To taki pasujący temat na Dzień Babci. Bo gdyby nie ona i nie jej cierpliwy adorator, rosyjskiej dziewczyny z fotografii, nie byłoby w mojej kolekcji. Nazwałam ją Natasza, bo to takie imię ikona - zresztą, moim zdaniem niezmiernie trafnie do niej przylgnęło.
Ta historia, choć by się chciało, nie ma happy endu. Platoniczne uczucie właściciela Nataszy do mojej Babci, trwało dobre pół wieku. Na przeszkodzie stanęły im własne związki, choć miłość pracownika Państwowych Kolei, podróżującego po całym świecie, była wyjątkowo cierpliwa. Niestety - w przypadku Babci, Romeo, natrafił na granicę nie do przekroczenia. A szkoda... Miałabym tyle fajnych lalek!
Tymczasem, dostałam zaledwie trzy, mocno już wysłużone "babuszki" pokryte kurzem, odarte przez słońce ze swych jaskrawych kolorów. Natasza jest jedną z nich i budzi moją największą sympatię.
A tu już mamy, że tak nieskromnie powiem, widok od dołu. Wygląda jak śmieszna, szmaciana meduza, albo kawałek kołdry. Żeby siedziała grzecznie na półce, musiałam wypchać ją pod spódnicą moimi starymi legginsami.
Ale uważam, że bije na głowę, wszystkie pospolite matrioszki, choć tak blisko jej estetyką do nich, jedynie materiał i technologia są inne. Twarz i rączki, wykonano z tworzywa, które spotkałam tylko u lalek z byłego ZSRR - u.
Poniżej pozuje ze swoimi koleżankami z Kaukazu.
A jak zakończyło się pół wieczne love story? O tym jutro. W Dzień Dziadka.
Wysokość: 23 cm.
Czas powstania: przełom lat 60/70 XX w. (tak myślę)
Tworzywo: plastik, różne rodzaje tkanin.
Cechy szczególne: plastik, z którego wykonane są twarz i dłonie.
Sygnatura: brak.
Kraj produkcji: ZSRR.
Height: 23 cm.
Period: turn of 60/70 of the twentieth century (I think)
Special features: plastic, which made his face and hands.
Material: plastic, various types of fabrics.
Signature: no.
Country of production: USSR.
Co wpis to nowa miłość. Przepiękne masz lalki i-co ważniejsze-dobrze je prezentujesz. Meduzia lalka zdecydowanie najciekawsza, urok tkwi w prostocie właśnie.
OdpowiedzUsuńTa lalka to taki "ogrzewacz" na garnek, albo termos i dlatego jest uszyta z kołderki :)
OdpowiedzUsuńMój wujek przywoził mojej cioci takie z Kaliningradu. Zawsze zazdrościłam, bo te lalki dostały się potem mojej kuzynce, której nie darzę zbytnią miłością.
Popieram przedmówcę: prostota lalki stanowi o jej uroku!
Bosz... jak ja bym chciała Twoją kolekcję "naocznie" poznać :)
I ja kocham proste, naiwne rozwiązania!
OdpowiedzUsuńOd razu pomyślałam, że Natasza wygląda jak kapturek na czajnik :-)))
A na ogląd kolekcji zapraszam - adres, Króliku, masz przy moim avatarze na DP :-)
Jaką fajną, pucułowatą buźkę ma ta lalka :)
OdpowiedzUsuńJa w dzieciństwie za rosyjskimi lalkami nie przepadałam, bo dostawałam je zamiast wymarzonej Barbie ;) A dziś z chęcią bym odkupiła, zwłaszcza taką jedną. Niestety to jak szukanie igły w stogu siana ;(
Tak, zauważyłam, że ten rodzaj lalek wymiotło zupełnie z rynku, nawet wtórnego. Dziwne, przecież były produkowane masowo...
OdpowiedzUsuń