołała już tylko o pomstę do Wyższych Sfer na ludzką niegodziwość.




(w praktyce, willa stoi po dziś dzień)




Tak klimatycznej, ziemnej piwniczki dawno nie widziałam. 

(kwiecień)



(wrzesień)


Miejsce na długo zatrzymane w czasie, choć nieuchronnie osuwające się w niebyt…







A jeśli jesteście ciekawi, jak Warszawiacy bawili się z Kołami Gospodyń Wiejskich w Dniu Kobiet, zapraszam TUTAJ: https://simran2pl.blogspot.com/2020/03/dzien-kobiet-na-ludowo-w-warszawie.html


10 komentarzy:

  1. Lalka z duszą i ciekawą historią. Ja niedawno odkryłam, że ludzie mają czasem straszne pomysły w obchodzeniu się z lalkami. Kiedyś znalazłam lalkę z urąbanymi w kolanach nogami. Myślałam, że to jakiś złośliwy braciszek zemścił się na lalce siostry. Niedawno dowiedziałam się, że w Niemczech w latach 80tych robiono to, aby przerobić lalkę na ozdobny stojak do papieru toaletowego! Czy to nie makabryczny pomysł?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam o tym pojęcia. Może to nawet i lepiej, bo faktycznie - makabra. Z drugiej zaś strony, jestem w stanie zrozumieć zniszczenie, które czemuś służy: sztuce, manifestowi, przerobieniu na formę użytkową, etc. Nie znaczy, że popieram, ale rozumiem.
      Za to Baba bez wątpienia padł ofiarą sadysty.

      Usuń
  2. niezły sportowiec Ci się trafił -
    u Ciebie będzie miał wspaniałą
    emeryturę (rentę)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, właśnie. Uśmiecha się teraz do mnie z witryny, z półki ciemnoskórych lalek ;-)

      Usuń
  3. O kurcze! Weź mu może załóż opaskę na oko :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawy jegomość i jego historia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Biedny Baba, jak można tak zmasakrować lalkę?! Na szczęście blizny u faceta często dodają charakteru. Lalek jest niesamowicie dopracowany, blizna i zmarszczki - kto teraz coś takiego robi? Laki tworzone na podobiznę znanych ludzi są sztucznie wygładzane, upiększane do tego stopnia, że przestają przypominać swoje pierwowzory.

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz rację. Nawet jak producent zaprojektuje specjalny mold, a nie użyje klasycznego, lalkowego, celebryci są niemal zawsze ładniejsi od oryginałów. Firmy działają zupełnie jak malarze wykonujący portret króla ;-)
    Oprócz współczucia, to autentyzm tej zniszczonej lalki popchnął mnie do jej zakupu.
    Czy dziś blizny u facetów nie są już passe?

    OdpowiedzUsuń