niedziela, 6 stycznia 2013

Japanese Barbie by Mattel

Nie będę oryginalna, jak napiszę, że i mnie dopada grypa. Niemal wszyscy moi znajomi i sąsiedzi już zaliczyli swój udział w epidemii, nie wypada więc, być lepszą :-) Póki jednak jeszcze trzymam się swego posterunku, pociągnę azjatycki kontekst. Zwłaszcza, że kolega przyniósł mi wczoraj owoce kaki - charakterystyczne dla Chin i Japonii.



W polskich sklepach nie spotkałam ich do tej pory, ale jak widać - są. Z wyglądu przypominają pomidora, w smaku śladowo, za to bliżej im do moreli, melona, czy mango. Są bardzo słodkie, bardzo soczyste i ponoć bardzo zdrowe. Podbiły moje podniebienie od pierwszego ugryzienia!
Można jeść je na surowo, suszyć, gotować i kandyzować. Było o zaletach, a teraz o wadach: przechowujemy je 2 - max. 3 dni, co oznacza, że dziś żywię się tylko kaki i mam jeszcze do zjedzenia prawie pół reklamówki :-)
A teraz wracam do lalek...


Ci, którzy z Barbie mają do czynienia, tylko współcześnie i to jedynie za pośrednictwem polskich sklepów serwujących asortyment dla małych dziewczynek, nie wiedzą być może, że od 1980 r. firma Mattel, prowadzi ambitniejszy projekt, adresowany już nie tylko do kilkulatek - "Dolls of the World". Nie ukrywam, że pierwszy, anglojęzyczny człon nazwy mojego bloga, nie przypadkowo brzmi tak samo :-). Od tamtej pory, co roku, wychodzi po kilka lalek wielkości Barbie, symbolizujących różne kraje ze wszystkich kontynentów. Nie ma tu niestety równouprawnienia, bo dla przykładu do motywu Japonii, Mattel wracał 4 - krotnie (nie licząc specjalnych edycji), a Barbie Polka pojawiła się tylko raz, w 1998r. Ale może firma analizuje dane rocznika statystycznego? No i gdzie nam w takim układzie do 128. mln. ludności Japonii, do tego z ich odnotowaną najdłuższą średnią życia? :-)) Wymiękamy.



Mattelowska Japonka, którą posiadam, została wydana w 1996 r.(pierwsza w 1985r.), w czasie, w którym uczęszczałam do liceum i z wielkim poświęceniem odkładałam skromne kieszonkowe, wydzielane mi z naszego jeszcze skromniejszego domowego budżetu, na jakąś wymarzoną lalkę. Kandydatek do kupienia było dużo, pieniążków mało. Kieszonkowe otrzymywałam, jak większość małolatek, co miesiąc. A lalki Barbie, w tamtych czasach, zwłaszcza te bardziej wyrafinowane, były sprowadzane do poszczególnych sklepów zaledwie na sztuki. Zdarzało się, że gdy już prawie uzbierałam potrzebną sumę, wyśniony egzemplarz, znikał z półki ostatniego sklepu, tuż przed otrzymaniem ostatniej raty kieszonkowej. Czy mogłam przewidzieć kilkanaście lat temu, że będzie istniało Allegro, lub ebay, gdzie odkupię sobie zaległe pozycje? Gdzie tam! Lalkę kosił, ktoś lepiej sytuowany, albo ktoś, kto dostał kieszonkowe kilka dni przede mną :-) i wszystko, co mogłam, to tylko gorzko żałować, że nie urodziłam się w królewskiej rodzinie.



Ta Japanese, dotarła do mnie, dopiero w ubiegłym roku. Choć z pewnością nie nakłada swojego kimona 40 minut, bo to jednowarstwowa, kolorowa szmatka i rozpuszczone włosy, też nadają jej nazbyt wiele luzu - jest piękną lalką o głębokim, mówiącym spojrzeniu.



Twarz na bazie moldu wykorzystywanego przez Mattel od 1980 r. w seriach Barbie, (Kira/Marina).
Co ważne, Mattel nie uprościł sprawy i dał swojej Japonce autentyczne buty:


Mniej więcej, w tym samym czasie, w Mc Donaldzie, który współpracował wtedy z Mattelem, pojawiły się do zestawów Happy Meal, 4 postacie laleczek do wyboru, inspirowanych właśnie ówczesną serią Dolls of the World. Jedną z nich była Japonka. Moja niestety pożółkła ze starości od kilkuletniej ekspozycji w niewłaściwych warunkach.


Laleczka mierzy 11 cm, jest cała, z wyjątkiem włosów i dolnej części kimona plastikowa, bez artykulacji.


Wysokość: 30 cm.
Czas powstania: 1996.
Tworzywo: plastik.
Cechy szczególne: brak.
Sygnatura na tułowiu: Mattel. INC. 1966, China.
Kraj produkcji: Chiny

Height: 30 cm.
Period: 1996.
Material: plastic.
Special features: no.
Signature on the body: Mattel. INC. 1966, China.
Country of production: China.



3 komentarze:

  1. Kaki uwielbiam, narobiłaś mi apetytu ;-) Co do mattelowskiej japonki to miałam okazję ja pooglądać na żywo i powiem szczerze że całokształt mi się podoba jednak twarz lalki do mnie nie przemawia. Być może trafiłam na jakiś kiepski egzemplarz a może to wynika z tego że twarz Kiry jakoś nie przypadła mi do gustu. Nie mniej jednak uważam że warto mieć taka lalkę w swojej kolekcji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kaki miało wczoraj u mnie swoje pierwsze wejście, ale z pewnością - nie ostatnie :-)Co do moldu Kira, ja go uwielbiam ze względu na zamierzoną azjatyckość. Myślę jednak, że "Benetton Kira" z twarzą w barwie porcelany, była by jeszcze lepsza w roli Japonki.

    OdpowiedzUsuń
  3. O ja na tą japonkę chorowałam odkąd obejrzałam Sailor Moon i dowiedziałam się o istnieniu Barbie w kimonie. Niestety w tamtych czasach w sklepach w moim rodzinnym mieście nawet nie było co marzyć o jakiejkolwiek z serii DOTW. U mnie za Japonkę robiła Pocahontas. Szyłyśmy z koleżanką kimona, wstyd się przyznać, ze starych majtek. Mam je do dziś XD
    A kaki widuję dość często w marketach. Zawsze można spróbować, czy nie wyjdzie z nich dżem jakiś ;)

    OdpowiedzUsuń